Rekordowy indeks niepokoju Polaków. Mocne uderzenie w konsumpcję [RAPORT]
fot. Adobe StockO 30 pp. wzrósł w ciągu miesiąca poziom obaw Polaków wywołanych przez pandemię koronawirusa. Opracowany przez Deloitte indeks niepokoju wynosi nad Wisłą 34 proc. i jest najwyższy na świecie. Najnowsza edycja badania firmy doradczej Deloitte Global State of the Consumer Tracker pokazuje, że ogólny poziom lęku przełożył się na niemal wszystkie przyzwyczajenia i zachowania konsumentów w Polsce. Aż 46 proc. z nas deklaruje, że kupuje na zapas. To najwyższy wynik dla Polski w historii badania i ponownie najwyższy w Europie.
„Global State of the Consumer Tracker” to prowadzone cyklicznie przez Deloitte badanie reakcji i obaw konsumentów związanych z pandemią koronawirusa. Najnowsza ankieta przeprowadzona na przełomie października i listopada jest dwunastą na świecie i dziewiątą dla Polski. Oprócz Polaków na pytania firmy doradczej odpowiadało po tysiąc osób z: Australii, Kanady, Chin, Francji, Niemiec, Indii, Irlandii, Włoch, Japonii, Meksyku, Holandii, Korei Południowej, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Chile, RPA. W sumie Deloitte przeprowadził badanie w 18 krajach świata.
Największy lęk na świecie
Opracowany przez Deloitte indeks niepokoju to różnica netto między osobami, które zgodziły się ze zdaniem „Jestem bardziej zaniepokojony niż tydzień temu” oraz tymi, które zaprzeczyły. W najnowszej fali badania firmy doradczej Deloitte indeks ten osiągnął nad Wisłą poziom 34 proc., co oznacza wzrost w ciągu miesiąca aż o 30 pp.
- To najwyższy wynik wśród wszystkich badanych krajów. Nigdy wcześniej też żaden kraj europejski nie deklarował tak wysokiego poziomu obaw. Z pewnością wpływ na to ma między innymi liczba zakażeń, która codziennie przekracza 20 tys. osób. Pod względem poziomu niepokoju Polska o 3 pp. wyprzedziła nawet Indie, które dotąd właściwie w każdej fali badania wykazywały najwyższy poziom obaw. Na trzecim miejscu są Włochy, prawie jedna czwarta mieszkańców tego kraju deklaruje, że ich poziom obaw wzrósł w ciągu ostatniego tygodnia – mówi Michał Tokarski, partner, lider sektora dóbr konsumenckich w Polsce, Deloitte.
Najwięcej osób, które zgadzają się ze stwierdzeniem, że są bardziej zaniepokojone niż tydzień temu jest wśród osób w wieku 55+ – aż 64 proc. Nieco mniej (61 proc.) jest ich natomiast wśród ludzi młodych, między 18 a 34 rokiem życia. Poziom obaw różni się także w zależności od wysokości zarobków. Najwięcej osób, które deklarują wzrost niepokoju jest wśród konsumentów o wysokich dochodach – 66 proc. Wśród osób o średnich i niskich zarobkach wzrost niepokoju deklaruje po 63 proc. ankietowanych.
Pod względem niepokoju, Polska wyprzedziła nawet Indie (31 proc.), które dotąd właściwie w każdej fali badania wykazywały najwyższy poziom obaw. Na trzecim miejscu są Włochy (24 proc.). Państwami, których obywatele obawiają się najmniej są Chiny i Japonia (po -19 proc.).
Eksperci zwracają uwagę, że w historii badania nie zdarzył się dotąd tak duży skok poziomu obaw. Również o 30 pp. wzrósł w ciągu miesiąca indeks niepokoju w Niemczech i wynosi obecnie -12 proc. Tym samym kraj ten przestał być tym, który notuje najniższy globalnie poziom obaw, choć dalej to właśnie Niemcy są najmniej zaniepokojoną nacją w Europie. Dużą różnicę od początku października odnotowały także Włochy (+26 pp.), które są drugim europejskim krajem z najwyższym poziomem niepokoju (24 proc.), a także Francja (+19 pp.), która jest na trzecim miejscu (22 proc.).
Zmiany w zachowaniach
Rekordowy nad Wisłą indeks niepokoju znajduje odzwierciedlenie w nastrojach dotyczących zdrowia własnego i najbliższych osób. Od ostatniego badania o 4 pp. przybyło konsumentów, którzy niepokoją się o swoje zdrowie ( 66 proc.). Jesteśmy pod tym względem na drugim miejscu w Europie za Hiszpanią (75 proc.). Na świecie najwięcej osób niepokojących się o własną kondycję jest w Chinach (84 proc.).
- Jeszcze więcej, bo o 5 pp. przybyło tych, którzy obawiają się o zdrowie bliskich osób. To powód do zmartwień dla 82 proc. badanych i najwyższy wynik w Europie. Także tu globalnie wyprzedzają nas Chiny, choć niewiele, bo o 1 pp. Zarówno w przypadku pytań o zdrowie własne, jak i bliskich osób liczba zaniepokojonych Polaków rośnie systematycznie od końca sierpnia i w najnowszej edycji naszego badania osiągnęła najwyższe wyniki od chwili dołączenia do niego Polski – mówi Krzysztof Wilk, Partner Associate w dziale Doradztwa Podatkowego, lider praktyki Life Sciences & Health Care, Deloitte.
