Każdy ma swoje wyzwania
Mariusz Włodarczyk, dyrektor zarządzający Santander Leasingz miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 6/2024 (105)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
Moda czy przymus. Co w największym stopniu zachęca przedsiębiorców do realizacji zielonych inwestycji?
Powodów jest kilka. Rzeczywiście, moda w jakimś stopniu wpływa na ich popularność, ale ważnym punktem jest rosnąca świadomość i poczucie odpowiedzialności za świat i kolejne pokolenia. Pamiętajmy, że przedsiębiorcy, mimo że w rejestrach stoją za numerem KRS czy NIP, na końcu są ludźmi. Każdy z nas widzi, że trzeba pomóc planecie, bo Ziemia sama sobie nie pomoże.
Na tyle, by wydawać własne pieniądze?
Tak, ale jest też aspekt oszczędnościowy. Inwestycje w rozwiązania wspierające transformację energetyczną w średniej i dłuższej perspektywie przynoszą korzyści ekonomiczne, chociażby niższe ceny za energię. W tym kierunku idzie legislacja, bo inwestując w takie projekty, unikamy kar i budujemy dobrą reputację firmy. Trzecia kwestia to regulacje, które są skomplikowane i jest ich naprawdę dużo. Na tyle że nawet duże firmy mają problem z ich zrozumieniem i adaptacją. Na pewno biznes oczekuje od regulatorów, by te nakazy i zakazy nie były tylko elementem karania firm, ale także wspierały i miały rzeczywisty wpływ na transformację firm.
Zacząłem od mody, ale dziś problemem jest też greenwashing.
Tak, niestety wiele firm nazywa wszystko eko, bo to jest chwytliwe. Zwłaszcza że wiele osób nigdy nie wejdzie głębiej w istotę takiego biznesu albo produktu, zostanie zmanipulowanych reklamą i efekty widać. Dlatego są potrzebne dobre regulacje po to, by wyeliminować zaburzenia konkurencyjności w tym aspekcie.
Niestety w rzeczywistości jest tak, że wielu przedsiębiorców postrzega te regulacje jako karę. Duże firmy mają zasoby, a co z małymi, którzy muszą radzić sobie z ogromnym wzrostem kosztów prowadzenia biznesu i jeszcze np. z nadchodzącymi raportami niefinansowymi?
Dużym problemem jest to, że wokół tych tematów jest za mało edukacji. Brakuje czytelnej, jednoznacznej wiedzy na temat tego, co oznacza transformacja i jakie zadania stawia przed firmą. To jest proces, który przynosi wyzwania każdemu – małej i dużej firmie. Nie da się zmienić świata z dnia na dzień. W rzeczywistości jest tak, że małe firmy mają o wiele mniejsze obciążenia regulacyjne. Ta gradacja naprawdę występuje – i to nie jest tak, że MSP ma tylko same obowiązki, a wielki bank już nie. Każdy ma swoje wyzwania, bo działamy na tej samej planecie z ograniczonymi zasobami i surowcami. Dlatego każdy musi mieć wkład w transformację. Nie zapominajmy, że transformacja wiąże się też z wymiernymi korzyściami, także finansowymi. Co więcej, duże firmy, instytucje finansowe są skłonne i gotowe aby w większym stopniu niż MSP np. pokrywać koszty transformacji. Ale bez zaangażowania wszystkich, bez stworzenia i zrozumienia łańcucha wartości, to może się nie udać lub być zbytnio rozciągnięte w czasie.
Za dużo mówi się o kiju, a za mało o marchewce?
Tak!
Tylko niestety ludzie mają poczucie, że są dwa światy. Taylor Swift może latać samolotami po całym świecie, a na „przeciętnych” obywateli nakłada się podatek lotniczy.
Za mało jest edukowania czy świadomego podejścia do świata. Oczywiście latanie generuje spory ślad węglowy. Z drugiej strony, jak sprawnie dostać się do miejsca odległego od nas o 2 tys. km? Warto słuchać specjalistów i naukowców, aby lepiej rozumieć procesy transformacji. To oczywiście mało popularna teza. Jednak nie ma bardziej uniwersalnego i przydatnego dla ludzkości tworzywa niż plastik. Jest tylko jeden problem, nie potrafimy zarządzać i odpowiednio nim gospodarować, przez co przedostaje się on do środowiska i staje się szkodliwy.
Jaką rolę w takim razie mają, twoim zdaniem, takie instytucje,jak Santander Leasing? Kij czy marchewka?
Ani to, ani to. Jesteśmy istotnym elementem w tej układance, musimy też ponieść pewien koszt na rzecz transformacji, ale nie jesteśmy w tym osamotnieni. Potrzebne jest szerokie zrozumienie celu i potrzeb. Nie wystarczy wyprodukowanie samochodu elektrycznego czy panelu fotowoltaicznego, trzeba zadbać o jego finansowanie – i to jest właśnie nasza rola. Przykładowo, jestem przeciwnikiem zakazywania kupowania pojazdów spalinowych, ale ci, którzy je kupują, powinni być świadomi, że to będzie się wiązało z wyższymi kosztami eksploatacji i finansowania. Ten, kto wybierze elektryka, może liczyć na lepsze warunki finansowe lub np. istotnie korzystniejsze traktowanie podatkowe. Pamiętajmy, że jako banki czy firmy leasingowe jesteśmy częścią sektora finansowego. Obracamy pieniędzmi, które przekazał nam przeciętny Kowalski. Jeśli włożył do banku 100 tys. i za jakiś czas przyjdzie po nie i po odsetki, to nie możemy zasłonić się brakiem środków z uwagi na nietrafione kredyty na zielone cele, np. na fotowoltaikę. Każda inwestycja, również ta w przedmioty nieemisyjne czy produkujące energię z odnawialnych źródeł, musi się spinać finansowo i biznesowo. Więc, finalnie, potrzebne jest zdrowe podejście do takiego finansowania, wspierane przez działania regulacyjne i edukacyjne. To doprowadzi do realnej zmiany szybciej, niż myślimy.
Więcej możesz przeczytać w 6/2024 (105) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.