Słowo dnia, czyli sukces

Word of the Day (WotD)
Vocabulous US (dawne Word of the Day) to aplikacja, która pomaga nauczyć się codziennie jednego trudnego angielskiego słówka / Fot. Materiały prasowe
Pewnego razu do jednego z użytkowników Word of the Day (WotD) dzwoni menedżerka obsługi klienta, by zapytać o odczucia z użytkowania aplikacji. Tego dnia losy startupu całkiem się odmieniają – ów przypadkowy klient kupuje aplikację i ocala ją przed regresem. To nie film, ta historia wydarzyła się naprawdę.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 4/2025 (115)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Vocabulous US (dawne Word of the Day) to aplikacja która pomaga nauczyć się codziennie jednego, trudnego angielskiego słówka. Może mało odkrywczy pomysł na startup, ale kiedy dowiadujesz się, że jeden z użytkowników okazuje się inwestorem z Silicon Valley i kupuje aplikację za 865,5 tys. dolarów to robi wrażenie.

Jak z filmu

Początki Word of the Day (WotD) sięgają 2014 roku, czyli zaczątków branży aplikacji mobilnych. Projekt był od zarania własnością brytyjskiego holdingu Ads Projects Group. Trzyosobowy zespół Białorusinów w składzie: Dmitry Sukhotski, Tanya McTavish i Vlad Hreben został zatrudniony do zarządzania aplikacją WotD według własnego uznania.

Pomysł na Word of the Day narodził się zupełnie niespodziewanie. Jeden z właścicieli Ads Projects Group obejrzał film Alfie – komedię romantyczną z 2004 roku, w którym główną rolę zagrał Jude Law. – Kalendarz „Słowo dnia” to stały rekwizyt, który dodaje postaci Alfiego odrobinę humoru i refleksji. Ten odrywany kalendarz pojawia się na biurku w jego mieszkaniu i służy jako niecodzienny sposób na pokazanie podejścia Alfiego do życia i relacji – mówi Dmitry Sukhotski, lider zespołu aplikacji Word of the Day, a obecnie CEO i współzałożyciel Vocabulous US – Każdego dnia kalendarz prezentuje inne słowo, zwykle wraz z definicją, która często bywa ironiczna lub nawiązuje do motywów filmu. Alfie, znany ze swojego uroku, lecz też egocentryzmu, od czasu do czasu wchodzi w interakcję z kalendarzem – czasem lekceważąc przedstawione słowa, a innym razem komentując je na swój, charakterystyczny sposób, co eksponuje jego płytkość i niekiedy brak refleksji.

To właśnie ta codzienna dawka niespodziewanych myśli stała się iskrą, która rozbudziła kreatywność i zmotywowała zespół do przekształcenia tradycyjnego kalendarza w interaktywną platformę edukacyjną – A reszta to już historia. Po 7 milionach pobrań, aplikacja nadal dynamicznie się rozwija – dodaje Dmitry, który jest z wykształcenia językoznawcą – Uwielbiam analizować dane i próbować odnaleźć sens w ogromie liczb. Ta analityczna pasja pomogła nam zrozumieć, co naprawdę przyciąga użytkowników i jak jeszcze bardziej ulepszyć naszą aplikację.

Damski (i jedyny) pierwiastek w zarządzie to Tanya McTavish, współzałożycielka i szefowa ds. strategicznych partnerstw, która spędziła większą część życia w Stanach Zjednoczonych. – Dołączyłam do Word of the Day, aby przeprowadzać badania użytkowników i dowiedzieć się, kto korzysta z aplikacji i dlaczego. Dla mnie to idealne połączenie moich pasji – języków obcych i komunikacji marketingowej. Obecnie pracuję nad opanowaniem szóstego języka obcego.

Dzięki kontaktom Tanyi zespół nawiązał współpracę z czołowymi lingwistami komputerowymi, którzy specjalizują się w zdobywaniu słownictwa dla aplikacji.

Trzecią osobą w zespole jest Vlad Hreben, który dołączył do zespołu Word of the Day jako programista full-stack, a dziś pełni funkcję CTO w Vocabulous US.

Początkowo projekt funkcjonował na bocznym torze. Dmitry wspomina: – Prowadziliśmy różne przedsięwzięcia online, eksperymentując z aplikacjami mobilnymi, a Word of the Day była jedną z pierwszych, z którą odnieśliśmy sukces.

Szybki, organiczny wzrost popularności w AppStore Apple utwierdził założycieli w przekonaniu, że warto rozwijać projekt dalej. W ciągu ostatnich czterech lat zespół całkowicie przeprojektował i przekształcił aplikację, zamieniając ją w ilustrowany produkt cyfrowy z profesjonalnymi treściami.

Z nowym właścicielem

W 2023 r. zespół zdecydował, że sprzedaż aplikacji będzie dobrym krokiem w rozwoju startupu. Mogłoby to pomóc w skalowaniu Word of the Day. Zespół osiągnął swój sufit i po rozmowach z Ads Projects podjął decyzję o sprzedaży projektu lub maksymalnym ograniczeniu zespołu, utrzymując jednak aplikację przy życiu.

