Od 2025 nowy podatek zapłacą korporacje, ale kosztem wszystkich Polaków?
W Polsce podatek miał pierwotnie obowiązywać od stycznia 2024 roku. / fot. FreepikNowa danina, określona jako minimalny podatek globalny CIT, jest wprowadzana w ramach unijnych regulacji, które wszystkie kraje członkowskie miały wdrożyć do końca 2023 roku. Dotyczy ona firm o obrotach przekraczających 750 milionów euro. Podatek ma zapewnić, że korporacje będą opłacały co najmniej 15-procentowy efektywny poziom opodatkowania. W przypadku, gdy firma płaci niższe podatki w danym kraju, będzie musiała dopłacić różnicę.
W teorii, przepisy te mają na celu walkę z praktyką unikania opodatkowania poprzez transferowanie zysków do państw o korzystniejszym systemie podatkowym. Jednak zdaniem ekspertów, wprowadzenie nowych regulacji nie będzie tak proste, jak mogłoby się wydawać.
Polska spóźniona z wdrożeniem przepisów
Choć termin wdrożenia globalnego CIT przez państwa członkowskie UE minął z końcem 2023 roku, Polska, podobnie jak Hiszpania, Cypr i Portugalia, nie spełniła tego obowiązku na czas. Komisja Europejska już rozpoczęła wobec tych krajów procedury naruszeniowe.
W Polsce podatek miał pierwotnie obowiązywać od stycznia 2024 roku. Jednak rząd zdecydował o jego przesunięciu na początek 2025 roku. Powodem tego opóźnienia są obawy o odpływ zagranicznych inwestorów, którzy mogliby uznać nowe regulacje za zbyt kosztowne.
Nowy podatek, nowe furtki dla korporacji
Ministerstwo Rozwoju i Technologii zapowiedziało, że wprowadzeniu globalnego CIT będzie towarzyszył system grantów podatkowych dla największych inwestorów. Firmy dotknięte nowym podatkiem będą mogły liczyć na zwrot gotówkowy, nazywany roboczo cash grant. Jak wyjaśnia Maciej Żukowski, dyrektor departamentu rozwoju inwestycji w MRiT: – Chcemy zamienić ulgę podatkową na coś, co ja roboczo nazywam cash grant, czyli zwrot gotówkowy, który na koniec dnia będzie tym samym, co ulga podatkowa albo bardzo zbliżonym.
Granty będą uzależnione od wartości inwestycji, lokalizacji oraz kryteriów jakościowych. Firmy będą mogły korzystać z tego wsparcia przez 15 lat od zakończenia inwestycji. W praktyce oznacza to, że korporacje, które zapłacą wyższy podatek, jednocześnie odzyskają część środków w formie rządowych dopłat.
Czy to obywatel zapłaci za globalny CIT?
Choć globalny CIT ma być batem na wielkie korporacje, wiele wskazuje na to, że jego koszty poniosą zwykli podatnicy. Granty podatkowe, które mają zrekompensować firmom wyższe opłaty, będą finansowane z budżetu państwa. Jak zauważa „Super Express”: – Rząd sam pozbawia się dochodów budżetowych. Do tego granty będą wypłacane z budżetu państwa, więc finalnie zapłacą za nie obywatele.
Wprowadzenie CIT w Polsce miało pierwotnie przynieść dodatkowe wpływy do budżetu i ukrócić unikanie opodatkowania. Tymczasem okazuje się, że korporacje nie tylko będą mogły odzyskać część pieniędzy, ale same granty pochłoną środki z kieszeni podatników.
Kto na tym skorzysta?
Idea minimalnego podatku globalnego wydaje się słuszna: wielkie korporacje, które generują miliardowe przychody, nie powinny płacić symbolicznych podatków. Jednak sposób wprowadzenia tych regulacji budzi wątpliwości. Z jednej strony, rząd chce zmusić przedsiębiorstwa do płacenia podatków w Polsce, z drugiej – zapewnia im dodatkowe ulgi, które finalnie mogą osłabić budżet państwa.
Musimy wstać z kolan wobec cyfrowych gigantów [WYWIAD]
Wobec bigtechów staniemy się bezbronni wtedy, gdy uznamy, że nic już nie jesteśmy w stanie zrobić i powiemy „Niech się dzieje wola nieba”. A właściwie wola Bolta, Google’a, Ubera, Tencentu czy Alibaby – mówi Sylwia Czubkowska, specjalistka od nowych technologii.