Stepapp walczy z szarą strefą w branży sprzątającej. "Rynek jest brudny" [WYWIAD]

Stepapp
Stepapp / Fot. materiały prasowe
Praca na czarno, brak ubezpieczenia społecznego i bezpieczeństwa, wieczne proszenie się o umowę, głodowe stawki, kary, wyzysk, mobbing, upokarzanie - na to wszystko skarżą się pracownicy sektora usług sprzątania. Thomas Werner i Jakub Mocarski - założyciele startupu Stepapp - postanowili podjąć działania na rzecz poprawy sytuacji.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Stepapp to firma specjalizująca się w dostarczaniu usług utrzymywania porządku w mieszkaniach i domach. Oprócz sprzątania oferuje również wsparcie w wykonywaniu obowiązków domowych, takich jak pranie, prasowanie, czyszczenie sprzętów AGD czy mycie okien. Firma działa w modelu subskrypcyjnym, realizuje jednorazowe zlecenia, ale swoje usługi oferuje również na zasadach benefitu pozapłacowego dla pracowników firm.

- Stworzyliśmy od podstaw aplikację do zamawiania usług utrzymywania porządku w mieszkaniu lub domu, aby ten proces jak najbardziej uprościć – mówi Thomas Werner. I dodaje: - Kto choć raz szukał usług pomocy domowej ten doskonale wie, że to pracochłonne zajęcie. Ludzie codziennie dają ogłoszenia o treści “Szukam pani do sprzątania” na portalach i w mediach społecznościowych. Dzwonią i umawiają się z przypadkowymi osobami, które bardzo często nie pojawiają się na miejscu w umówionym terminie. W efekcie mieszkanie dalej nie jest posprzątane, zleceniodawcy stracili mnóstwo czasu, pojawiło się uczucie frustracji, a poszukiwania osoby sprzątającej muszą zaczynać od nowa.

Branża sprzątająca - szara strefa w Polsce

W Polsce istnieje rozpowszechniona praktyka wynajmowania osób do wykonywania różnych zadań, takich jak sprzątanie, pranie czy prace ogrodowe, jednak w porównaniu do innych krajów europejskich, zaskakująco rzadko jest to zatrudnienie legalne i uregulowane. Według danych OECD, pracownicy tego sektora stanowią jedynie 0,1 proc. ogółu zatrudnionych w naszym kraju. Pozostali działają w szarej strefie, która – jak wynika z raportu opublikowanego przez UN Global Compact Network Poland - na koniec 2022 roku prawdopodobnie przekroczyła w Polsce 20 proc. PKB. To ponad 615,66 mld zł, które wystarczyłoby do wybudowania około 1 867 090 mieszkań lub finansowania rządowego programu 500+ przez kolejne piętnaście lat.

Według badania portalu pracuj.pl najwięcej, gdyż aż 90 proc. osób, które zgodziły się na wykonanie pracy w szarej strefie wykonuje obowiązki fizjoterapeutów, niań i gospodyń domowych. Dwa ostatnie zawody od dawna znajdują się na czołowej pozycji szarej strefy. Osoby, które są zainteresowane usługami porządkowymi lub potrzebują pomocy przy dzieciach najczęściej nie oferują umowy. Z drugiej strony, świadczący usługi są przekonani, że upominając się o swoje prawa stracą możliwość zarobku. W efekcie zatem pracują bez umów i nie mogą korzystać z szeregu uprawnień jak zwolnienie lekarskie czy urlop wypoczynkowy. 

Czy ten rynek może funkcjonować inaczej? Thomas Werner i Kuba Mocarski uważają, że tak. Z founderami rozmawiamy o zainaugurowanej przez nich walce z szarą strefą w branży sprzątającej w Polsce.

Jakim słowem określilibyście sektor usług sprzątania w Polsce? 

Kuba Mocarski i Thomas Werner: Brudny. 

Dlaczego? 

K: W Polsce w tym sektorze brakuje standardów, mamy trochę dziki zachód. Jest kilka firm rozwijających się w branży dłużej od Stepapp, ale one działają głównie na zasadzie pośrednictwa – generują leady, a następnie przekazują je niezależnym podwykonawcom, niczego nie regulując, nie podpisując umów, nie szkoląc pracowników. Takie podejście sprawia, że branża ma złą sławę – ludzie niechętnie korzystają z podobnych usług, bojąc się, że osoba sprzątająca coś ukradnie bądź zniszczy. Wiele się zmienia w branży ubezpieczeniowej czy nawet budowlance, a sektor usług sprzątania nadal funkcjonuje trochę jak w PRL-u. Nawet technologia, która powinna pomagać, jest wykorzystywana raczej do karania pracowników – nie zjawisz się na zamówieniu, dostaniesz karę. Jako Stepapp próbujemy zmienić ten stan rzeczy. 

