Przez żołądek do muskułów
Fot. materiały prasowez miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 2/2015 (2)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
Co roku na początku stycznia siłownie w całym kraju zapełniają się ćwiczącymi. Bywa, że w tych najmodniejszych do ławeczki ze sztangą czy drążka do podciągania trzeba czekać w kolejce. To wszystko efekt postanowień noworocznych. Badania pokazują, że zadbany wygląd stawiamy na jednym z pierwszych miejsc. Niestety, postanowienia noworoczne to zwykle słomiany zapał i po miesiącu większość osób rezygnuje z regularnych ćwiczeń.
Tymczasem nie tylko powinny je kontynuować, najlepiej pod okiem trenera, lecz także połączyć z odpowiednią dietą. Końcowy rezultat takich działań to w 30 proc. efekt ćwiczeń, a w 70 proc. tego, co jemy – twierdzą eksperci i pogląd ten coraz bardziej toruje sobie drogę do społecznej świadomości. Na tej przesłance bazuje też biznes małżeństwa Joanny i Dariusza Brzezińskich. Ich założona w 2005 r. firma, Brzezińscy s.c., pod marką Brzezinscytrenuja.pl oferuje opracowanie treningów i nadzór trenerski, a jako Fit & Eat – specjalistyczny catering. – Docelowo chcemy, żeby to właśnie catering dietetyczny był naszym biznesem podstawowym, widzimy w tym duży potencjał – mówią.
Szyc „ojcem chrzestnym”
Joanna to instruktorka fitness i pilates, mistrzyni Polski w aerobiku sportowym, a także, co w ich firmie ma znaczenie kluczowe, dietetyczka. Dariusz to wielokrotny mistrz Polski w kulturystyce, a dzisiaj trener. Nie lubi określenia „trener gwiazd”, którym ochrzciły go plotkarskie portale. Owszem, na zlecenie producentów filmowych przygotowuje aktorki i aktorów, aby wyglądem upodobnili się do granych przez siebie postaci, ale nie ma to nic wspólnego z hollywoodzkimi „trenerami gwiazd”, którzy dbają o kondycję swych „osobistych” celebrytów i odcinają od tego kupony. Pod okiem Brzezińskich metamorfozę przeszli m.in. Karolina Gruszka, Paweł Małaszyński, Borys Szyc, Antoni Pawlicki, Leszek Lichota, Dawid Ogrodnik, Agata Młynarska czy Krzysztof Ibisz. Dariusz dba także o sportowców w takich dyscyplinach, jak triathlon i walki MMA – jego podopieczni zdobywają tytuły mistrzowskie.
Jednym z ciekawszych wyzwań była współpraca z Dawidem Ogrodnikiem. Brzezińscy przygotowywali go do roli sparaliżowanego chłopca w filmie „Chce się żyć”. Mieli na to trzy miesiące. Dawid miał wyglądać jak osoba cierpiąca na zanik mięśni, pozbawiona tkanki tłuszczowej, z asymetryczną sylwetką. Nie sztuka kogoś w krótkim czasie „zagłodzić”, żeby wyglądał na poważnie chorego, ale jeśli będzie to robione w sposób nieprofesjonalny, ten ktoś faktycznie się rozchoruje. A praca na planie filmowym wymaga żelaznej kondycji...
Najnowszy projekt, w którym uczestniczą Brzezińscy, to upodobnienie Borysa Szyca, pod względem sylwetki, do Tadeusza Kantora, malarza i twórcy teatru Cricot 2. Szyc jest też poniekąd sprawcą tego, że małżeństwo weszło na poważnie w biznes związany z cateringiem dietetycznym. Stało się to przy okazji przygotowywania go do roli Silnego w „Wojnie polsko-ruskiej”. Dariusz prowadził treningi aktora nawet dwa razy dziennie. Lecz Szyc jednocześnie musiał grać w teatrze i sam nie poradziłby sobie z utrzymaniem odpowiedniej diety. – Robiłem mu jedzenie i jeździłem z nim. On wybiegał z teatru, ja za nim z paczkami. Aśka krzyczała na mnie, że w kuchni zostawiam bałagan. Ale było warto. Na festiwalu w Gdyni dostał nagrodę, a ja wpadłem na pomysł na biznes – wspomina Dariusz. – Zaganiani ludzie często nie mają czasu na przygotowywanie sobie odpowiednich posiłków. Można więc opracować dla nich dietę, zbilansować ją i te posiłki im dostarczać.
Jakość, czyli wartość eksperta
Na stronie Brzezinscytrenuja.pl udostępnione są bezpłatnie zestawy treningów opracowane przez Joannę („dla niej”) i przez Dariusza („dla niego”), m.in. najnowszy program treningowy Fit & Slide, oparty na tzw. ruchu poślizgowym, wykorzystywanym w rehabilitacji. Jest też przykładowe menu dzienne dla ćwiczących. To tak na zachętę i żeby nieco wybadać rynek.
Dla tych, którzy są bardziej wymagający wobec siebie i świadomi znaczenia owych 70 proc. dietetycznej kuchni, Brzezińscy przygotowują indywidualny catering. – Na rynku wszyscy twierdzą, że oferują catering dietetyczny, ale w 90 proc. to nieprawda. Tym, czym chcemy się wyróżniać, jest jakość. Używamy na przykład oleju kokosowego, a wielu innych tłuszczu wielokrotnego użytku. No i najważniejsze jest to, że dieta jest dopasowana do konkretnego klienta. Niektórzy kierują się wyłącznie kalorycznością posiłku, a nie jego składnikami i wartościami odżywczymi – wyjaśnia Joanna, podkreślając, że to właśnie składniki odżywcze mają krytyczne znaczenie, jeśli chodzi o napędzanie metabolizmu i spalanie tkanki tłuszczowej.
