W ciągu najbliższej dekady ustanowimy trwałą obecność człowieka na Księżycu

Mikołaj Podgórski tłumaczy, że kosmiczne prawo międzynarodowe – jeśli chodzi o Księżyc – jest mocno nieprecyzyjne. / fot. mat. pras.

Kuba Dobroszek 31.01.2025

Państwa i narodowe instytucje w dużym stopniu muszą partycypować w wyścigu księżycowym, w innym wypadku prywatne firmy po prostu go sprywatyzują. Mówiąc wprost: istnieje teraz realne zagrożenie, że prywatne przedsiębiorstwa zmonopolizują dostęp do zasobów na Księżycu – tłumaczy Mikołaj Podgórski, COO i współzałożyciel Scanway S.A.

Jak duży jest potencjał gospodarczy Księżyca?

Myślę, że do końca jest on nierozpoznany. Oczywiście na podstawie danych takich organizacji jak NASA czy Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) da się dokładnie oszacować, ile wynoszą wszystkie inwestycje w przemysł kosmiczny powiązany z Księżycem, natomiast wciąż nie wiemy, jak duża część tej kwoty wróci na Ziemię w postaci chociażby surowców w dalszej przyszłości. Znamy natomiast szacunki, na które my się powołujemy, że wartość inwestycji w misje księżycowe wzrośnie z 11 mld dol. w 2023 r. do blisko 17 mld dol. rocznie w 2032 r. To dane, które wynikają z raportu Euroconsult „Prospects for Space Exploration”.

Eksperci przekonują, że na Księżycu nie brakuje zasobów.

Amerykanie - i nie tylko - wielokrotnie próbowali dokładnie zmapować powierzchnię Księżyca, ale to są wyłącznie szacunki – dopóki nie zaczniemy go eksplorować na pełną skalę, nie będziemy mieli pełnego, rzetelnego poglądu. Trzeba jednocześnie pamiętać, że aby pozyskać i wykorzystać dostępne na Księżycu zasoby, musimy zbudować tam całą infrastrukturę. Zanim cokolwiek zostanie sprowadzone na Ziemię, najpierw zostanie wykorzystane na Księżycu do stworzenia zaplecza: badawczego, mieszkaniowego, przemysłowego, wydobywczego. To jest sytuacja analogiczna do kolonii historycznych, gdzie w pierwszej kolejności należało zadbać o to, żeby kolonizatorzy przetrwali trudne warunki.

Jak duże jest niebezpieczeństwo, że te wszystkie szacunki są mocno przesadzone? Że osiedlimy się na Księżycu, a wymierny zwrot z inwestycji będzie koszmarnie niski.

W tym momencie powinniśmy rozdzielić aspekt finansowy od eksploracyjnego. Pod kątem biznesowym zawsze jest ryzyko, że ta inwestycja nie wypali – tak jak w sytuacji, kiedy odkrywamy na Ziemi gigantyczne złoża ropy naftowej, ale potem okazuje się, że nie mamy odpowiedniej technologii, by je wydobyć. Obecnie dostępne informacje wskazują, że Księżyc jest niezwykle obiecujący pod kątem dostępności zasobów – chociażby helu-3 niezbędnego do rewolucji energetycznej na Ziemi czy lodu niezbędnego do dalszej eksploracji np. Marsa. Jako Scanway staramy się to zmienić, dlatego jeszcze w tym roku na Księżyc poleci misja z udziałem naszego teleskopu, którego zadaniem będzie m.in. wykrycie ilmenitu, czyli skały zawierającej tytan, żelazo oraz tlen.

Co nam daje pozyskanie na Księżycu lodu?

I tu przechodzimy do aspektu eksploracyjnego. Żeby trafić na orbitę, musisz uzyskać pierwszą prędkość kosmiczną, która jest zależna m.in. od masy planety, z której startujesz. Tak skrótowo, na Księżycu grawitacja jest znacznie niższa, więc do wystartowania potrzebujesz mniej paliwa. Skąd wziąć paliwo na Księżycu? Albo je dostarczyć z Ziemi, co kosztuje krocie albo wytworzyć je na Księżycu. W skład paliwa wchodzi zazwyczaj wodór lub jego pochodna...