W jaki sposób? 

K: Docelowo chcemy zaoferować każdej osobie przez nas zatrudnionej warunki nieodbiegające od warunków pracy programisty. Oczywiście proponowane zarobki nie będą tak wysokie, ale wszelkie umowy wcale nie muszą się wiele różnić. 

T: W Skandynawii osoby sprzątające mają umowy zbiorowe, funkcjonują związki pracowników i pracodawców wzajemnie regulujące między sobą większość kwestii. Tymczasem w naszym kraju firmy pośredniczące, o których wspomniał Kuba, rosną niczym rak, ponieważ ludzie nie bardzo mają wybór. Szara strefa, niestety, mocno żeruje na czarnej strefie np. szukając potencjalnych pracowników na facebooko’wych grupkach. 

K: Wiesz jak wygląda działanie takich firm pośredniczących? Rejestrujesz się na platformie, a następnego dnia możesz rozpocząć pracę. Bez żadnych szkoleń czy wywiadu środowiskowego. Czym to się różni od sytuacji, w której łapiesz przypadkowego człowieka na ulicy i pytasz czy nie posprzątałby ci mieszkania? 

Podaliście przykład Skandynawii – to wzór, do którego powinniśmy dążyć? 

T: To z pewnością najbardziej efektywny model – opierający się także na najwyższej w regionie uldze podatkowej (nawet do 60 proc. kwoty kosztu usługi sprzątania) – ale inne europejskie kraje również radzą sobie z regulacjami coraz lepiej. 

K: W ciekawy sposób problem rozwiązała Belgia, gdzie jako obywatel możesz kupić od państwa różnego rodzaju bony – m.in. takie vouchery na sprzątanie. Bonem płacisz za usługę osobie sprzątającej, która później idzie go rozliczyć do stosownej organizacji. Każdy zyskuje, ponieważ w Belgii także przewidziano ulgi podatkowe dla wszystkich stron. To dowód, iż warto regulować sektor, warto działać w pełni legalnie. 

Kim jest typowa osoba sprzątająca w Polsce? 

K: Struktura zatrudnienia w Stepapp nieco różni się od tej, która dominuje czarną strefę, ale jeśli miałbym znaleźć cechy wspólne, to tym zawodem zajmują się w dużym stopniu osoby wykluczone społecznie, borykające się z barierami prawnymi i językowymi oraz takie, które cechuje brak umiejętności obracania się w społeczeństwie. 

T: Ogólną sytuację w naszym kraju porównałbym do Szwecji sprzed dwudziestu lat, do której przyjeżdżali Polacy, by się dorobić. Czarną strefę dominują aktualnie Ukraińcy, a my w Polsce niestety ich nie szanujemy. Nie oferujemy żadnych możliwości – stosujemy wyzysk. 

Dlatego planujecie również działania edukacyjne? 

T: Staramy się m.in. o pozyskanie patronatu Unii Europejskiej. Z pewnością będziemy lobbować rynek, próbujemy nawiązać współpracę z największymi portalami z ogłoszeniami o pracę w naszym kraju, by uświadamiać społeczeństwo. W naszym kraju nie jest tak, że dostrzegamy problem i go ignorujemy – mnóstwo ludzi po prostu nie zdaje sobie sprawy z realiów, jakie panują w branży. Sami na początku nie byliśmy tego świadomi, wydawało nam się, że same usprawnienia technologiczne wystarczą. 

Walka z szarą i czarną strefą w polskiej branży hazardowej udała się bardzo dobrze, ponieważ tam obserwowaliśmy ściśłą współpracę wielu stron. Tym razem takiej współpracy chyba brakuje? 

T: Dlatego zależy nam na wywołaniu boomu i zmianie myślenia po stronie konsumentów – tak jak jakiś czas miało to miejsce w przypadku produktów ekologicznych, których na szeroką skalę zaczęli oczekiwać klienci, więc producenci musieli się do tych oczekiwań dostosować. 

K: Mamy ambitne cele, jeśli nasze działania nad Wisłą nie przyniosą oczekiwanych efektów, z pewnością będziemy rozwijać się za granicą, jednak jesteśmy lokalnymi patriotami, więc zależy nam na tym, by sytuacja w Polsce się poprawiła.

ZOBACZ RÓWNIEŻ