Trudna sytuacja finansowa polskiej nauki. "By zostać na uczelni, trzeba być pasjonatem lub frajerem"

Studenci
Studenci, fot. Shutterstock
Urząd Wojewódzki stwierdził w liście do jednego z zagranicznych adeptów uczelni, że wysokość jego stypendium nie wystarczy na przeżycie miesiąca w Polsce. Sytuacja finansowa sektora naukowego jest aż tak zła? - Młodzi ludzie nie chcą zostawać na uczelni, bo umówmy się: "za te pieniądze to trzeba być pasjonatem albo frajerem, a najczęściej jednym i drugim" - mówi dr Marta Kieżun.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Stypendia doktoranckie w Polsce są finansowane przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego i ich wysokość zależy od wielu czynników, w tym od specjalizacji, na której doktorant pracuje, a także od miejsca realizacji doktoratu. Obecnie, minimalna stawka stypendium doktoranckiego wynosi 2 500 zł brutto na miesiąc.

Stypendium doktoranckie: za mało by przeżyć

Doktoranci muszą najczęściej pracować poza uczelnią. Na tę sytuację zwróciła uwagę dr Marta Kieżun z Katedry Anatomii i Fizjologii Zwierząt przy Uniwersytecie Warmińsko Mazurskim w Olsztynie. W swoim twitterowym wpisie zaznaczyła, że nawet urzędnicy uważają taką stawkę za środki zbyt niskie.


Wpis naukowczyni wywołał dyskusję naukowców i przedsiębiorców na temat niedofinansowania sektora edukacji.

Dramatyczna sytuacja nauki w Polsce?

Bez inwestycji w badania i rozwój nauki nie mamy szansy na utrzymanie konkurencyjności gospodarki. Podkreślają to także politycy obecnej władzy. Była premier Beata Szydło, podczas wystąpienia na forum "Nauka dla przyszłości" w Warszawie w 2016 roku mówiła, że inwestycje w naukę i szkolnictwo wyższe są kluczowe dla rozwoju Polski.

Z kolei premier Mateusz Morawiecki podczas konferencji prasowej w maju 2020 roku, po spotkaniu z przedstawicielami Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich podkreślił, że polska nauka ma ogromny potencjał, który może zostać wykorzystany do rozwoju innowacyjnej gospodarki i wzmocnienia pozycji Polski na arenie międzynarodowej. Zadeklarował, że rząd zamierza kontynuować inwestycje w szkolnictwo wyższe i naukę, aby stworzyć jak najlepsze warunki dla rozwoju polskiej nauki i kształcenia wyższego.

Tymczasem studenci potrafią ocenić swoje szanse zarobkowe i nie traktują poważnie oferty rozwoju naukowego, który proponują polskie uczelnie. Wynika to z kalkulacji finansowych – nikt nie chce pracować w zawodzie, który z góry zakłada niesatysfakcjonujące pensje.

- Sytuacja finansowa nauki w Polsce jest dramatyczna i będzie w najbliższych latach jeszcze gorsza. Nie ma pieniędzy na wynagrodzenia ani badania. Młodzi ludzie nie chcą zostawać na uczelni, bo umówmy się "za te pieniądze to trzeba być pasjonatem albo frajerem, a najczęściej jednym i drugim" – mówi dr Marta Kieżun w rozmowie z mycompanypolska.pl.

Przyszłość Polski za najniższą krajową

Uczelnie zmagają się z tzw. selekcją negatywną. Jak zauważają pracownicy uczelni wyższych dużym problemem jest emigracja najbardziej utalentowanych młodych naukowców, którzy wyjeżdżają do krajów oferujących lepsze warunki finansowe w trakcie doktoratu i znacznie bardziej atrakcyjne możliwości rozwoju. Dr Marta Kieżun zaznacza też, że niedofinansowanie nauki to problem z jakim zmagamy się od lat.

- Niskie stypendia doktoranckie to nie jest coś nowego. Zawsze były grubo poniżej najniższej krajowej. Teraz są przynajmniej przewidywalne, bo odgórnie ustalone na cały czas studiów. Jeszcze kilka lat temu wysokość stypendium to była co roku loteria, a można było też go nie dostać wcale – wyjaśnia ekspertka.

Marta Kieżun zaznacza też, że jej wpis nie miał charakteru politycznego, a tak został odebrany przez wiele osób.

- Nie podoba mi się to, że patologiczna sytuacja była tolerowana przez lata, a teraz nagle ktoś chce na niej ugrać coś przed wyborami (od wczoraj piszą też do mnie politycy różnej przynależności). To nie jest poważne potraktowanie tematu i grzanie go nie zmieni sytuacji finansowej na uczelniach. Bo nie tylko doktoranci są niedofinansowani. Pracownicy techniczni i administracyjni, często z ogromnym doświadczeniem i stażem pracy otrzymują najniższą krajową – mówi dr Kieżun i zwraca uwagę choćby na pensje sekretarek i sekretarzy w jej otoczeniu.

Ekspertka przekonuje, że obecnie taki pracownik - na rok przed emeryturą - otrzymuje około 80 zł brutto powyżej najniższej krajowej. Ich sytuacja jest trudniejsza niż naukowców, ponieważ ci drudzy mają szansę otrzymać granty na badania.

Także doktoranci mogą otrzymać dodatkowe środki na realizację swoich badań, jak również mogą ubiegać się o stypendia zagraniczne, finansowane przez różne instytucje. Jednak takie wsparcie jest bardziej rodzajem wyróżnienia niż ogólnie dostępną pomocą naukową.

Doktoranci w złej kondycji finansowej

Według badania przeprowadzonego przez Komitet Badań Naukowych w 2020 roku, aż 42 proc. doktorantów nie jest zadowolonych ze swojej sytuacji finansowej i uważa, że ich stypendia nie są wystarczające do pokrycia podstawowych kosztów życia. Ponadto, 23 proc. badanych stwierdziło, że nie mają żadnych oszczędności, a 30 proc. zadeklarowało, że posiada oszczędności, ale w wysokości nieprzekraczającej jednomiesięcznego wynagrodzenia.

W badaniu tym doktoranci wskazywali również na inne problemy finansowe, takie jak brak stabilizacji ekonomicznej, trudności w planowaniu wydatków oraz brak możliwości inwestowania w rozwój osobisty.

Obecne stawki stypendium doktoranckiego są i tak wyższe niż w poprzednich latach. W 2021 r. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego wprowadziło zmiany w ustawie Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce, które przewidziały m.in. zwiększenie minimalnej stawki stypendium doktoranckiego oraz wprowadzenie dodatkowych środków na realizację badań doktoranckich.

Jednak kwoty, o których mowa to wciąż głodowe stawki w porównaniu do skali pomysłów młodych naukowców, które tak dobrze sprawdzają się w startupach. Biznes już dawno zdał sobie z tego sprawę. Dobrze doinwestowane badania czy pomysły mogą doprowadzić np. do poprawy jakości usług publicznych w skali całego kraju