– Nikt z naszego zespołu nie miał wcześniej doświadczenia w sprzedaży aplikacji, ale mieliśmy kilku potencjalnych nabywców, którzy dawno wyrażali zainteresowanie zakupem Word of the Day. Postanowiliśmy więc wykorzystać te kontakty i zobaczyć, dokąd nas to zaprowadzi. Cały zespół został poinformowany, że projekt jest w „trybie sprzedaży” – opowiada Dmitry.

Pewnego dnia jedna z koleżanek z działu obsługi klienta wspomniała o gościu z Doliny Krzemowej, inwestorze VC i przedsiębiorcy – Johnie Steuartcie. Okazało się, że niedawno przeprowadziła z nim wywiad na temat korzystania z aplikacji i dowiedziała się, że jest on wiernym użytkownikiem WotD – Zespół Word of the Day zwrócił się do mnie z prośbą o szczery feedback. Byłem na początku dość ostrożny. W zamian za przekazanie wartościowych porad dotyczących produktu oczekiwałem darmowej subskrypcji premium – wspomina John.

Tanya powiedziała również Johnowi o planach sprzedaży aplikacji. John, słysząc to pomyślał, że może porozmawiać z trójką przyjaciół odpowiadających za projekt. Po kilku tygodniach spotkań Steuart złożył ofertę – byłby zainteresowany kupnem aplikacji, ale tylko pod warunkiem, że dołączy do niego, jako kolejny współtwórca. I tak od lata 2024 roku rozwijają aplikację Word of the Day jako nowa firma – Vocabulous US – już we czwórkę.

Co sprawiło, że John tak bardzo zauroczył się WotD? Sentyment z dzieciństwa wziął nad nim górę – Kiedy byłem dzieckiem, moja mama miała papierowy kalendarz ze słowem dnia na stole śniadaniowym. Codziennie rano zrywaliśmy jedną stronę i staraliśmy się nauczyć nowego słowa. To dawało takie ciepłe uczucie, zupełnie jak domowe ciastko z mlekiem, coś znajomego, co teraz przeniosło się w erę cyfrową. Świetnie, że udało im się przekształcić to doświadczenie w aplikację. Poza tym zakochałem się w ilustracjach WotD, które dodają artystyczne akcenty każdemu nowemu słowu. Pomyślałem: „Mogę to jeszcze ulepszyć.” Po spotkaniu z zespołem byłem zachwycony ich inteligencją, wyrafinowaniem i zaangażowaniem, co skłoniło mnie do decyzji o zakupie – tłumaczy John.

– Historia przejęcia aplikacji jest wręcz surrealistyczna, jak z filmu – trudno byłoby nam to sobie wyobrazić nawet w najśmielszych marzeniach – dodaje Tanya.

Badania nad Wisłą

Vocabulous US ma też polski wątek. Pomimo, że firma posiada siedzibę w USA, dział badawczo-rozwojowy mieści się w Polsce. Byłam ciekawa, co stanęło za taką decyzją.

Na to pytanie najpierw odpowieda Vlad, który pracuje na co dzień z Warszawy:

– Chcemy wykorzystać obecne osiągnięcia w dziedzinie sztucznej inteligencji, talent wschodnioeuropejskich programistów oraz doświadczenie Johna w budowaniu firm o elementach grywalizacji, takich jak fintech Cybergold. Bardzo cieszę się na najbliższą przyszłość, kiedy zaczniemy zatrudniać lokalnych ekspertów technologicznych w naszym polskim oddziale R&D. Mamy wiele ambitnych planów i chcemy zatrudnić najlepszych inżynierów oraz specjalistów od data science, aby wspólnie stworzyć inteligentny system rekomendacji słownictwa, który będzie napędzał produkty Vocabulous US.

Po chwili włącza się John:

– Zamierzamy rozwijać nasze możliwości innowacyjne oraz w końcu wejść na nowe rynki. Tak, jak wspomniał Vlad, kraje w CEE znane są ze świetnych programistów. Sam odkryłem, że Polska ma bardzo dobry system edukacyjny, który kształci wielu specjalistów w dziedzinach nauki, technologii, inżynierii i matematyki. Dodatkowo, wielu polskich profesjonalistów biegle posługuje się językiem angielskim, co zdecydowanie ułatwia komunikację i integrację z naszym międzynarodowym zespołem. Kolejnym plusem jest fakt, że koszty pracy w Polsce są zazwyczaj niższe niż w Europie Zachodniej czy USA. To czyni Polskę atrakcyjnym miejscem dla firm takich jak nasza, które chcą zmniejszyć wydatki na badania i rozwój, nie rezygnując z wysokiej jakości talentów. Dlatego z niecierpliwością czekam na regularne wizyty w Waszym kraju! – dodaje John.

Dla naukowca i uczestniczki Idola

Przed Vocabulous US niebywała misja: ma łączyć edukację z rozrywką, pomagać ludziom stać się bardziej elokwentnymi, zmieniać ścieżki kariery, spowalniać proces starzenia mózgu, pomagać osiągać sukcesy w nauce i stawać się lepszą wersją samych siebie, poprzez przyjęcie zdrowego nawyku – codziennego poznawania jednego, trudnego słowa.

