Nastaje nowa era w gospodarce i przemyśle
Mikołaj Budzanowski / Fot. Michał MutorGdy umawialiśmy się na tę rozmowę, powiedział pan: „W przemyśle AI jest ważniejsze niż ESG”. To prowokacja?
Brzmi jednoznacznie, prawda? Jednak ten wniosek to nie bon mot, ale opinia. To pochodna moich doświadczeń i obserwacji, także z pozycji zarządzającego w globalnej firmie, jaką przecież jest Boryszew. Zatem mówię to jako praktyk obracający się w świecie korporacji, jako osoba odpowiedzialna za inwestycje w innowacje i spółki technologiczne. Nie wyobrażam sobie nowoczesnej firmy planującej rozwój bez wdrożenia strategii w obszarze AI. Taka spółka w oczach rynku będzie za chwilę wręcz nieinwestowalna, podobnie jak np. elektrownie węglowe, lub znacznie mniej atrakcyjna od konkurencji. Powie pan, że przecież przemysł się modernizuje od dekad. Owszem, ale AI to tektoniczna zmiana. Skokowe przejście na nowy poziom zarządczy, wyższej efektywności, jakości produktu i lepszego rozumienia klienta.
W 2022 r. pisał pan, że polski przemysł w ciągu najbliższych dwóch–trzech lat musi przejść potężną energetyczną transformację, bo inaczej nie sprosta wymaganiom zachodniego rynku i nie będzie w stanie konkurować z europejskimi firmami. Twierdził pan, że na drodze do zmian stają trzy bariery: regulacyjna, mentalna i finansowa. W jakim miejscu jesteśmy dziś?
Najlepiej poradziliśmy sobie z barierą mentalną. Nie ma wątpliwości, że w ostatnim czasie gruntownie zmieniła się świadomość, nikogo nie trzeba przekonywać, że od zielonej rewolucji nie ma odwrotu. Za tą dojrzałością przemysłu, niestety, nie nadąża system regulacji oraz współfinansowania tych inwestycji.
Traktujemy zieloną energię na poważnie?
Przemysł tak. Regulator natomiast nie zawsze wie, co z nią zrobić.
Jak to?
Coraz częściej zdarza się nadprodukcja energii w Polsce. W tegoroczny długi weekend majowy, gdy mieliśmy piękną pogodę, aż 70 proc. wyprodukowanej w Polsce energii pochodziło ze źródeł odnawialnych.
To świetnie.
Owszem. Problem w tym, że system nie był w stanie tego przyjąć. Mieliśmy więc kolejne odłączenia OZE – najwyższe w tym roku. W przypadku fotowoltaiki aż na poziomie 27 proc. mocy instalacji. W sumie wyłączono z produkcji od początku roku już ponad 400 GWh. To równowartość 130 mln zł. Regularnie trzeba odcinać fotowoltaikę i elektrownie wiatrowe tak, by już nie produkowały prądu. Mieliśmy więc nadpodaż energii, której nikt nie wykorzystał do produkcji. W Niemczech z kolei tylko w minionym roku wyłączono aż 19 TWh., to 4 proc. całej produkcji. Koszt - ponad 3 mld euro. To energia, jaką zużywa się do produkcji ok. 1 mln samochodów, przy czym w zeszłym roku w Niemczech wyprodukowano ich tam 4,1 mln sztuk. To pokazuje skalę marnotrawstwa.
Brzmi absurdalnie.
Ale zdarza się, niestety, coraz częściej. A przecież w ciągu najbliższych trzech, czterech lat udział OZE w naszym miksie energetycznym bardzo się zwiększy, z uwagi na budowę morskich farm wiatrowych. W tej sytuacji skala wyłączeń rośnie i obawiam się, że jeszcze będzie rosła. Żeby...
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska
Więcej możesz przeczytać w 6/2024 (105) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.