Wielki brat patrzy
Fot. ShutterstockNajprostszy jest monitoring za pomocą telefonu z odpowiednią aplikacją, taką jak np. darmowa wersja MapGo24 – czyli lokalizatora, który może śledzić zarówno osobę, jak i pojazd (pod warunkiem jednak, że smartfon się w nim znajduje). W sumie największą zaletą takiej aplikacji jest to, że jej używanie nic nie kosztuje. Możemy dzięki niej odczytywać pozycję telefonu oraz prędkość, z jaką ten się porusza. Wystarczy jednak utrata zasięgu czy wyłączenie GPS i już tracimy dostęp do istotnych danych. No i możliwości manipulowania takim sprzętem przez kierowcę są ogromne.
Dlatego lepiej jest postawić na technologie specjalnie przeznaczone do monitorowania floty: z modułami GPS i transmisji komórkowej danych. Tu najprostsze urządzenia wtykamy w gniazdo zapalniczki w aucie. Ich możliwości są porównywalne z aplikacją na smartfona – odczytają pozycję, prędkość, ewentualnie przeciążenie wozu. Niewiele, lecz mają zasadniczą zaletę: są „sprzężone” z samochodem, a nie z człowiekiem.
O wiele częściej stosuje się jednak moduły podłączane do gniazda diagnostycznego OBD dostępnego w każdym nowoczesnym pojeździe. W tańszej wersji wykorzystują one zasilanie akumulatora, w droższej – mogą mieć własne źródło prądu. Podłączenie do systemu elektronicznego samochodu pozwala zbierać ogromne ilości danych m.in. także o wykorzystaniu gazu i hamulca, o poziomie paliwa i oleju silnikowego, o naładowaniu akumulatora (lub baterii w autach elektrycznych). Dzięki temu zyskuje się potężne narzędzie nadzoru nad tym, jak flota jest wykorzystywana i jak się sprawuje.
Jednym z przykładów takiego rozwiązania jest bardziej zaawansowany wariant MapGo24 współpracujący z modułami podłączanymi do gniazda diagnostycznego auta. Inne, podobne rozwiązanie to NaviExpert Telematics. Taki zestaw w rękach menedżera floty może mieć (zależnie od wybranej wersji) mnóstwo zastosowań. Oprogramowanie przeznaczone dla komputera zbiera dane z czujników zamontowanych w samochodach i magazynuje je na dyskach. Potem wszystko już zależy od możliwości software’u. Na przykład, na podstawie analizy konkretnej trasy wraz z danymi z jej poszczególnych punktów, program potrafi określić styl jazdy kierowcy: czy jest spokojny (co pozytywnie wpływa na zużycie paliwa), czy też może nadmiernie dynamiczny (co z kolei powoduje, że apetyt samochodu na paliwo rośnie, podobnie jak zużycie takich podzespołów, jak sprzęgło albo klocki hamulcowe). Można też określić, czy wybierane przez kierowców trasy są optymalne, czy przekraczają oni dozwoloną prędkość i oczywiście, czy nie wykorzystują auta w prywatnych celach, jeśli nie jest to dozwolone.
Dzięki takim informacjom firma ma nie tylko kontrolę nad tym, co się dzieje z jej flotą, ale może choćby skierować danego kierowcę na kurs doszkalający z techniki jazdy czy ekologicznego prowadzenia auta. Zebrane dane mogą też wesprzeć motywowanie pracowników – np. ten, kto naprawdę dba o auto, dostaje zgodę na wyjazd nim na swoje prywatne wakacje.
Dodajmy, że pojawiają się już pierwsze oferty tańszego ubezpieczenia samochodów dla firm, których flota jest monitorowana. To nie dziwi, tym bardziej że śledzenie utrudnia także kradzieże. Auta widoczne są na mapie na ekranie urządzeń kontrolnych, a w pamięci komputera mogą być zapisane standardowe czasy ich wykorzystywania i typowe trasy przejazdu (choćby na podstawie analizy danych z wcześniejszego okresu). Wszelkie odstępstwa od normy wywołują alarm skierowany do nadzorującego flotę czy kierowcy. Powiadomienie policji i wysłanie współrzędnych samochodu to w niektórych aplikacjach kwestia jednego kliknięcia myszką.