Fit & Eat oferuje siedem podstawowych zestawów w cenie od 38 do 98 zł. Jeśli ktoś chce, aby dobrać mu dietę indywidualnie, i zapłaci 200 zł za konsultacje, może liczyć na ustalenie jadłospisu na podstawie szczegółowej rozmowy i wyników swoich badań laboratoryjnych. – Ceny cateringów prowadzonych przez małe firmy oscylują wokół 20–30 zł. Po czterech miesiącach właściciele zaczynają podliczać i widzą, że nie dają rady. To niemożliwe, by przy takich stawkach biznes był opłacalny, jeśli ma być zachowana dobra jakość – uważa Joanna.
Do przygotowywania cateringu jej spółka zatrudnia łącznie 20 osób, w tym kucharzy i trzech dietetyków. Aby dostarczać klientom codziennie posiłki, trzeba też było znaleźć odpowiednią firmę kurierską. – Z tym było najtrudniej – wspomina Dariusz. Dziś Brzezińscy zaopatrują głównie klientów z Warszawy i Trójmiasta, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by docierali do reszty kraju. Dowiezienie jedzenia nawet w bardzo odległe od stolicy zakątki to kwestia kilku godzin. – Najważniejsze, żeby przez cały czas zachować „ciąg chłodniczy” – mówią.
Co sądzą o ryzyku, że klient po dwóch miesiącach powie: „brak efektów” (a oni mają z nim kontakt tylko na odległość)? – Motywacja i determinacja są najważniejsze. Jeśli klient wydaje niemałe pieniądze, zmarnowanie tego byłoby dla niego dużym ciosem – sądzi Joanna, według której firma w takich przypadkach powinna się obronić, bo stawia na jakość zarówno produktu, jak i obsługi. – Jeżeli czyjaś dieta została dobrana odpowiednio, na podstawie wywiadu, to taka osoba nie chodzi głodna i nie podjada. Jesteśmy też cały czas w kontakcie z klientem, znamy jego słabości. Jeśli tylko jest dobra wola z jego strony – da radę.
Biznes z perspektywami
Brzezińscy zdecydowanie doceniają marketingową użyteczność mediów. Przygotowują programy dla TVN Meteo Active („Trenuj jak gwiazdy” i nowy – „Metamorfozy”), są też obecni w internecie. Prowadzą dwie strony www (reprezentatywne dla obu części ich biznesu), własny kanał na YouTube, a Brzezinscytrenuja.pl ma także swój fanpage na Facebooku. W nowym programie telewizyjnym pomagają zmienić wygląd uczestników. Tym razem już nie gwiazd show-biznesu, ale, zgodnie z filozofią Dariusza, zwykłych ludzi, także tych cierpiących na schorzenia fizyczne i psychiczne. Propagują w ten sposób zdrowy tryb życia i budują swoją markę. Niedawno ukazało się również czasopismo „Czas na fitness” – Brzezińscy je firmują i dostarczają doń merytoryczne materiały. – Każda aktywność w mediach przekłada się na działania biznesowe – mówi Joanna, mając na myśli to, że od razu zgłasza się do nich więcej klientów.
Tych zaś, teoretycznie, nie powinno zabraknąć. Według danych Instytutu Żywności i Żywienia na nadwagę i otyłość cierpi u nas już co piąte dziecko w wieku szkolnym, 64 proc. mężczyzn ma nadmierną masę ciała, a wśród kobiet odsetek ten sięga 49 proc. Brzezińscy mogą więc mieć zajęcie przez długie lata. Tym bardziej że dbanie pod okiem fachowców o sylwetkę i kondycję robi się coraz popularniejsze. Przez ostatni rok liczba klientów żywieniowej marki Brzezińskich podwoiła się, a na ich portalu treningowym zarejestrowało się już ponad 4,1 tys. osób. Tyle też chcą podać do publicznej wiadomości, jeśli chodzi o ich wyniki biznesowe. – Rynek jest bardzo konkurencyjny – wyjaśniają.
Czy dystansowanie się wobec takich określeń jak „trener gwiazd” jest słuszne czy nie? W końcu lista aktorskich metamorfoz, które Brzezińscy mają na koncie, jest imponująca. W USA i w Europie Zachodniej to właśnie na tym opierałaby się strategia marketingowa firmy związanej z branżą fitness. Ale u nas to ryzykowne, a przynajmniej tak było do niedawna. – W Polsce ciągle panuje opinia, że jeśli ktoś pracuje z gwiazdami, to jest drogi. Może to budować pewną barierę w relacjach z klientami. Choć akurat w przypadku medycyny estetycznej czy dbania o siebie ta optyka się zmienia – mówi Dawid Koczy, specjalista ds. wizerunku.
Dlatego ten wątek nie zniknie raczej z kręgu biznesowych działań Brzezińskich. Dariusz przecież nadal prowadzi program „Trenuj jak gwiazdy”, a na stronie internetowej małżeństwa są rekomendacje nie tylko zadowolonych klientów-przedsiębiorców, lecz także niejednego celebryty.
Więcej możesz przeczytać w 2/2015 (2) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.