Domy jak z klocków Lego
Fot. materiały prasowez miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 11/2016 (14)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
W październiku ich firmie stuknęło 10 lat. Sami siebie określają jako „małżeństwo branżowe”, bo oboje są inżynierami architektami. Połączyło ich zamiłowanie do nowinek technologicznych i inżynierskich innowacji. Przywiodło ich ono, jak widać, nie tylko przed ołtarz.
Ale od początku. Pracowali w jednym z trójmiejskich studiów architektonicznych. Zamówienie, jakie otrzymali, związane z zaprojektowaniem i wybudowaniem centrum informacji turystycznej, wydawało się raczej standardowe, nawet jeśli pochodziło od samego prezydenta Gdyni. Szybko się jednak okazało, że przed projektantami piętrzą się nie lada przeszkody. Przede wszystkim – ograniczenia ze strony konserwatora zabytków i ze względu na miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego (centrum powstawało przy skwerze Żeromskiego, niemal w sercu miasta). W dodatku obiekt miał mieć początkowo charakter tymczasowy.
Droszczowie próbowali wykorzystać kontenery, ale to nie było to. – Po wielu analizach i poszukiwaniu alternatywy postanowiliśmy stworzyć własne opracowanie technologiczne – wspominają. Wpadli na pomysł czegoś znacznie bardziej elastycznego niż kontenery, a jednocześnie zgodnego z najważniejszymi trendami w ekologii. Tak powstały ich moduły.
To właśnie z nich, a dokładnie z 65 „klocków”, zbudowano Gdynia InfoBox. Kiedy budynek powstawał, budził wiele kontrowersji. Lokalne media donosiły, że okoliczni mieszkańcy boją się, iż zabierze im światło. Niezadowoleni byli też właściciele sąsiednich barów i restauracji, którzy obawiali się, że inwestycja odstraszy im klientów. Nade wszystko jednak silne było przekonanie, że innowacyjny budynek będzie po prostu brzydki...
Teraz, po kilku latach, sytuacja jest zgoła odmienna: InfoBox stał się ważnym miejscem na mapie kulturalnej Gdyni. A mieszkańcy Trójmiasta otrzymali uporządkowaną i przyjazną przestrzeń.
W dodatku budynek kosztował jedyne 6 mln zł i jest tani w użytkowaniu. Budowle stawiane w opracowanej przez Droszczów technologii to bowiem tzw. domy pasywne. Gwarantują zużycie energii mniejsze nawet o 90 proc. w porównaniu z technologiami tradycyjnymi.
Po takim sukcesie młode małżeństwo podjęło decyzję: idziemy na swoje. Narodziła się firma Rebel Module.
Na głęboką wodę
Do biznesu zabrali się z entuzjazmem. – Większość przedsiębiorców zastanawia się, skąd pozyskać środki finansowe na swoje przedsięwzięcie, i opracowuje plan jego rozwoju. A my nie! Pochłonięci tworzeniem coraz to nowych rozwiązań, wpadliśmy w pułapkę, która zatarła nam realne poczucie ryzyka – mówi Krzysztof.
Tą pułapką okazał się pewien projekt w Austrii. Perspektywa szybkiego podboju zagranicznego rynku była kusząca. Poza tym, jak wiadomo, do odważnych świat należy – ta maksyma przyświecała im nawet wtedy, gdy zdali sobie sprawę, że realizacja tego projektu jest ponad ich siły finansowe. Niestety, zamiast podboju zachodniego rynku, było mocne tąpnięcie, które zatrzęsło małą firmą. – Daliśmy się poważnie oszukać zleceniodawcy, co doprowadziło nas do ciężkiej sytuacji. Tę przygodę, bo tak to dziś nazywamy, mimo wielkiej straty i nerwów, traktujemy jako surową lekcję pokory, która nauczyła nas wiele o biznesie – przyznaje Krzysztof.
Oboje zgodnie twierdzą, że obecnie Rebel Module ma się „całkiem dobrze”. M.in. dlatego, że po austriackiej klęsce udało im się pozyskać dużego inwestora, fundusz Black Pearls VC z Gdańska. Rozmowy z inwestorami były zresztą kolejną nauką. – Na nowo poukładaliśmy funkcjonowanie firmy, wdrażając optymalny model biznesowy – mówi Magdalena.
Opłaciło się, bo teraz RM z powodzeniem rozkręca działalność na rynkach niemieckim, austriackim czy na północy Europy – w Norwegii i Szwecji. Te kierunki nie są przypadkowe. Energooszczędne i ekologiczne budownictwo cieszy się tam dużą popularnością. – Budownictwo modułowe znane jest w Skandynawii od lat, więc nie wywołuje zdziwienia. Nasza technologia wzbudza za to pozytywne reakcje z uwagi na jakość i materiały zastosowane w naszych obiektach – zauważa Magdalena.
Myliłby się jednak ten, kto pomyślałby, że Polacy zostają za Skandynawami daleko w tyle. Tylko od czerwca 2015 r. do czerwca tego roku Droszczom udało się podwoić sprzedaż swych domów nad Wisłą.
W sumie nic dziwnego. W zależności od działki, na której ma być postawiony dom, jej nasłonecznienia, a także od liczby okien i izolacji, cena metra kwadratowego modułowego budynku to 2,6–3,6 tys. zł. Jeszcze taniej jest, gdy chodzi o dom sezonowy (np. jednomodułowy kempingowy). Wtedy wydatek to raptem 1,8–2,2 tys. zł. – Gotowy domek to koszt 70–75 tys. zł – przekonuje Magdalena. – I powstaje (nie licząc produkcji modułów) w zaledwie dwa dni!
Fabryka i opieka
Firma gwarantuje przy tym, że każdy dom wybudowany w jej technologii będzie unikalny. Żeby to łatwiej osiągnąć, Droszczowie zdecydowali się trzy lata temu pójść krok dalej i założyli fabrykę modułów. – Znajduje się 60 km od Gdańska i tam powstają całe domy naszej firmy. Absolutna większość komponentów pochodzi od polskich producentów. Stawiamy na rodzimą produkcję zlokalizowaną w kraju – podkreśla Krzysztof.
Dziś Rebel Module zatrudnia 21 osób. – Atmosfera z pewnością jest bliższa rodzinnym zasadom współpracy i życzliwości niż tym typowym dla korporacyjnych gigantów – uśmiecha się Magdalena. Obydwoje zapewniają, że dbają o to, aby żaden pracownik nie bał się wyrażać swojego zdania i wdawać w dyskusję.
Zapytani o (nieliczne) negatywne opinie, jakie można znaleźć na temat ich firmy na portalach społecznościowych, reagują z pokorą i nie bagatelizują sprawy. – Opinie te dotyczą sytuacji, gdy współpracowaliśmy z pewnymi bardzo wymagającymi klientami. Nasz błąd polegał na tym, że za bardzo skupiliśmy się na realizacji ich potrzeb, a za mało na komunikacji z nimi. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, ale dla nas, wciąż młodych przedsiębiorców, była to nauczka. W tej chwili pracuje już u nas nowa osoba, której zadaniem jest fachowa opieka nad klientami – tłumaczy Krzysztof i dodaje, że dzięki temu mogą więcej czasu poświęcić na zwiększenie swojej ekspansji w Skandynawii.
Więcej możesz przeczytać w 11/2016 (14) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.