"Paczkomatoza" staje się faktem? "Trzeba eliminować patologie" [WYWIAD]
fot. Adobe StockKilka dni temu informowaliśmy, że debiut publiczny akcji spółki InPost - właściciela Paczkomatów - przebiega lepiej, niż zakładano. 27 listopada firma wróciła na giełdę - jednak nie w Warszawie, lecz w Amsterdamie - a jej akcje zyskały na wartości. inPost posiada obecnie ok. 11 tys. Paczkomatów, a w tym roku zamierza postawić ich kolejne kilka tysięcy. Według różnych badań, dostawy do maszyn paczkowych są już chętniej wybieraną opcją dostawy przy zakupach internetowych niż usługi firm kurierskich.
Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze opublikowało raport pt. "Dzika logistyka. Co zrobić, żeby e-commerce nie zrujnował nam życia". Jego autorzy przekonują, że jeśli samorządy nie uregulują zasad dotyczących stawiania maszyn paczkowych, polskie miasta już wkrótce zaleje "paczkomatoza" - tego typu urządzenia będą stawiane wszędzie, bez żadnego nadzoru.
Rozmawiamy z Przemysławem Ostaszewskim, współautorem raportu.
Dane wskazują, że Polacy zakochali się w Paczkomatach. Słusznie?
Nie mnie to oceniać. Proszę spojrzeć na Stany Zjednoczone – tam na cały kraj jest tylko kilka tysięcy tego typu urządzeń. Polska jest we wczesnej fazie popularności e-zakupów, bo to – według różnych badań – raptem kilkanaście procent udziału w ogólnej sprzedaży. Oczywiście ten udział będzie się zwiększał i ani się obejrzymy, a „paczkomatoza” stanie się rzeczywistością. Nasz raport zakłada konieczność zaprojektowania miejskiej logistyki, której częścią składową jest właśnie sieć Paczkomatów. To oczywiście świetny kanał dystrybucyjny, jednak jest w nim wiele rzeczy do poprawy.
Na przykład?
Paczkomaty niewątpliwie są wygodne, oszczędzają środowisko, ale często stawiane są w przypadkowych miejscach, do których trudno dojechać. Dostawy do takich maszyn wciąż wiążą się z wykorzystaniem dużych samochodów dostawczych - ten kanał dystrybucji jest całkowicie niedostosowany do wąskiej przestrzeni miejskiej.
Kto jest odpowiedzialny za ten brak logistyki? Samorządy mają niewiele do powiedzenia, jeśli chodzi o stawianie Paczkomatów na prywatnych posesjach tj. tereny spółdzielni mieszkaniowych.
Miasta mogłoby wprowadzić zasady stawiania takich urządzeń w przestrzeniach publicznych. Co oczywiście nie wyeliminuje całkowicie patologii, bo zawsze znajdzie się „sprytny” przedsiębiorca, który ominie zakazy... Wystarczy spojrzeć na pozwolenie wjazdu samochodów ciężarowych do Warszawy – zakaz jest w zasadzie martwym przepisem, duże sieci robią, co chcą, nie mają problemu z uzyskaniem odpowiednich zezwoleń.
A więc znowu ten zły samorząd.
Ale przecież to w jego gestii powinno być chociażby dbanie o estetykę maszyn paczkowych! Nie wspominając już o kwestii bezpieczeństwa, bo przecież w wielu strefach miejskich jest takie zagęszczenie ruchu, że dojazd do Paczkomatu staje się po prostu niebezpieczny. Paczkomat jest już małym kawałkiem architektury w miejscu publicznym, jest usługą porównywalną do przystanków autobusowych czy tramwajowych. Powinien być więc tak samo traktowany.
Z estetyką chyba akurat nie jest tak źle.
Nie jest źle, ale przez fatalną ustawę krajobrazową, już zaczynają się na nich pojawiać reklamy. Potrafię sobie wyobrazić, że pod względem estetyki będzie znacznie gorzej, kiedy inPost przejdzie w ręce jakiegoś monopolisty w stylu Allegro czy Amazona, co jest przecież bardzo prawdopodobne.
Wasze dane opierają się głównie o Warszawę. Nie jest tak, że niesłusznie przenosicie ten problem na inne miasta?
On dotyczy każdej aglomeracji. Choć wiem też, że kilka miast jest bardziej do przodu, jeśli chodzi o regulacje dotyczące Paczkomatów.
To znaczy?
Już poczyniły jakieś kroki, by odciążyć centrum. Np. w Krakowie dwa lata temu powstał koncept tramwajów Cargo. Również Gdańsk sobie nieźle radzi – miasto dołączyło teraz do projektu unijnego, w ramach którego prowadzi różne badania dotyczące miejskiej logistyki. To wszystko fajne działania, ale wciąż bardzo nieśmiałe, niesystemowe.
W Warszawie jest chyba jeszcze ten problem, że władze miasta nie bardzo mają pomysł na Paczkomaty. Niedawno pewien radny z Żoliborza wysłał do ratusza zapytanie związane z zasadami stawiania tych urządzeń, ale wtedy się tam nic nie zadziało.
Problem jest bardzo mało znany, wystarczy spojrzeć na to, co dzieje się w Internecie – ludzie już sobie myślą, że Miasto Jest Nasze chce atakować Paczkomaty i kurierów. Zdajemy sobie sprawę, że to wczesny moment mówienia o „paczkomatozie”. My – i chcę to podkreślić – uważamy, że Paczkomaty są świetnym rozwiązaniem, ale należy je wspierać w mądrym kierunku.
Konieczność regulacji prawa dotyczącego tego typu urządzeń to obecnie największe wyzwanie, przed jakimi stają dbający o logistykę miast?
To tylko część problemu. Największym wyzwaniem jest zaprojektowanie systemu logistyki dostaw na ostatnim kilometrze. Potraktowanie tego tematu poważnie, bo do tej pory odbywało się to na zasadzie chaosu. Miasta muszą zebrać ekspertów, zainwestować fundusze, by odpowiednio rozplanować przestrzeń publiczną. Przyzwyczajenia ludzi bardzo się zmieniły na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat, tymczasem aglomeracje wciąż pozostają ślepe na te zmiany. Na ulicach jest coraz niebezpieczniej, jakość powietrza się pogarsza, infrastruktura jest niekompatybilna z ciężkimi pojazdami. Jest wiele zagadnień logistycznych, które należałoby poprawić.