Akceptować ryzyko
Twórcy AI Clearing / Fot. materiały prasoweJak powiedziałeś przed rozmową, z Michałem (Michał Mazur, Co-founder AI Clearing – red.) znacie się od ponad 25 lat. Łatwo jest prowadzić firmę z dobrym kumplem?
Rzeczywiście poznaliśmy się pierwszego dnia studiów w bramie SGH, znamy się dłużej niż z własnymi żonami. (śmiech) Słyszałem o różnych przypadkach – np. takich, kiedy te przyjaźnie się sypały, ponieważ co-founderzy się wypalili – ale my wciąż dajemy radę! Uruchomienie startupu pokryło się z początkiem pandemii koronawirusa, więc pierwsze dziewięć miesięcy rozwijaliśmy AI Clearing z niewielkiego pokoju w moim domu, jedliśmy i pracowaliśmy na tym samym stole. To była ogromna szkoła życia i biznesu, ale też fajnie pokazuje drogę, jaką przeszliśmy – od kumpli rozkręcających coś w jednym pomieszczeniu, po firmę zatrudniającą 80 osób.
I zbierającą ponad 60 mln zł w jednej z największych w ostatnich miesiącach rund inwestycyjnych. Co jest najtrudniejszego w dynamicznym skalowaniu biznesu?
Runda, o której wspomniałeś była gigantycznym wyzwaniem, ponieważ domknęliśmy ją w ekspresowym tempie. Od wysłania pierwszego pitch decka do podpisania term sheetów minęły raptem cztery tygodnie. Pamiętam, kiedy dostałem SMS z banku, że na konto wpłynęła pierwsza transza od głównego inwestora – akurat odpoczywałem na Mazurach. Przeczytałem wiadomość i po prostu położyłem się na trawie, a później poszedłem z dziewczyną na długi spacer. Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, z jak niewyobrażalnym poziomem stresu muszą mierzyć się founderzy, zwłaszcza na początkowych etapach. Kiedy wychodzimy z Michałem poza naszą startupową banieczkę, dopiero wtedy widzimy, jak gigantyczną mamy tolerancję na ryzyko i stres.
Czy tej tolerancji da się w jakiś sposób nauczyć?
Ja i mój co-founder jesteśmy już doświadczonymi przedsiębiorcami, obaj po czterdziestce. Od kilku funduszy słyszeliśmy, że jesteśmy wręcz za starzy na prowadzenie biznesu… Nie zgodzę się z tym, ponieważ dzięki doświadczeniu wiemy, jak reagować w wielu sytuacjach, a do tego wciąż mamy mnóstwo energii.
Sądzę, że skłonność do akceptacji ryzyka to w pewien sposób cecha wrodzona. Bywają tygodnie, że pracuję po 100 godzin. W prowadzeniu startupu bardzo pomaga mi regularna terapia – nie wstydzę się jej, o well-beingu trzeba mówić głośno. Jako founder nie lubię cytować Elona Muska, ale on powiedział kiedyś, że bycie founderem to koszmarna robota i ja się z tym w pełni zgadzam.
Dlaczego?
Odpowiem na swoim przykładzie: tak naprawdę w tym momencie zajmuję się przede wszystkim rzeczami, które nie działają. Kiedy rzeczy idą dobrze, mało kto do ciebie przychodzi i klepie po ramieniu – pracownicy po prostu raportują. Natomiast, kiedy coś się wali, jesteś pierwszą osobą, do której każdy się zgłasza. Prowadzenie startupu bez jasno sprecyzowanej wizji jest niezwykle trudne.
Czy jest jakaś cecha lub umiejętność, którą masz teraz, a nie miałeś na początku działalności, a z perspektywy czasu uważasz, że byłaby bardzo przydatna?
Z pewnością chciałbym mieć...
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska
Więcej możesz przeczytać w 9/2024 (108) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.