Prezesi banków: będzie trudno sfinansować aspiracje Polski

ekf
Fot. mat. pras.
Ostatni dzień Europejskiego Kongresu Finansowego przyniósł debaty wybitnych ekonomistów o grożącej nam stagflacji i bankowców o szansach i zagrożeniach związanych z technologiami oraz o ryzykach, ktore mogą się zmaterializować. Ich zwieńczeniem była debata prezesów banków o tym, czy uda się zapewnić finansowanie potrzeb rozwojowych Polski.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Największym zagrożeniem dla koniunktury gospodarczej w Polsce jest – w ocenie ekspertów EKF – utrwalenie się wysokiej inflacji i wysokich stóp procentowych w połączeniu z mocno hamującym wzrostem gospodarki. Czyli scenariusz stagflacji. Swoje prognozy dla Polski, listę zagrożeń dla koniunktury oraz rekomendacje dla władz publicznych sporządziło dla EKF 36 wybitnych makroekonomistów. Wynika z nich, że stagflacyjny scenariusz dla naszej gospodarki byłby najbardziej destrukcyjny z możliwych.

– Jesteśmy na granicy mocy wytwórczych, co będzie wpływało na wzrost (…) Konsumpcja się skurczy, inwestycje, choć rosną, są niewystarczające. W krótkim terminie inflacja może bardziej spaść, niż to jest zakładane, natomiast w dłuższej perspektywie może być bardziej uporczywa i trwała – mówił koordynator prognoz EKF Marcin Mrowiec.

– Inflacja może wylądować w okolicach 5 proc. i tam pozostać – przestrzegał podczas debaty prezesów.

Ekonomiści różnią się nieco w prognozach inflacji w tym roku i w następnych latach oraz w prognozach wzrostu PKB. Zgodnie mówią jednak – inflacja w kolejnych latach będzie wysoka, a szansa na osiągnięcie celu inflacyjnego pojawi się może dopiero za trzy lata. Obawiają się jednak, że Rada Polityki Pieniężnej zacznie zbyt wcześnie obniżać stopy i zrobi tym gospodarce krzywdę. Wzrost PKB w tym roku będzie słaby, poniżej 1 proc., i można mieć poważne obawy, czy w kolejnych latach Polska powróci na ścieżkę wytyczoną przez wcześniejszy potencjał, czy też właśnie z niej spada i przez wiele kolejnych lat będzie rozwijać się znacznie wolniej.

– Inflacja bazowa może spadać, co uznane zostanie za spadek presji popytowej (…) Możemy zobaczyć samozadowolenie niektórych, co może doprowadzić do obniżek stóp. Uważam, że byłby to błąd. Inflacja bazowa spadnie, ale z powodu ustąpienia presji kosztowej – mówił główny ekonomista firmy doradczej EY na Europę Marek Rozkrut.

– Nie ma w nas odwagi, żeby pokazać inflację uporczywie zakotwiczającą się na poziomie 7 proc., a tego bym nie wykluczał – dodał Piotr Bielski, główny ekonomista Santander Bank Polska.

– W ciągu kilku kwartałów osiągnięcie wzrostu powyżej 3 proc. będzie niemożliwe – przewiduje Michał Dybuła, główny ekonomista BNP Paribas Bank Polska.

Gdy przyjrzymy się ryzykom, które zmaterializowały się już w polskim sektorze bankowym, na razie nie widać tych spowodowanych inflacją, podwyżkami stóp procentowych i osłabieniem wzrostu gospodarki. Jakość portfela kredytowego banków jest bliska rekordowych poziomów. Ale są za to inne ryzyka.

Prawie wszyscy ankietowani przez EKF eksperci (97 proc.) umieścili ryzyko kredytów walutowych we frankach najwyżej w swoich hierarchiach ryzyk dla systemu finansowego. I choć przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego Jacek Jastrzębski wyraził podczas jednej z debat optymizm, że nawet jeśli rozstrzygnięcia prawne sporów banków z frankowiczami będą dla tych pierwszych bardzo niekorzystne, banki przetrwają. Pozostaje pytanie – w jakiej formie? I czy będą w stanie dalej finansować gospodarkę?

Patrząc w przód na to, jakie będą ryzyka w przyszłości, eksperci EKF uznali, że największym zagrożeniem dla stabilności polskiego systemu finansowego będzie wciąż ryzyko prawne kredytów hipotecznych. Wskazują na zagrożenia wynikające z masowego unieważniania umów kredytowych, ryzyko wyroków uniemożliwiających pobieranie przez banki wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, a także potencjalne ryzyka dotyczące prób unieważniania kredytów złotowych opartych o wskaźnik WIBOR.

– Jak bankowość ma funkcjonować w kraju, w którym stosunki zobowiązaniowe nie są honorowane, sądy są w rozkładzie, a Sąd Najwyższy jest sparaliżowany – mówił prezes mBanku Cezary Stypułkowski.

Żeby ryzyka związane w kredytami hipotecznymi mitygować (w portfelach banków to znacznie ponad 400 mld zł) Klub Odpowiedzialnych Finansów przy EKF zaproponował wprowadzenie wystandaryzowanej umowy kredytowej, która mogłaby zapobiegać przyszłej niepewności prawnej.

