Ustawa "lex Uber" reguluje rynek. Ale dalsze zmiany są konieczne

Fot. materiały prasowe
Fot. materiały prasowe
Obowiązkowe licencje dla kierowców, oznakowanie wszystkich pojazdów, licencje dla firm pośredniczących w przewozie osób - tzw. ustawa "lex Uber" wprowadza zmiany, które taksówkarze postulowali od dawna. Przepisy wchodzą w życie dziś, 1 października i mimo obaw ceny nie powinny wzrosnąć, jednak prawo wciąż wymaga poprawy.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Trudno pisać o nowelizacji ustawy o transporcie drogowym w oderwaniu od bieżącej sytuacji. W okresie od marca do maja liczba zleceń w branży przewozowej spadła o ok. 80 proc., a taksówkarz - według danych przesłanych nam przez Bolta - ma przeciętnie 25,8 tys. złotych długu. Statystyki Krajowego Rejestru Długów wskazują, że łączne zadłużenie tej grupy zawodowej wynosi prawie 120 mln złotych, a jeszcze kilka miesięcy temu eksperci przewidywali, że w wyniku nowelizacji ustawy w samej tylko Warszawie z współpracy z aplikacjami pośredniczącymi w przewozie osób zrezygnuje ponad 10 tys. kierowców. - Rzeczywiście, jesienią przemieszczanie się po polskich miastach może być znacznie utrudnione - mówi nam pracownik jednej z czołowych firm przewozowych na rynku.

Powód? Bardzo prozaiczny - wielu kierowców po prostu nie zdąży z wyrobieniem licencji, choć sam proces będzie uproszczony. A przedsiębiorstwa pracowników bez licencji nie zatrudnią, bo za takie działania będą grozić drakońskie kary finansowe. - Należy się spodziewać, że w pierwszych tygodniach obowiązywania nowych przepisów, po odłączeniu przez pośredników od zleceń kierowców bez wymaganych uprawnień, może na rynku brakować kierowców spełniających wszystkie wymogi formalne - tłumaczy Andrzej Padziński, członek zarządu iTaxi, dyrektor ds. floty.

Trudniejszą sytuację będą mieli pośrednicy w przewozie osób: Uber oraz Bolt. Michał Konowrocki, dyrektor zarządzający Uber Polska, unika odpowiedzi na pytanie, czy nowe prawo wpłynie na czas oczekiwania na kierowców. W przesłanym do naszej redakcji oświadczeniu tłumaczy jedynie, że "czas oczekiwania uzależniony będzie od kilku czynników, w tym od liczby dostępnych kierowców, aktualnych zamówień, odległości, a także pory dnia i nocy." Tak więc konkretów - brak.

Nieco optymistyczniej patrzy w przyszłość Krzysztof Urban, dyrektor zarządzający FREE NOW w Polsce: - Uważam, że zmiana przepisów nie będzie miała negatywnego wpływu na dostępność usług taxi. Już teraz obserwujemy napływ nowych kierowców z licencjami, którzy wcześniej współpracowali z innymi platformami. Zainwestowaliśmy dużo, by przygotować pracowników do zmian - dofinansowaliśmy wyposażenie samochodów w kaso-taksometry i oferujemy wypożyczenie kogutów taxi za darmo.

Ceny? Nie powinny wzrosnąć

Oczywiście kwestią, która najbardziej interesuje pasażerów jest cena. - Czy nam się podoba czy nie, głównym warunkiem, który determinuje wybór konsumentów jest cena. A ona jest wypadkową wielu czynników, niezależnie od tego, jakie uczucia nam towarzyszą - przyznaje jeden z warszawskich taksówkarzy. I choć eksperci spekulują, że opłaty za przejazdy wzrosną, a niektóre media piszą wręcz o podwyżkach o 100 proc, nasi rozmówcy raczej studzą emocje.

- Nowelizacja ustawy nie zmieni nic w doświadczeniu użytkowników, nadal będziemy najtańszą aplikacją. Ceny na platformie Bolt nie wzrosną, od miesięcy pracujemy nad tym, by pasażerowie nie odczuli zmian w swoich portfelach - zapewnia Łukasz Stachowiak, country manager Bolt w Polsce.

