Między recesją a miękkim lądowaniem

Idą ciężkie czasy?

Zasadnicze pytanie brzmi, czy naszą gospodarkę czeka recesja, czy miękkie lądowanie. Bo to, że przed nami trudne miesiące, nie ulega wątpliwości.

Pana zdaniem jak trudne?

Możliwych jest co najmniej kilka wariantów rozwoju sytuacji. W tej chwili za najbardziej prawdopodobny scenariusz uważam mimo wszystko miękkie lądowanie, czyli ograniczenie aktywności gospodarczej bez istotnego wzrostu bezrobocia.

Czy to znaczy, że powinniśmy się na jakiś czas pożegnać ze wzrostem gospodarczym?

Rzeczywiście perspektywy wzrostu PKB nie wyglądają różowo. Słabnący popyt w światowym przemyśle, kryzys energetyczny w Europie, wysoka krajowa inflacja oraz rosnące stopy procentowe to kombinacja niesprzyjająca szybkiemu rozwojowi gospodarczemu. W najnowszej prognozie przewidujemy, że polska gospodarka zwiększy się w bieżącym roku o 3,5 proc. To jednak będzie głównie zasługa szybkiego wzrostu w pierwszym kwartale. Czekają nas bowiem co najmniej dwa kwartały realnego spadku PKB, czyli techniczna recesja. Zimą roczna dynamika PKB najprawdopodobniej spadnie poniżej zera. W naszym bazowym scenariuszu recesja będzie jednak krótkotrwała, w przyszłym roku PKB zwiększy się o ok. 1 proc.

A bezrobocie? Wzrośnie?

Spodziewamy się pewnego wzrostu bezrobocia, ale nie takiego, który byłby odczuwalny przez społeczeństwo jako głęboki kryzys. Na rynek pracy trzeba patrzeć w sposób szerszy, a więc uwzględniać nie tylko poziom zatrudnienia, ale też wakaty, czyli wolne, nieobsadzone miejsca pracy. Schłodzenie gospodarki w naturalny sposób spowoduje zmniejszenie...