Droga do nawigacji idealnej

fot. materiały prasowe
fot. materiały prasowe 1
Koniec z papierową mapą! Zamiast wertować atlasy, można już się skupić na drodze i podążać do celu w wybrany sposób, np. najszybciej lub najtaniej. Oczywiście aplikacje z mapami lub urządzenia z nawigacją różnią się między sobą i mają odmienne możliwości. Czasem też, jak to bywa z technologiami, bywają zawodne.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 1/2020 (52)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Jak dojechać do celu bez korków? W szczycie świątecznych lub wakacyjnych podróży to praktycznie niemożliwe, bo zwykle wszystkie drogi są tak samo zapchane. Na co dzień, elektroniczne mapy mogą jednak znaleźć optymalną trasę, skracając podróż – zależnie od pokonywanej odległości – o kilkanaście minut, ale bywa, że i o ponad godzinę. Dobra nawigacja potrafi też szybko reagować na zmiany natężenia ruchu na drogach i odpowiednio zmieniać trasę. Mało tego! Dzięki niej można ominąć wypadek na autostradzie lub drodze szybkiego ruchu, szybciej niż inni kierowcy zjeżdżając na puste, lokalne drogi. Tyle że te funkcjonalności zależą od danych, z których korzysta mapa. A z tym bywa różnie.

Ogromny wybór, równie duże różnice

Gdy chodzi o elektroniczne mapy, mamy ogromne możliwości wyboru. Są przecież systemy samochodowe, które zamawiamy jako opcję, kupując auto. Alternatywą dla nich mogą być aplikacje na smartfony – jest ich mnóstwo i większość działa bardzo dobrze. Na koniec, choć to akurat segment powoli znikający z rynku,mamy też nawigacje – urządzenia stworzono z myślą przede wszystkim o tym, by doprowadzić nas do celu. Dziś często są one wyposażone w wiele innych funkcji, jak np. wideorejestrator czy czujniki parkowania. Na rynku znajdziemy wiele takich urządzeń firm takich, jak TomTom, Garmin czy też wielu chińskich producentów.

Ponieważ nowe samochody mają na pokładzie coraz więcej elektroniki, to fabryczna nawigacja powoli staje się rozwiązaniem montowanym w standardzie, na razie w bogato wyposażonych wersjach. Zapewne będzie jednak tak jak przed laty z klimatyzacją. Kiedyś była luksusem, później zaś powoli stawała się standardem nawet w najtańszych modelach. Dziś to oczywistość, o którą mało kto pyta. Mapy zainstalowane na pokładzie będą też konieczne, by sprostać przepisom Unii Europejskiej, które mają wymagać, by auto jasno sygnalizowało obowiązujące w danym miejscu ograniczenia prędkości.

Na razie jednak samochodowe mapy ustępują aplikacjom na smartfony. Jednym z powodów jest to, że pokładowe multimedia w większości modeli to nadal systemu offline, a zatem niepodłączone do internetu. To oznacza, że nie mamy informacji o bieżącym ruchu na drogach, nie możemy też łatwo zaktualizować map. W starszych modelach wyposażonych w nawigację problemem może być sam zakup aktualizacji (np. na płycie DVD), nie wspominając już o jej cenie. W niektórych modelach aktualizacja map jest bardzo kłopotliwa – na tyle, że niektóre serwisy w ogóle odmawiają jej albo proponują zaporowe ceny. Nie liczmy więc na to, że nawigacje w modelach sprzed lat będą użyteczne.

W nowych modelach jest łatwiej, bo aktualizuje się ją za pomocą karty SD albo pamięci masowej USB – jest prosta i szybka. W samochodach podłączonych do internetu mapy mogą się wręcz aktualizować samoczynnie. Tyle że i tak nie będzie to rozwiązanie równie szybkie, jak w przypadku aplikacji na smartfony. Krótko mówiąc, nawigacja zintegrowana z pokładowym systemem multimedialnym na pewno jest wygodna, ale o wiele mniej użyteczna, niż ta ze smartfona. Kupując samochód, lepiej więc zadbać o system z dobrze działającym Android Auto lub Apple CarPlay i podłączyć do pokładowego ekranu „komórkę”. Wówczas na dużym ekranie pokażą się mapy Google’a albo np. aplikacji Waze.

Aplikacja z mapą

A jakie aplikacje najlepiej wybrać? Przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę, czy korzystają z mechanizmu omijania korków i czy podają szacowany czas dojazdu trasą główną oraz innymi proponowanymi drogami. Jakość trasy zależy oczywiście od tego, jak często program pobiera dane o ruchu, jak dużo ich jest (czyli czy z aplikacji korzysta wielu kierowców) oraz jak dobre są algorytmy analizujące dane.

Najpopularniejsza jest na pewno aplikacja Google Maps, która dobrze analizuje ruch na drogach i proponuje trasę alternatywną, gdy pojawia się droga, którą można szybciej dojechać do celu. Mapy Google’a są dokładne i często aktualizowane, ale nie są pozbawione błędów – szczególnie w przypadku dróg lokalnych. Od niedawna można też korzystać z opcji ostrzegania, np. o kontroli drogowej – na wzór dobrze znane w Polsce aplikacji Yanosik.