To o tyle ciekawe, że od października firmy przewozowe będą musiały całkowicie dostosować się do nowych przepisów. A to, oczywiście, oznacza wyższe koszty - w wyniku wykorzystywania pojazdu jako taksówki wzrasta koszt ubezpieczenia oraz wynajmu auta. - Wycena kursów zapewniających ich opłacalność powinna oscylować na poziomie minimum 2 złotych za każdy przejechany kilometr, by pokryć te dodatkowe koszty, a nie dokładać z własnej kieszeni - wylicza Andrzej Padziński.

Większych zmian, prawdopodobnie, nie odczują korzystający z FREE NOW. - Podstawowe bazowe ceny nie ulegną zmianie - deklaruje Krzysztof Urban. Natomiast przedstawiciele Ubera odsyłają nas do oficjalnego oświadczenia, w którym czytamy, że "wprowadzone w Polsce zmiany nie będą miały bezpośredniego wpływu na poziom cen na platformie".

Firmy przewozowe przygotowują się od wielu miesięcy

Jako że ustawę "lex Uber" zapowiadano od dawna, przewoźnicy nie próżnowali w kwestii przygotowań do nowelizacji prawa. Bolt powołał wewnętrzny zespół ekspertów, koncentrujący się na wszystkich aspektach nowego prawodawstwa. Ponadto eKasa Bolt jest w certyfikacji Głównego Urzędu Miar od 10 sierpnia i przewiduje rozwiązanie kwestii płatności gotówkowych oraz bezgotówkowych. Jak na razie nie ma na rynku dostępnego rozwiązania, które byłoby pozytywnie certyfikowane przez GUM.

iTaxi wciąż sprawdza u kandydatów na taksówkarza poziom wiedzy nt. obowiązujących przepisów ruchu drogowego czy znajomości miasta. Jest to także jedyna firma o zasięgu ogólnopolskim, która oferuje całodobowe call center z działem obsługi klienta i reklamacji. Natomiast FREE NOW od dłuższego czasu wspiera współpracowników i na bieżąco sprawdza, czy wszyscy nadążają z dostosowywaniem się do wszystkich wymogów formalnych. - Ustawodawca słusznie postanowił, że należy przedłużyć do końca września okres przejściowy nowelizacji (pierwotnie miał trwać do końca marca, na zmianę decyzji wpłynęła jednak pandemia koronawirusa - red.). Dziewięć miesięcy to był wystarczający czas, by wszyscy kierowcy chcący pracować w zawodzie, spełnili wymogi i uzyskali licencję taxi - uważa Krzysztof Urban.

Ogromne inwestycje poczynił Uber. Licencję na pośrednictwo w przewozie osób może uzyskać jedynie zarejestrowana w Polsce firma, co oczywiście wiąże się z koniecznością odprowadzania podatku CIT i VAT. - Uber zainwestował ponad 6 mln złotych, aby wesprzeć rodzimych przedsiębiorców w dostosowaniu ich biznesu do nowych wymogów, a użytkownikom aplikacji w Polsce zapewnić usługę, jakiej oczekują. W przeciwieństwie do wielu innych zagranicznych platform technologicznych, Uber posiada w Polsce lokalną spółkę zależną, która odprowadza wszystkie wymagane prawem podatki, a teraz dodatkowo będzie pobierać i naliczać podatek VAT od usług pośrednictwa, które świadczy swoim partnerom na terenie kraju. Poprzednio ten obowiązek spoczywał na dostawcach samej usługi transportowej - tłumaczy Michał Konowrocki. I dodaje, że w miastach, w których dostępny jest Uber, działały wyspecjalizowane centra licencjonowania wspierające przewoźników w procesie licencjonowania.

Dalsze zmiany prawne są potrzebne

Choć przedsiębiorstwa zapewniają, że są zadowolone z nowych przepisów, prawo wymaga dalszych poprawek. Zdaniem Krzysztofa Urbana wciąż są kwestie legislacyjne, których zmiana ułatwiłaby prowadzenie działalności taksówkarskiej. - W tej chwili licencja na przewóz osób wydawana jest na jedną gminę, a więc przykładowo kierowca z Warszawy nie może przyjmować zleceń odbywających się w Piasecznie. Jeszcze bardziej problematyczne staje się to w metropoliach: na Górnym Śląsku czy w Trójmieście. Ostatnie zmiany prawne nie zniosły także obowiązku posiadania wpisu "Taxi", tzw. pieczątki, w dowodzie rejestracyjnym. Nie wpływa to w żaden sposób na bezpieczeństwo pasażerów, natomiast dla kierowcy stanowi problem przy sprzedaży samochodu - mówi dyrektor zarządzający FREE NOW w Polsce.

