Szaleństwo od kołyski aż po grób

Monika i Jacek Szyndlerowie
Monika i Jacek Szyndlerowie / Fot. Filip Miller
Bycie ze sobą 24 godziny na dobę, praca przenikająca każdy aspekt życia, problemy z podziałem obowiązków – prowadzenie biznesu z partnerem to nie lada wyzwanie. Mimo to pary coraz częściej się na to decydują, a liczba polskich firm odnoszących globalne sukcesy stale rośnie.

Na Zachodzie startupy rozwijane przez pary od dawna nikogo nie dziwią , mało tego – wiele z nich odnosi spektakularne sukcesy. Założony w 2016 r. przez małżeństwo Hartzów Eventbrite (platforma agregująca różnego rodzaju wydarzenia) stał się globalnym liderem w swojej branży. Josh Leven i Shanea Leven – twórcy dynamicznie rosnącego startupu CodeSee – poznali się dzięki aplikacji randkowej, z czym nie kryją się w wywiadach. Z kolei medtechowy Natural Cycles, będący dziełem pary doktorów – Eliny Berglund Scherwitzl i Raoula Scherwitzla – zatrudnia już ok. 100 pracowników z całego świata. 

Z danych FreeAgent wynika, że w zeszłym roku w Wielkiej Brytanii było ponad 1,4 mln firm prowadzonych przez pary. W Polsce trudno o znalezienie podobnych statystyk, bo i same pary founderów często niechętnie mówią o wspólnym biznesie. – Od potencjalnych inwestorów wielokrotnie słyszeliśmy, że fakt, iż żyjemy wspólnie, jest przeszkodą do zaangażowania się w nasz startup. Nie chcemy już rozstrząsać tej kwestii, dlatego podziękujemy za wywiad – odmówiło nam jedno z biznesowych małżeństw. 

My nie chcemy mydlić rzeczywistości, ale przykłady udowadniają, że można z powodzeniem prowadzić firmę, żyjąc w związku. Oto historie firm, które już teraz osiągają niemałe sukcesy, a najlepsze – jak przekonują w rozmowie z „My Company Polska” – dopiero przed nimi. 

Życie wywrócone do góry nogami 

Przyjmijmy, że ta historia rozpoczyna się w Azji. Monika pojechała tam ze względu na kontrakt z agencją modelingową, Jacek raczej dla towarzystwa – zrobił sobie przerwę od doktoratu, więc, jak sam przyznaje, w Tajlandii się obijał. Biorąc udział w licznych sesjach zdjęciowych, współpracując z najciekawszymi projektantami, Monika zaobserwowała innowacyjne, zupełnie inne niż w Polsce podejście do mody. Niektóre pomysły – wspólnie z partnerem - postanowiła zaimplementować na rodzimy grunt. – Gdyby nie pobyt w Azji, NAOKO zapewne nigdy by nie powstało. Być może stworzylibyśmy własną markę odzieżową, ale nie mam pojęcia, w jakim kierunku mogłaby zmierzać. Jesteśmy dosyć kreatywno-chaotyczni, więc w branży modowej świetnie się odnajdujemy – wspomina Monika Szyndler. 

Do ojczyzny ściągnęły ich sprawy rodzinne. Rozwijanie własnego brandu rozpoczęli od dystrybuowania produktów zaprzyjaźnionych azjatyckich projektantów, jednak szybko przerosły ich olbrzymie koszty logistyczne, które przy małych wolumenach pochłaniały znaczną część przychodów. – Stwierdziliśmy więc, że jesteśmy na tyle kreatywni, by nie musieć sprzedawać cudzych pomysłów, lecz realizować własną wizję – mówi Jacek Szyndler. Choć NAOKO zostało wymyślone jako marka z ubraniami dla kobiet, to na początku działalności można było znaleźć w ofercie również męskie modele. – Szybko z nich zrezygnowaliśmy, gdyż...

Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów

Masz już prenumeratę? Zaloguj się

Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl

Wykup dostęp

Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?

  • Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
  •   Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
  •   Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
  •   Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska

Dowiedz się więcej o subskrybcji

My Company Polska wydanie 12/2023 (99)

Więcej możesz przeczytać w 12/2023 (99) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie