Załamanie na rynku walut. Złoty rekordowo słaby względem dolara, euro czy franka szwajcarskiego

złoty euro
Fot. shutterstock.
Wczorajsza interwencja NBP pomogła tylko na chwilę. Dziś o godz. 11 za jednego dolara trzeba było zapłacić prawie 4,35 zł. Polska waluta jest najsłabsza od kilkunastu lat.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Oto aktualne kursy walutowe za serwisem Cinkciarz (kursy odświeżane automatycznie):

 

Główna przyczyna załamania kursu złotego to agresja Rosji na Ukrainę. Obecnie za jednego dolara trzeba zapłacić około 108 rubli - o ponad 20 rubli więcej, niż przed inwazją. 

Przypomnijmy, wczoraj przez chwilę polska waluta umocniła się względem dolara czy euro. Przyczyna? Interwencja Narodowego Banku Polskiego.

Rekordowe kursy

– Rosyjska inwazja zwiększa prawdopodobieństwo ziszczenia się niebezpiecznego, stagflacyjnego scenariusza na Starym Kontynencie, w którym dynamika cen dodatkowo przyspiesza, a wzrost gospodarczy hamuje. Sprawia to, że tym razem inwestorzy – jeszcze mocniej niż standardowo w chwilach niepewności i obawy o euro – preferują bezpieczne przystanie, czyli dolara i franka. W lutym wspólna waluta miała swoje pięć minut dzięki narastaniu ocze-kiwań, że Europejski Bank Centralny wypisze się z klubu „maruderów” w kolejce do podno-szenia stóp procentowych. Inwazja Rosji zneutralizowała przychylniejsze spojrzenie na euro i sprawiła, że rynki finansowe ponownie odsuwają wycenę takiego scenariusza dopiero na 2023 r. – mówi Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.

Rynkowa sielanka, na którą składało się umocnienie złotego (naruszenie przez EUR/PLN bariery 4,50 i zejście najniżej od czerwca 2021 r.), ale także apogeum przejściowej zwyżki wartości euro w relacji do dolara i franka, miała swój kulminacyjny punkt 10 lutego. Od tego czasu euro podrożało około 5 proc. a kursy dolara i franka poszły w górę o 8-9 proc. 

– Z umocnienia złotego z pierwszej części roku nie zostało nic, waluty są wręcz rekordowo drogie. Rosyjska inwazja niechybnie osłabi wzrost gospodarczy w całej Europie i dodatkowo napędzi inflację. Taka kombinacja sprawia, że interwencje walutowe mogą być postrzegane jako skuteczne i mniej kosztowne względem ostrzejszych podwyżek stóp procentowych. Jeśli wyprzedaż złotego będzie postępować to Narodowy Bank Polski może przyjść z odsieczą i sprzedawać waluty obce, by zbić ich kursy. Na konferencji po posiedzeniu RPP duże poru-szenie wywołała wypowiedź prezesa Adama Glapińskiego o tym, że jest rozważane, by wy-miana unijnych funduszy nie była prowadzona w banku centralnym, lecz na rynku. Gdyby środki walutowe rządu faktycznie stały się źródłem dodatkowego popytu na złotego, to byłby to istotny impuls do jego umocnienia. – dodaje Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.

ZOBACZ RÓWNIEŻ