Szósta w południe
Maciej Łuczak / fot. materiały prasowez miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 8/2022 (83)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
Otwieramy więc ochoczo otwarte już okna w złudnej nadziei, że dostanie się przez nie nieco ożywczej bryzy. Niestety nic z tego. Wszystko jest po staremu. A nawet gorzej. Wewnątrz naszego domu nadal panuje ciężki nieznośny zaduch. Nie ma już czym oddychać.
Mechanizm przedstawiony przez naszego świetnego pisarza, polegający na niepotrzebnej i pozornej multiplikacji działań, jest powszechnie stosowany. Płaca minimalna ma być przecież w przyszłym roku podniesiona dwukrotnie! To nowość. Po raz pierwszy od stycznia 2023 r., a następnie od 1 lipca. Co prawda nie wiadomo, czy ludzie dostaną wówczas jakąkolwiek robotę, ale co tam. „Na papierze” muszą przynajmniej tyle właśnie zarobić. No chyba że będzie to już tylko 0,8 etatu. To pensja będzie taka sama, a w dokumentach będzie panował wzorowy porządek.
Ale co do gmerania przy takich regulacjach to jesteśmy już do nich przyzwyczajeni. Nie takie numery przechodziły. Na podobny pomysł wpadli jednak także poznańscy włodarze miasta. To nie żart. Chodzi o trykanie się koziołków na ratuszowej wieży. Dotychczas takie widowisko odbywało się tylko raz dziennie – dokładnie o godzinie 12.00. Gromadziło sporo widzów, zwłaszcza zaciekawionych dzieci, które zapatrzone paćkały swoje buzie cukrową watą lub waniliowymi lodami. Teraz nastąpiła radykalna zmiana. Pokaz ponownie odbywa się o godzinie 15. Koziołki trykają się raz jeszcze. Poznańska idea twórczo wykorzystuje i łączy więc tytuły dwóch słynnych westernów: „W samo południe” oraz „15.10 do Yumy”! 10-minutową różnicę można spokojnie pominąć.
Warto również przypomnieć, że hejnał z wieży Mariackiej, początkowo był grany tylko raz – w samo południe dokładnie wyznaczając tym samym godzinę 12. Kraków to pierwsze polskie miasto, w który mieszkańcom pomagano regulować swoje zegarki. Jeśli je oczywiście mieli. Dzisiaj grana przez strażaka muzyka w tonacji F-dur rozbrzmiewa już co godzinę. W dodatku na cztery strony świata, co razem daje w ciągu dnia aż 48 wykonania. Toż to dopiero jest inflacja, prawie jak w Zimbabwe. Cóż zatem dziwnego, że krakowianin Jerzy Pilch – spowodowaną tym wszystkim konfuzję, wykorzystał w dialogu swojej powieści „Pod Mocnym Aniołem”. – Którą mamy godzinę? – Szóstą. – Ale szóstą rano czy wieczorem? – Szóstą w południe.
Dotychczas działał sobie grzecznie, nie wadząc nikomu Instytut Adama Mickiewicza, który propagował piękno polskiej mowy i ojczystej ziemi, gdzie „dzięcielina pała”. Teraz jednak wyrosła mu, niczym „zboża rozmaite” bardzo silna konkurencja. Cóż, przecież koziołki nie mogą trykać się tylko raz dziennie! Utworzono bowiem Instytut Rozwoju Kultury i Języka Polskiego im. Świętego Maksymiliana Marii Kolbego. Brawo. Cały świat się dowie teraz co to takiego „bursztynowy świerzop”! Wydając publiczne pieniądze na takie działania, oblicze żadnego decydenta oczywiście nie obleje się żadnym „panieńskim rumieńcem”. W jego ustach pojawi się raczej słynne zawołanie byłego trenera narodowej kadry piłkarskiej Janusza Wójcika: „Kiełbasy do góry i golić frajerów”. Cóż to za piękna fraza wygłoszona wspaniałą staropolszczyzną.
Kolejne otwarcie, otwartego już okna, to powołanie do życia Akademii Kopernikańskiej. Mamy co prawda Polską Akademię Nauk, ale to zramolała instytucja, która nie może być taka osamotniona. Będzie więc miała młodszego, dynamiczniejszego i przystojniejszego brata. Członek rzeczywisty tego nowego „niebieskiego ciała naukowego” będzie sobie przytulał miesięcznie „osiem tysi”, tylko za to, że podjął się tego niezwykle prestiżowego zadania. Chodzi oczywiście o naukowe „wstrzymanie Ziemi i ruszenie Słońca”, czy jakoś tam odwrotnie. Sekcja astronomiczna Akademii Kopernikańskiej – co wcale niewykluczone – dostanie zaraz lukratywny grant na udowodnienie, że uwzględniając określone aspekty paradygmatu teorii względności, możliwe jest pojawienie się w czasoprzestrzeni czarnej dziury (konstelacja Andromedy), w której będzie obowiązywała cały czas dokładnie godzina „szósta w południe”. Jednocześnie Akademia Kopernikańska samym tylko swoim istnieniem potwierdzi – sformułowaną przez nie tylko wielkiego astronoma i kanonika, ale także ekonomistę, czyli Mikołaja Kopernika – ilościową teorię pieniądza. Wskazuje ona na istnienie zależności przyczynowo-skutkowej pomiędzy ilością pieniądza w powszechnym obiegu a poziomem cen. Tak. Chodzi oczywiście o inflację. I tak to się właśnie kręci!
Więcej możesz przeczytać w 8/2022 (83) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.