Polska traci tytuł taniej destynacji urlopowej
Choć do cen z Dubrownika jeszcze nam daleko Eurostat wskazuje, że urlop w Polsce może być droższy niż na Bałkanach, fot. shutterstock.Drożyzna w turystycznych regionach Polski skutecznie odstrasza przed urlopem w ojczyźnie. Polacy wybierają kierunki egzotyczne, najchętniej Chorwację lub Turcję. Ta ostatnia przeżywa ogromny kryzys ekonomiczny z inflacją sięgającą 75 proc. To sprawia, że wczasowicz z Polski może poczuć się tam w miarę swobodnie i nie łapać się za kieszeń na widok cen w menu czy za nocleg. Obecnie usługi restauracyjno-hotelowe są tam średnio o połowę (47 proc.) mniejsze niż u nas.
Tanie wakacje z pewną pogodą
Wakacje w Europie spędzimy taniej w Bułgarii, Albanii i Macedonii Północnej, ceny w tych krajach są średnio o jedną trzecią niższe niż w Polsce. Z kolei najdroższe kierunki to Norwegia, Szwajcaria i Islandia – szczególnie ta ostatnia destynacja jest ostatnio popularna wśród klasy średniej. W takich miejscach zwykłe piwo w pubie kosztuje około 50 zł za 0,5 litra.
Polacy chętnie wybierają kierunki z pewną pogodą, gdyż nasze lato bywa kapryśne i zwodnicze. Upały przeplatają się z tygodniami ulew. Lipiec i sierpień to standardowo miesiące z największą liczbą opadów. Polskim przedsiębiorcom zarabiającym na turystyce szkodą także słynne "paragony grozy", czyli publikacje zdjęć z wyszczególnieniem cen np. za dania w restauracji nad polskim morzem.
Mapa taniości
Jak donosi Business Insider statystyki wyjazdów Polaków pokrywają się z mapą europejskiej taniości. Eurostat co roku przedstawia raport o poziomach cen restauracyjno-hotelarskich w poszczególnych krajach kontynentu. Polska to wciąż w miarę tani kierunek jeśli weźmiemy pod uwagę ceny w krajach Europy Zachodniej i Północnej. Jednak także Eurostat zauważa skutki drożyzny w naszym kraju.
Według danych za 2021 r. zajęliśmy 14. miejsce wśród krajów z najtańszą ofertą na 33 monitorowane przez Eurostat. Wczasowicze wyjątkowo dotkliwie odczują inflację od Giewontu po ujście Wisły do morza. Nic dziwnego, że niższe ceny restauracyjno-hotelarskie proponują: Portugalia (72,9 proc. średniej unijnej), Czechy (67,3 proc.) i Węgry (61,8 proc.).
Powody wyższych cen
Wyższe ceny mają proste uzasadnienie. Gaz dla prowadzących działalność gastronomiczną podrożał pięciokrotnie (ktoś kto płacił 1000 zł miesięcznie obecnie płaci 5 tys. zł). Jak zauważa portal Money.pl przedsiębiorcy są inaczej traktowani przez dostawców gazu, gdyż – zgodnie z prawem unijnym – od kilku lat w Polsce postępuje proces urynkowienia cen, co oznacza, że klienci biznesowi nie płacą za surowiec tyle samo, co klienci indywidualni, których chronią taryfy zatwierdzane przez Urząd Regulacji Energetyki (URE).
Restauratorzy i przedstawiciele branży hotelarskiej tak jak inni przedsiębiorcy bardzo często spłacają kredyty, które zaciągnęli jeszcze przed pandemią np. na remonty, zmianę wystroju wnętrz czy specjalne urządzenia AGD do kuchni. Ich także dotyka podwyżka stóp procentowych, a w konsekwencji wyższe miesięczne raty kredytu.
Sprawdź: Jak działają neobanki?