Kieszonkowa łazienka dla świata
Zdzisław Iwanejko, Wash InnovationOd 1991 r. Zdzisław Iwanejko prowadził w Warszawie firmę specjalizującą się w podzespołach elektronicznych, technice światłowodowej oraz technologiach LED. Biznes szedł bardzo dobrze, było więc bezpiecznie, stabilnie i… trochę nudno. Pomysł na startup zrodził się kompletnie przypadkowo. – Kilka lat temu żona powiedziała mi, że ma dość uzupełniania samochodowego płynu do spryskiwaczy. Za każdym razem, gdy otwiera maskę, boi się, że się pobrudzi. „Wymyśl coś, w końcu jesteś inżynierem!”, rzuciła do mnie. Udało mi się opracować odpowiednie rozwiązanie, a przy okazji wpadłem na pomysł bardzo lekkiego zaworu, który pozwala oszczędzać wodę – opowiada pan Zdzisław.
Początkowo myślał, że to ten pierwszy wynalazek spotka się z większym zainteresowaniem rynku. Dlatego w 2014 r. zaprezentował go na targach motoryzacyjnych Automechanika we Frankfurcie. Byli tam jednak prawie sami mężczyźni, którzy… nie rozumieli, na czym polega problem z otwieraniem maski. – Ku mojemu zaskoczeniu, to ten drugi wynalazek zaciekawił większą liczbę osób. Między innymi muzułmanów, którzy przed modlitwą potrzebują dokonać ablucji, a często – np. w podróży – nie mają do tego odpowiednich warunków – wspomina.
Trzy w jednym
Także pod wpływem ich sugestii powstał Pocket Bath, czyli urządzenie, które jest w zasadzie przenośną łazienką. Przy użyciu niewielkiej ilości wody może pełnić trzy funkcje: przenośnego kranu umożliwiającego bezdotykowe mycie rąk, prysznica oraz bidetu. A wszystko waży niecałe 0,5 kg i da się spakować do saszetki.
Na pierwszy rzut oka funkcja „kieszonkowego bidetu” wielu Europejczykom może się wydawać nieco groteskowa, jednak np. dla przedstawicieli kultur azjatyckich okazuje się niezmiernie przydatna. Zwłaszcza podróżujący na Zachód muzułmanie narzekają, że nie mają takich urządzeń w toaletach publicznych, hotelach czy samolotach. Nic dziwnego, że stworzone przez pana Zdzisława urządzenie zbiera u nich znakomite recenzje. Jest proste w obsłudze, w dodatku działa grawitacyjnie, nie potrzebuje więc elektryczności. A woda leci do góry pod mocnym ciśnieniem.
Mafia wodna przy kolacji
Pan Zdzisław uzyskiwał odpowiednie patenty, urządzenie zdobywało też coraz lepsze opinie, jednak sam długo traktował je bardziej jako hobby niż główny kierunek działalności. W końcu od ponad 30 lat z sukcesem robił „poważny” biznes. – Wszystko się zmieniło, kiedy przy kolacji córka opowiedziała o projekcie, który właśnie przygotowywała w ramach nauki w liceum – wspomina pan Zdzisław.
Tematem było funkcjonowanie wodnej mafii w Indiach. Zuzanna Iwanejko z wypiekami na twarzy opowiadała, że w kraju tym brakuje wody pitnej, a ludzie skłonni są za nią płacić gigantyczne pieniądze. Wykorzystują to nieuczciwi właściciele firm robiących nielegalne odwierty. W wyniku działalności mafii wodnej uboga ludność musi wydawać na wodę połowę swojej pensji. – Dużo czytałam wtedy na ten temat, bo byłam w pierwszej klasie liceum i przygotowywałam się do pisania mojej pierwszej „pracy badawczej” – opowiada pani Zuzanna.
Zapał córki udzielił się ojcu. – Nasze urządzenie mogłoby pomóc rozwiązać ten problem. Gdy skończysz 18 lat, założymy spółkę i zaczniemy zmieniać świat – powiedział przy kolacji pół żartem, pół serio.
Ale im dłużej nad tym żartem myślał, tym mniej wydawał mu się on śmieszny a bardziej realny. – W końcu problem deficytu wody jest jednym z największych globalnych wyzwań, przed jakim stoi ludzkość – zauważa...
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska
Więcej możesz przeczytać w 6/2022 (81) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.