Trzy filary franczyzy

Głównym, niejako filozoficznym, założeniem franczyzy jest to, że największym kapitałem dobrze sobie radzącej firmy są kwestie niematerialne: jej model funkcjonowania, kultura organizacyjna, wiedza o rynku i biznesie, uznana przez klientów marka. Jeśli mamy te dobra, możemy znacznie poszerzyć swoją działalność, nawet bez kapitału na ekspansję. Zawieramy po prostu odpowiednie umowy z innymi przedsiębiorcami. Chodzi o to, by, zachowując w podstawowych kwestiach swoją niezależność i ponosząc również koszty, działali oni pod naszym szyldem. Powiedzmy, że zakładamy franczyzę gastronomiczną. Franczyzobiorcy będą nam płacić za nasz udany model biznesowy i know-how, czyli za licencję (bo np. wiemy, gdzie warto otworzyć lokal, jak go urządzić, co serwować, jak obsługiwać klientów) oraz za nasze kontakty i działania (w tym np. za wspólne dla wszystkich zakupy czy prowadzenie marketingu). I wreszcie rzecz bardzo ważna – będą płacić za naszą markę (byle okazała się wystarczająco silna). – Jako franczyzodawca dostarczamy know-how, narzędzia, rozwijamy produkt, promujemy markę i rozmawiamy z dostawcami, a bezpośrednie prowadzenie poszczególnych lokali oddajemy w ręce franczyzobiorców – opisuje Dorota Cacek, wiceprezes firmy Sphinx Polska, zarządzającej m.in. restauracjami Sphinx, Chłopskie Jadło czy siecią pubów Piwiarnia Warki. 

Odgórne sterowanie poszczególnymi placówkami niekoniecznie jest bowiem bardziej efektywne. Franczyzobiorca to przecież wciąż właściciel swojego biznesu, często więc będzie...