– Znaczna część naszych klientów pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, choć mamy też uczniów języka angielskiego na poziomie zaawansowanym z całego świata. Jesteśmy popularni wśród młodych i w średnim wieku profesjonalistów, ale równie chętnie korzystają z naszej appki rodziny, które razem z dziećmi poznają nowe słowa. Nasz produkt cieszy się także popularnością wśród seniorów, którzy pragną utrzymać swój umysł i pamięć w formie. Regularnie badamy naszych użytkowników, wśród których są np.: nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla i profesor Uniwersytetu Berkeley z Hongkongu, piosenkarka i uczestniczka American Idol, skrzypek i kompozytor mieszkający w Australii czy badacz zatrudniony w firmie produkującej samoloty – żeby wymienić tylko kilku. Jak widać przekrój zawodów i osób jest ogromny – mówi Tanya.

Startup planuje rozszerzenie oferty o kompleksowy ekosystem produktów do nauki słownictwa, zarówno online, jak i offline. Choć obecnie skupia się głównie na rynku amerykańskim, chce także wprowadzić produkty pomagające osobom, dla których angielski nie jest językiem ojczystym, wzbogacić ich słownictwo.

Chwile zwątpienia

Zespół Vocabulous US przyznaje, że codziennie zadaje sobie pytania pełne obaw, ale to naturalne dla ludzi budujących startup w duchu lean. – Ta zdrowa dawka wątpliwości i autorefleksji nie powstrzymuje nas jednak przed innowacjami i ciągłym rozwojem – dodaje Tanya, która mierzyła się jeszcze z jednym wyzwaniem.

Gdy pojawił się John, który ochoczo zaproponował, że odkupi aplikację, Tanya miała już dwuletnią córkę, a z drugą była w ciąży. Jako młoda mama nie planowała kontynuować kariery zawodowej tak, jak dotychczas – Mój pierwotny plan zakładał pożegnanie się z aplikacją przy sprzedaży jeszcze przed porodem i zakończenie rozdziału Word of the Day. Cieszyłabym się, że aplikacja znalazła nowy dom. Nigdy nie spodziewałam się, że to ja będę budować ten dom z dwójką małych dzieci u boku, ale muszę przyznać – uwielbiam tę podróż.

W obu przypadkach, aż do rozwiązania, Tanya pracowała nad Word of the Day – wykonując swoją codzienne obowiązki. W pewnym sensie, WotD stało się jej trzecim dzieckiem. – A skoro nawet w ostatnich dniach przed porodem nie mogłam oderwać się myślami od pracy dla tego projektu, to naprawdę muszę go kochać. Rozumiesz, o co mi chodzi? – uśmiecha się. Rozumiem, bo też swoje projekty traktuję jak dzieci.

Droga startupowców, którzy chcą zaistnieć za oceanem i początkowo są osamotnieni musi to być bardzo trudna droga. Dmitry przyznaje, że rozwijanie aplikacji w Stanach Zjednoczonych bez doświadczonego mentora stanowiło nie lada wyzwanie. – Teraz jednak wszystko się zgrało: dzięki nagraniu prawie stu godzin wywiadów wideo z użytkownikami mamy mnóstwo praktycznych wniosków, a nowy inwestor i właściciel wnosi do projektu ogromną wiedzę ekspercką. Oczywiście trudności nadal występują, ale – jak mawia John – pomaga nam unikać błędów, które sam popełnił, a nasze własne potknięcia nadal są nasze.

Mocniejsi od AI

Na ten rok Vocabulous US planuje przede wszystkim stworzyć road mapę, która pokaże, jak ich firma może stać się kluczowym graczem, pomagającym milionom ludzi w poszerzaniu słownictwa, jak mówią, włączając przy tym “zabawę, radość i wdzięk”. Jeśli uda im się to osiągnąć i wykażą wykładniczy wzrost, inwestorzy sami będą chcieli do nich dołączyć i wtedy zadecydują, czy w dalszą podróż zabiorą kolejnych “pasażerów”.

– Obecnie nie potrzebujemy dodatkowych funduszy, bo firma jest rentowna. Warto pamiętać, że przyjęcie inwestorów to zobowiązanie na następne 5–10 lat, więc musimy się w tej kwestii jeszcze porozumieć. W istocie, sam Word of the Day pomaga ludziom lepiej się porozumiewać – a to jedna z niewielu umiejętności, której sztuczna inteligencja nie jest w stanie zastąpić.

Na koniec zapytałam jeszcze Dmitrego o kluczową lekcja z tej historii – Buduj drużynę marzeń, kochaj swój produkt z pasją i rozmawiaj ze swoimi użytkownikami – zaskoczą cię bardziej, niż kiedykolwiek mógłbyś przypuszczać! A tak na marginesie, oto dzisiejsze słowo dnia: serendipity (przypadkowe szczęście). Jeśli to wszystko nie było przypadkowym szczęściem, to nie wiem, co nim jest – kwituje.

My Company Polska wydanie 4/2025 (115)

Więcej możesz przeczytać w 4/2025 (115) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