Chodzi o to, żeby regulatorzy wypowiedzieli się na temat zgodności z prawem takiego dokumentu, by w przyszłości nie można było stwierdzać, iż zawiera on klauzule abuzywne. Regulatorzy dystansują się jednak do takiej opcji, a prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta mówił wprost, że wietrzy w tym spisek banków, by mogły bezkarnie naciągać klientów. Nie powiedział jednak, na jakiej podstawie tak sądzi.

Widać wyraźnie, że tam, gdzie państwo jest potrzebne do rozwiązywania nabrzmiałych i groźnych konfliktów społeczno-ekonomicznych, ono umywa ręce. Ale w innych obszarach ma skłonności do działania woluntarystycznego i niepohamowanego rozsądkiem oraz dobrem gospodarki.

W hierarchii zagrożeń uwzględniającej wagę i prawdopodobieństwo wystąpienia ryzyka na drugim miejscu eksperci (91 proc.) zidentyfikowali kwestie związane z pogłębiającą się ingerencję państwa w system bankowy, przekładającą się na wzrost kosztów i ryzyka działania sektora. Dotyczy to m.in. nowych obciążeń sektora bankowego, takich jak programy wsparcia kredytobiorców, koszty restrukturyzacji zagrożonych upadłością banków, nadmiernego finansowania budżetu państwa przez banki, jak również nadmiernej zależności niektórych banków od państwa.

Przypomnijmy, że obciążenia, podatkowe i parapodatkowe (takie jak podatek bankowy, składki na BFG, Fundusz Wsparcia Kredytobiorców, koszty nadzoru, System Ochrony Banków Komercyjnych, itp.) – wyniosły w latach 2015-2022 – 77,2 mld zł.

– Obciążenia prowadzą do karłowacenia sektora bankowego – mówił Piotr Bujak, główny ekonomista banku PKO BP.

Pogarszanie się sytuacji polskich banków zaczęło się wraz z wprowadzeniem podatku bankowego. Od tego czasu banki utraciły poziom rentowność pozwalający im na pokrycie kosztów kapitału. Jeszcze w 2015 roku polski sektor był pod względem rentowności na piątym miejscu w Unii. Obecnie jest na 20. Równocześnie przecena rządowych papierów w portfelach banków spowodowała skurcznie się kapitałów własnych do 204 mld zł na koniec I kwartału tego roku. Obecnie pod względem wielkości kapitałów ponad wymóg polski sektor bankowy jest na przedostatnim miejscu w Unii, a to znaczy, że ma niewielki zapas do udzielania nowych kredytów.

– Sektor bankowy jest w fazie kurczenia się. Kapitały do PKB spadają i są na poziomie przed 2010 rokiem. Banki nie są atrakcyjne dla inwestorów. To źródło ryzyka dla finansowania gospodarki przez sektor bankowy – mówił prezes Związku Banków Polskich Tadeusz Białek.

Zdarzenia z marca tego roku, upadek Silicon Valley Bank i kilku innych instytucji w USA, a potem Credit Suisse w Szwajcarii, każą stawiać pytania, czy polski sektor bankowy jest bezpieczny. Bankowcy zwracają uwagę, że łatwy dostęp do kredytu refinansowego, mniejsze wciąż zaangażowanie w rządowy dług niż miał SVB (62 proc. aktywów) oraz większa dywersyfikacja depozytów wskazują, iż polskie banki w zarządzaniu ryzykami stopy procentowej i płynności są w lepszej sytuacji. Ale nie można nie zauważać podobieństw.

– SVB miał dużo depozytów, był bardzo płynny i miał dużo obligacji rządowych, co upodabnia go do wielu polskich banków. Rynek bankowy w Polsce jest bardziej konserwatywnie zarządzany i dzięki temu jesteśmy bardziej odporni na zarażanie systemu – mówiła doradczyni prezesa Polskiego Funduszu Rozwoju Katarzyna Zajdel-Kurowska.

– Nas nie stać, by ignorować jakiekolwiek informacje na temat tego, co się dzieje w systemach finansowych świata (…) Bezpośredniego wpływu na polski system, pomimo upływu kilku miesięcy, nie ma. Ale odrabiamy lekcje. Korygujemy cześć planów – dodał Marcin Mikołajczak, zastępca przewodniczącego KNF.

Obradujący przy okrągłym stole ds. ryzyka bankowego zarządzający ryzykiem w bankach, rekomendują zatem, by państwo zaprzestało nieuzasadnionych ekonomicznie ingerencji ustawowych w relacje kredytowe (takich jak „wakacje kredytowe”), ograniczyło wsparcie (z kieszeni banków) wyłącznie do tych kredytobiorców, którzy doświadczają rzeczywistych problemów ze spłatą, a organy publiczne nie podsycały u konsumentów pokusy nadużycia.

