Google opóźni wygaszanie plików cookie. Reklamodawcy i agencje marketingowe zadowolone z decyzji

Ciasteczka firm trzecich będą nas śledzić dłużej n
Ciasteczka firm trzecich będą nas śledzić dłużej niż sądziliśmy / Fot. Pexels.com
Google, prawdopodobnie pod naciskiem agencji reklamowych i partnerów biznesowych, przesunęło o 18 miesięcy termin wygaszania ciasteczek odpowiadających za śledzenie internautów.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Pliki cookie śledzą aktywność użytkowników w internecie i umożliwiają wydawcom reklam kierowanie lepszych, bardziej sprofilowanych ogłoszeń. Odwiedzamy strony z telewizorami? Po chwili w sieci zaczną wyświetlać się reklamy telewizorów. 

Do tej pory Google pozwalało firmom trzecim na śledzenie aktywności internautów, niemniej firma musi iść z duchem czasu. To z kolei oznacza większe poszanowanie prywatności internautów - ci są bardziej świadomi mechanizmów, jakie działają w sieci i oczekują większej anonimowości. Firmy takie jak Mozilla, Microsoft i Apple już wprowadziły wiele kroków związanych z tym, aby bardziej zadbać o prywatność użytkowników. 

Google chce się dostosować, co z jednej strony sugeruje, że firma zapewni nam większą prywatność. Ale w rzeczywistości wygląda bardziej na to, że reklamodawcy ciągle będą mogli nas śledzić, tylko teraz zostaną zmuszeni do zwracania się bezpośrednio do Google w celu uzyskania informacji o aktywności potencjalnych klientów. 

Google chce bowiem zrezygnować z ciasteczek firm trzecich, a jednocześnie zastąpić je własnym systemem. Ten będzie, jak przekonuje gigant technologiczny, lepszy dla prywatności, ale nadal umożliwi prowadzenie działań reklamowych i marketingowych. 

Początkowo nowy system miał zostać wprowadzony w 2022 r., ale teraz jego debiut został przesunięty na 2023 r. 

Vinay Goel, dyrektor ds. inżynierii prywatności w przeglądarce Google Chrome, na oficjalnym blogu napisał, że "w całym ekosystemie potrzebujemy więcej czasu, aby zrobić to dobrze". Warto dodać, że przeglądarka Chrome, która należy do Google'a i wykorzystuje obecne systemy ciasteczek, ma również 65% udziału w rynku przeglądarek na całym świecie. Zdecydowana większość internautów przegląda internet właśnie na Chromie. 

Agencje reklamowe i partnerzy, którzy już wydają setki milionów dolarów na reklamy w sieci Google Ads, cieszą się, że Google opóźniło swoje plany. Mają przy tym nadzieje, że Google poświęci więcej czasu na konsultacje z zewnętrznymi firmami, jak nowy system powinien działać - i z jakim kosztem będzie się to wiązało dla firm. 

Idea bowiem ciągle sprowadza się do tego, że będziemy oglądać reklamy i dla konsumenta niewiele się zmieni. To, co ma się zmienić, to sam sposób funkcjonowania całego systemu. A póki co wygląda na to, że najwięcej skorzystałoby na tym Google - z jednej strony ogłosi, że internauci uzyskają większą prywatność, z drugiej i tak zapewni reklamodawcom dostęp do danych i aktywności online, ale ci będą musieli za to po prostu zapłacić. 

Sprawdź: Koniec z ciasteczkami dla zewnętrznych partnerów

Sam system ma działać w taki sposób, że będzie tworzył grupy poszczególnych internautów, a reklamodawcy będą mogli wyświetlać reklamy "grupie odbiorców docelowych". Poniekąd więc internauci będą profilowani w grupie, a nie pojedynczo, co powinno zapewnić większą anonimowość. Z drugiej strony, obecnie nie jest przecież tak, że możemy wyświetlać reklamę do konkretnej osoby, np. pana Jana Nowaka z Warszawy, który ma 30 lat i pracuje w firmie X. 

System reklam online raczej nie zmieni się w żaden fundamentalny sposób. Model biznesowy jest dość jasny: korzystasz za darmo, więc jesteś śledzony i oglądasz reklamy. Nie chcesz reklam i śledzenia? Używaj płatnych usług, a także takich narzędzi jak serwery VPN czy przeglądarki i wyszukiwarki nastawione na prywatność (np. Brave Search).

ZOBACZ RÓWNIEŻ