Inną kwestią jest, czy prawo będzie należycie egzekwowane. - Wierzymy, że skuteczne działanie organów egzekwujących nowe prawa i obowiązki przyniesie zamierzony efekt. Mamy również nadzieję, że kierowcy działający do tej pory na rynku tanich przewozów nie znajdą sposobu na obejście obowiązujących przepisów - komentuje Andrzej Padziński.

Przedstawiciele Bolta zapytani o dalsze prace legislacyjne, zapewniają jedynie, że są zadowoleni z uregulowania rynku, ponieważ pomoże to obalić mity na temat platform pośredniczących w przejazdach. Wskazują też, że firma - dzięki technologicznemu doświadczeniu - była aktywnym i merytorycznym partnerem administracji w procesie nowelizacji prawa w wielu krajach Europy.

Branża się odradza

Po zapaści wywołanej pandemią i lockdownem, sytuacja na rynku przejazdów wraca do normy. Od połowy maja FREE NOW notuje cotygodniowo przyrost liczby realizowanych kursów o ponad 20 proc. - obecnie firma realizuje już więcej zleceń od pasażerów indywidualnych niż w tym samym okresie w ubiegłym roku. Jak opisuje Urban, zmienił się za to profil pasażera, bowiem obecnie zamówienia w większym stopniu realizowane są w weekendy (zwłaszcza te nocne). Jedynie częściowo zregenerowały się natomiast kursy firmowe, lotniskowe oraz z hoteli.

Powody do zadowolenia ma również iTaxi. Andrzej Padziński chwali się, że z pandemicznej walki o utrzymanie biznesu przedsiębiorstwo wyszło z tarczą, a popularność usług iTaxi stale rośnie. Wzrasta przy tym liczba osób zainteresowanych współpracą z firmą.

Trudno przewidywać, jak branża taksówkarska będzie wyglądać w nadchodzących miesiącach. Nowelizacja przepisów na pewno wpłynie na profesjonalizację zawodu oraz ograniczy w nim obecność mniej rzetelnych osób, które przejazdy traktowali jedynie jako dorywcze zajęcie pozwalające dorobić do innych przychodów. Pogłębi się również konsolidacja rynku.

Kluczowe wydają się być rozszerzenia tradycyjnej oferty przewozowej o dodatkowe formy zarobku. FREE NOW proponuje na przykład rozwiązania dla firm polegające na rozliczaniu kursów pracowników na podstawie zbiorczej miesięcznej faktury. iTaxi z początkiem września rozpoczęło budowę sieci zdalnie zarządzanych nośników reklamowych. Natomiast Bolt - oferujący również przejazdy elektrycznymi hulajnogami - stawia na aspekt ekologiczny. - Zadeklarowaliśmy, że do końca 2020 wszystkie pojazdy hulajnogami Bolt będą miały ujemną emisję CO2, a od października 2019 realizujemy Green Plan, w ramach którego zobowiązaliśmy się do zrównoważenia wkładu platformy w emisję CO2 dla europejskiego sektora transportu o co najmniej 5 mln tonów do 2025 roku - mówi Łukasz Stachowiak.

Nie bez znaczenia są trendy w branży transportowej. Coraz więcej osób rezygnuje z posiadania samochodu, a miasta ograniczają ruch uliczny. Zwiększa się dostępność pojazdów elektrycznych - eksperci przewidują, że w ciągu najbliższych 20 lat będzie ich więcej niż samochodów spalinowych. A to zapewne wpłynie na ceny, bo przecież "elektryki" są tańsze w eksploatacji i utrzymaniu.

Czy tego chcemy, czy nie - transport się zmienia. Oby tylko cele, do których dążymy - nie tylko na tylnym siedzeniu taksówki - wciąż pozostawały w zasięgu naszych rąk.

 

ZOBACZ RÓWNIEŻ