Ogólny wzrost niepokoju w kraju przełożył się także na wiele zachowań polskich konsumentów. Po nieznacznym wzroście w ostatnim badaniu, do 39 proc., a więc aż o 12 pp. spadła liczba Polaków, którzy czują się bezpiecznie podczas zakupów w sklepach stacjonarnych. Podczas kiedy badanie przeprowadzone na przełomie września i października pokazało nieznaczne zmniejszenie (-3 pp.) liczby konsumentów, którzy czują się komfortowo w barach i restauracjach, najnowsza ankieta pokazuje spadek aż o 11 pp. (30 proc.). Trzeba jednak zaznaczyć, że lokale gastronomiczne od 24 października mogą serwować jedzenie jedynie na wynos. Tylko nieco ponad jedna czwarta z nas czuje się dziś bezpiecznie podczas pobytu w hotelu (-8 pp.), a jedynie 16 proc. konsumentów deklaruje, że nie ma obaw przed udziałem w meczach, koncertach czy innych wydarzeniach, które gromadzą tłumy (-7 pp.). O 5 pp. mniej jest też osób, które bez obaw korzystają z indywidulanych usług jak wizyta u dentysty czy fryzjera (34 proc.). O 4 pp. ubyło natomiast konsumentów, którzy bezpiecznie czują się na pokładzie samolotów (21 proc.).
Straszy widmo utraty pracy
Najnowsza edycja badania pokazuje znaczny, bo aż o 14 pp. wzrost obaw przed podróżami komunikacją miejską. W najbliższych dniach aż 58 proc. respondentów planuje ograniczyć korzystanie z tego środka transportu. Może być to odzwierciedleniem ostatnich zaleceń rządu dotyczących promowania w firmach zdalnej formy pracy.
- Sami konsumenci też coraz ostrożniej podchodzą do powrotu do pracy stacjonarnej. Obawy przed powrotem do biura ma aż 36 proc. zapytanych, czyli 9 pp. więcej niż miesiąc temu i najwięcej od startu badania nad Wisłą. Od pierwszej połowy lipca, kiedy poziom obaw związanych z pracą stacjonarną był najniższy to wzrost aż o 14 pp. – mówi John Guziak, partner, lider ds. Kapitału Ludzkiego w Deloitte Polska.
Ekspert dodaje, że od lipca rośnie także liczba Polaków, którzy obawiają się utraty pracy. Dziś to powód do zmartwień dla ponad połowy konsumentów, który pogłębia się z każdym tygodniem i ryzykiem wprowadzenia w Polsce pełnego lockdownu, co w przypadku wielu osób będzie się wiązało z utratą zatrudnienia.
Znów robimy zapasy
W obliczu dużych zmian i zwiększonych obaw polskich konsumentów, nieporównanie mniejszy niepokój widać w przypadku pytań o finanse. Podobnie jak miesiąc temu 13 proc. respondentów jest spokojnych o spłatę swojego zadłużenia kredytowego. Tylko o 1 pp. wzrósł odsetek tych, dla których może to być problem (63 proc.). Dwie trzecie ankietowanych obawia się natomiast o stan swoich oszczędności.
- Choć to oczywiście sporo, od ostatniej fali badania to wzrost jedynie o 1 pp. O 2 pp., z 14 do 12 proc., spadła natomiast liczba respondentów, którzy są spokojni o swoje oszczędności. Większe różnice widać w podejściu Polaków do robienia zakupów. Wzrosła liczba tych z nas, którzy uważają, że to nienajlepszy czas na duże wydatki – mówi Przemysław Szczygielski, partner, lider branży Usług Finansowych w Polsce, Deloitte.
Ekspert zauważa, że jedna trzecia z nas obawia się o uregulowanie przyszłych płatności, a 40 proc. deklaruje, że odkłada na później większe zakupy.
Pandemia i związany z nią duży wzrost niepokoju w ostatnich tygodniach, zweryfikowały nasze podejście nie tylko do dużych zakupów. Z najnowszej edycji badania Deloitte wynika, że Polacy wrócili do kupowania na zapas. Aż 45 proc. konsumentów nad Wisłą, a więc najwięcej w Europie, deklaruje, że kupują więcej, niż są w stanie zużyć na bieżąco. To wzrost w ciągu miesiąca o 9 pp. i wynik przewyższający nawet ten historycznie najwyższy z pierwszej połowy czerwca, kiedy odpowiedziało tak 44 proc. konsumentów. Na świecie częściej od nas kupują na zapas Hindusi (67 proc.) i Chińczycy (61 proc.).
Nieznacznie wzrosła (2 pp.) w ciągu miesiąca liczba polskich konsumentów, którzy, pytani o tzw. trend convenience gotowi są więcej zapłacić za wygodę, jak na przykład dostarczenie zakupów do domu (31 proc.).
- Najnowsza edycja naszego badania pokazuje, że oszczędności co prawda są dla nas ważne, i coraz ważniejsze w obliczu możliwych kłopotów z zatrudnieniem, jednak na pierwszym miejscu znajdują się zdrowie i bezpieczeństwo. Za główny powód gotowości do wydawania więcej na wygodę aż 71 proc. ankietowanych podawało właśnie troskę o zdrowie. Dla porównania w badaniu sprzed miesiąca, był to powód dla 61 proc. zapytanych – mówi Michał Tokarski.
W dalszym ciągu maleje liczba osób, które polują na okazje (44 proc.). Na świecie najczęściej Chińczycy (61 proc.), a w Europie Niemcy (49 proc.) odpowiadają, że jeśli trafią na atrakcyjną cenę, są gotowi kupić rzecz, której kupna nie planowali.