Startup prosto z kwarantanny. Tiber rusza na podbój polskiego rynku [TYLKO U NAS]

fot. Adobe Stock
fot. Adobe Stock
Jedni czytali książki, inni oglądali telewizję. A jeszcze inni stworzyli własny biznes. Tak narodził się Tiber. Jego twórcy chcą odmienić rynek outsourcingu usług.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Za firmą Tiber stoją dwie osoby: Alex Shakhov oraz Sergey Sereda. W Warszawie mieszkają od czterech lat. Na pomysł nowego startupu wpadli, kiedy byli na kwarantannie. - Nasz rozwój rozpoczęliśmy w kwietniu 2020 roku. Kiedy wróciłem z długich wakacji, musiałem spędzić 14 dni w izolacji i zostałem w domu z rodziną na kwarantannie. W tym czasie zaczęliśmy stawiać czoła wszelkim wyzwaniom, o których istnieniu nigdy wcześniej nie wiedzieliśmy. Na przykład, gdy zapasy żywności zaczęły się kończyć, nie mogliśmy zamówić dostawy z supermarketu, ponieważ kolejki we Frisco, Auchan i Tesco były zajęte na ponad 3 miesiące do przodu. Mieliśmy też trudności z innymi codziennymi sprawami, których nie mogliśmy rozwiązać sami, będąc na kwarantannie. W tym samym czasie coraz więcej osób w Polsce pozostawało bez pracy z powodu redukcji pracowników w sektorze usług. Takim sposobem zauważyliśmy, że coraz więcej znajomych osób zostaje bez pracy - kawiarnie już nie pracowały, centra handlowe były zamknięte, małe firmy opuszczały rynek z powodu braku popytu/niezdolności do płacenia czynszu.  - mówi w rozmowie z mycompanypolska.pl Alex Shakhov.

- Wtedy wpadliśmy na pomysł, że moglibyśmy stworzyć platformę, na której z jednej strony byliby ludzie, którzy potrzebowaliby w czymś pomocy, a z drugiej strony byliby ludzie, którzy są gotowi pomóc im już dzisiaj. Tak więc, jeśli ktoś nie ma możliwości pójścia na zakupy lub być może ktoś odbywa kwarantannę i nie może wyprowadzić swojego psa na spacer, taka osoba może po prostu umieścić zadanie na platformie Tiber, a następnie wykonawcy sami zaoferują mu pomoc - dodaje.

W ciągu trzech kolejnych miesięcy projekt osiągnął status MVP. - W chwili obecnej prace nad platformą zostały prawie całkowicie zakończone, a teraz przygotowujemy się do wypuszczenia wersji beta na rynek warszawski, co pozwoli nam przetestować główne funkcje marketplace Tiber przed jej oficjalną premierą - współtwórca firmy.

Jak zapewniają jej twórcy, platforma Tiber nie jest kolejną stroną internetową z ofertami pracy dorywczej i nie jest kolejną tablicą ogłoszeń, których jest już wystarczająco na rynku. - Opracowaliśmy założony system, który nie tylko pozwala na wyszukiwanie zleceń i zleceniobiorców poprzez platformę Tiber, ale także daje możliwość otrzymywania płatności na konto bankowe bezpośrednio przez platformę. Zadbaliśmy również o to, aby umowy pomiędzy klientem a wykonawcą były automatycznie generowane przy zawieraniu transakcji, a każdy konflikt był rozwiązywany przez niezależny arbitraż - mówi jej twórca.

Jak zaznacza, platforma Tiber to swojego rodzaju freelance-marketplace, który jest przeznaczony przede wszystkim dla polskiego rynku usług. Nie trzeba mieć specjalnego wykształcenia ani wyjątkowych umiejętności, aby móc zarabiać na platformie. Praktycznie każdy będzie mógł wyprowadzić psa na spacer, pomóc w przeprowadzce, dostarczyć paczkę w mieście, kupić jedzenie, itp. - To jest istota naszej platformy - komentuje.

Do tej pory twócy Tiber rozwijali firmę na własny koszt. W 2021 roku planowana jest duża rozbudowa firmy. - Dlatego obecnie prowadzimy negocjacje z kilkoma lokalnymi firmami VC, a także aplikujemy do kilku programów Platform Startowych organizowanych przez Polski Fundusz Rozwoju i Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości - mówi Alex Shakhov. W tym momencie udziały firmy Tiber podzielone są po równo pomiędzy jej współzałożycieli Alex’a Shakhov’a oraz Sergey’a Sereda.

W dalszej perspektywie czasowej Tiber ma pojawić się w 5 największych miastach Polski. Twórcy startupu nie myślą jednak o ekspansji zagranicznej.

ZOBACZ RÓWNIEŻ