Quiet quitting, czyli nowe hasło dla starego zjawiska w pracy

Quiet quitting zyskuje popularność / Fot. Roth Mel
Quiet quitting zyskuje popularność / Fot. Roth Melinda, Unsplash.com
W social mediach, ale też w Google Trends nowe hasło zyskuje dużą popularność. To quiet quitting, co można przetłumaczyć jako "powolna rezygnacja". Na czym polega?

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Quiet quitting bynajmniej nie oznacza, że dana osoba odchodzi z pracy. To raczej brak chęci i zaangażowania. Adam Grant, autor książek takich jak "Buntownicy. Kreatywni liderzy zmieniają świat" czy "Dawaj i bierz", tłumaczy fenomen: "Quiet quitting nie bierze się z lenistwa. Ograniczanie się do absolutnego minimum jest powszechną reakcją na gównianą pracę, obraźliwych szefów i niskie zarobki. Kiedy ludzie nie czują, że ktoś o nich dba, sami w końcu również przestają dbać o firmę. Jeśli chcesz, aby pracownik wykazywał zaangażowanie i bardziej się starał, zacznij od sensownej pracy, szacunku i uczciwej płacy". 

Sprawdź: Austriacka szkoła ekonomii

W sieci nie brakuje osób, które przyznają, że przestawili się na tryb quiet quittingu. Na przykład Maggie Perkins, 30-letnia nauczycielka, zdradza w wywiadzie dla CNBC: "Zaczęłam tak robić już w 2018. Nie było powodu, abym miała się spieszyć i bardziej przykładać, ponieważ jako nauczyciel nie ma dla mnie możliwości awansu. Jeśli jesteś osobą, która wygrywa nagrodę nauczyciela roku, i tak zarabiasz tyle samo jak ktoś, kto nie ma takiej nagrody i ogranicza się do minimum". 

Pracuję, ale tak jakby po cichu odchodzę

Nie ma jednej definicji terminu quiet quitting. Ciche odejście, powolna rezygnajca - możemy tłumaczyć jak chcemy, natomiast chodzi przede wszystkim o to, że dana osoba nie chce podejmować dodatkowych wyzwań, nie wychodzi poza granice swoich podstawowych obowiązków i nie zależy jej, aby osiągać coś więcej. 

Zobacz: Zarobki Steam

Inaczej mówiąc, po co się starać, skoro i tak nikt tego nie doceni? Z takiego założenia wychodziła Perkins i np. pracowała tylko w narzuconych godzinach i nigdy nie godziła się na dodatkową pracę, ponieważ to prowadziło wyłącznie do wypalenia albo poczucia, że była wykorzystywana.

Po Wielkiej Rezygnacji mamy więc czas na quiet quitting. Czy pracodawcy zaczną reagować i zadbają o odpowiednie warunki, aby personel nie przechodził w "tryb uśpienia"? 

ZOBACZ RÓWNIEŻ