Dodają do tego konieczność uspójnienia i zacieśnienie polityki fiskalnej i monetarnej w walce z inflacją, odrobienie lekcji z kryzysów w Grecji i Turcji, ustabilizowanie otoczenia prawnego funkcjonowania sektora bankowego, aby przywrócić jego zdolność do pozyskiwania koniecznego kapitału z zewnątrz (poprzez emisje akcji, instrumentów MREL, instrumentów AT1), jak w innych sektorach bankowych świata.

Technologie zmieniają bankowość na całym świecie i wiążą się z zupełnie nowymi ryzykami. Gigantyczny wyciek danych klientów polskich banków (choć nie był zawiniony przez banki) spowodował, że głośno zabrzmiał dzwon na alarm. Co ciekawe, wiele wskazuje na to, że instytucje państwa zidentyfikowały sytuację dopiero po dwóch dniach po wycieku.

Cyberbezpieczeństwo jest zatem – podobnie jak od wielu lat – głównym obszarem troski wiceprezesów banków odpowiedzialnych za wprowadzanie technologii. Uważają oni, że sektor powinien wykorzystywać synergie w przeciwdziałaniu nasilonym atakom i zagrożeniom. Rekomendują ponadto – instytucjom i regulatorom – trwałe umiejscowienie chmury w strategii banków. Banki i nadzór powinny niezwłocznie podjąć dialog na temat skutecznej regulacji obszaru sztucznej inteligencji, której rozwój przyspieszył ostatnio z ponadświetlną prędkością.

Skoro polskie banki przez kilka ostatnich lat zostały tak mocno osłabione, to kto sfinansuje potrzeby rozwojowe polskiej gospodarki? Nad tym zastanawiali się prezesi największych instytucji w kraju. I łatwiej odpowiedzi nie ma. Dodajmy do tego, że polski rynek kapitałowy przeżywa słabszy okres, a równocześnie regulatorzy traktują europejski projekt unii rynków kapitałowych bardziej jak zagrożenie niż jak szansę.

– Brak poszanowania praw akcjonariuszy mniejszościowych, trudność w dochodzeniu racji to codzienność. Fakt, że upadła spółka i obligatariusze stracili 4,5 mld złotych, a fundusz inwestycyjny kontrolujący spółkę nie ponosi żadnej odpowiedzialności, nie zachęca do obecności na takim rynku. Żadne z praw akcjonariusza mniejszościowego nie jest usankcjonowane. Dochodzenie praw w sądzie to 7-8 lat – mówił Krzysztof Borusowski, prezes spółki BEST.

– Nastąpiła zmiana kulturowa postrzegania przedsiębiorczości i rynku finansowego (…) Spółka publiczna przestała mieć znaczenie, przestano respektować reguły. Liczy się brutalna siła, zwykła większość. Organy nadzoru, które finansujemy, nie działają – dodał były wieloletni prezes banku PKO BP Zbigniew Jagiełło.

Wróćmy jednak do banków. Przed Polską stoją ogromne inwestycyjne wyzwania, jeśli chcemy dotrzymać kroku szybko rozwijającym się gospodarkom. To transformacja energetyczna, nakłady na obronność, finansowanie udziału polskich firm w odbudowie Ukrainy po wojnie – wymienia najważniejsze prezes BNP Paribas Bank Polska Przemek Gdański.

– Ryzyko, że nie damy rady, jest ogromne – mówił Przemek Gdański.

– Potrzebujemy ogromnych nakładów inwestycyjnych (…) Żeby lepiej wykorzystywać zasoby ludzkie i wybudować przewagi konkurencyjne, trzeba zdobyć ogromne finansowanie (…) Mamy możliwość zrobienia kolejnego żabiego skoku – dodał Brunon Bartkiewicz, prezes ING Banku Śląskiego.

Szacunki potrzeb są różne, ale analitycy mówią, że inwestycje w transformację energetyczną to ok. 70-100 mld zł rocznie do 2030 roku i podobne wielkości przez następne dwie dekady. Do tego ciepłownicy dorzucili ostatnio ok. 400 mld zł na to, żeby ciepłownie spalające węgiel i emitujące CO2 do atmosfery przestawić na odnawialne źródła energii. Na zbrojenia potrzeba w ciągu najbliższych kilku lat jakieś 600 mld zł, co też daje rocznie blisko 100 mld zł. Kwota potrzeb inwestycyjnych na najbliższe kilka lat zbliża się do 2 bln zł.

Można dodać do tego nearshoring, czyli stopniowe przenoszenie łańcuchów dostaw przez zachodnie korporacje do bliższych i zaprzyjaźnionych krajów. Polskie przedsiębiorstwa, żeby sprostać zamówieniom i okazać się konkurencyjnymi, muszą podjąć wielkie inwestycje. Tymczasem Związek Banków Polskich obliczył, że niższe kapitały w relacji do PKB oznaczają niższą o ok. 300 mld zł zdolność do kreacji kredytu niż kilka lat wcześniej.

– Z punktu widzenia państwa rozsądnie by było mieć silne, rentowne banki, które są w stanie wchłaniać kapitał i dostarczać kapitał – skonkludował Brunon Bartkiewicz.

 

ZOBACZ RÓWNIEŻ