Wielu użytkowników iPhone’ów ceni z kolei prostą aplikacją Waze – to także nawigacja i ostrzegacz w jednym. Potrafi ona omijać korki, jednak nie proponuje alternatywnej trasy – zawsze wylicza najszybszą drogę do celu. Nieco gorszą propozycją dla entuzjastów smartfonów Apple’a jest Apple Maps – poprawiona w ostatnich latach i korzystająca z danych o ruchu dostarczanych przez firmę TomTom. Mapy niestety bywają nieaktualne i niedokładne, szczególnie na prowincji.

Dobrą mapą Polski jest też nasz rodzimy produkt, czyli AutoMapa. Aplikacja ta potrafi omijać korki i znajduje sensowne skróty i objazdy. Z jej pomocą można też zgłaszać utrudnienia na drogach, podobnie jak w Yanosiku. Równie dobra jest mapa NaviExperta – tu częściej dokonywana jest analiza ruchu i nawet w trakcie jazdy możemy otrzymać propozycję zmiany trasy.

Warto dodać, że o ile jeszcze kilka lat temu korzystanie z map pobierających dane z internetu miało sens jedynie w Polsce – za granicą płaciliśmy krocie za dostęp do sieci – to teraz, gdy nie ma już opłat za roaming w Unii Europejskiej, takie aplikacje sprawdzają się doskonale. Uwaga na kraje, które nie należą do UE i nadal stosują kosmiczne stawki. Tak się dzieje np. w Szwajcarii. W takiej sytuacji pozostają mapy offline albo... tradycyjny atlas samochodowy. Warto go mieć ze sobą w podróży.

--

Jak prowadzi nawigacja?

 

Sposób, w jaki nawigacja wylicza trasę, zależy 

od tego, co wybierzemy, rozpoczynając jazdę do celu. Najczęściej możemy korzystać z następujących opcji:

 

● unikanie dróg płatnych – w niektórych przypadkach może doprowadzić do znacznego wydłużenia czasu podróży, bo zamiast na autostradę czy do płatnego tunelu, zostaniemy skierowani okrężną, lokalną drogą, w górach różnice mogą być ogromne

● unikanie dróg gruntowych – warto skorzystać, ponieważ w przeciwnym razie mapa może nas skierować na nieprzejezdne, polne drogi

● omijanie korków – konieczne jest stałe połączenie z internetem, najlepiej ta funkcja działa w mapach Google’a ze względu na ilość danych pozyskiwanych od użytkowników

● rodzaj trasy – w starszych nawigacjach można było wybrać np. trasę szybką, ale nie oznaczało to omijania korków (to niemożliwe w urządzenia offline), lecz prowadzenie drogami o najwyższych limitach prędkości, inne możliwości to „trasa krótka” (najmniejsza liczba kilometrów) i „trasa optymalna” (kompromis między oboma powyższymi)

---

Kiedy ufać, kiedy sprawdzać

 

Coraz większa liczba elektronicznych map ma wbudowaną funkcję, dzięki której przelicza trasę na bieżąco i, uwzględniając informację o korkach, stara się wyszukać optymalną trasę. Tak robi mapa Google’a, tak dzieje się też, gdy korzystamy z map NaviExperta. Czy takim rozwiązaniom można ufać? 

To zależy. Po pierwsze, koniecznie trzeba dbać o aktualizacje map. W Polsce nadal buduje się wiele nowych dróg szybkiego ruchu, więc nieaktualna mapa może spowodować znaczne wydłużenie podróży. Niektóre nawigacje do dziś nie znają np. obwodnicy Radomia, nowych odcinków trasy S17 czy też – na zachodzie Polski – S3 i S5.

Po drugie, wiele osób, korzystając z nawigacji, wprawdzie spogląda na trasę wyrysowaną przez skomplikowane algorytmy, lecz ostatecznie i tak podążą własną, ulubioną drogą. Później tacy użytkownicy, gdy już wpadną w korek, narzekają, że te wszystkie nawigacje są bez sensu i tylko sprawiają problemy. 

Jednak faktycznie nie zawsze mapa w aplikacji albo w dedykowanym urządzeniu otrzymuje na bieżąco dokładne informacje o ruchu na drogach. Choćby ze względu na odpowiednią próbę. W praktyce, największą dokładność mają mapy Google’a, bo z telefonów z Androidem korzysta najwięcej kierowców. Tyle że i w tym przypadku trzeba uważać. 

Czasami nawigacja Google’a pokaże nam alternatywną trasę, ale przedstawią ją także setce innych kierowców, którzy w tym samym momencie podążają tą samą trasą. W konsekwencji po chwili taki objazd może się zapchać bardziej niż spowolnienie w ruchu, którego unikniemy. Jeśli zatem dobrze znamy trasę i wiemy, że może zaistnieć taka sytuacja – lepiej jechać zgodnie ze swoją wiedzą.

Kolejna kwestia, gdy chodzi o ograniczone zaufanie do nawigacji, to dobór dróg. Choć przez internet do elektronicznej mapy trafiają coraz bardziej precyzyjne informacje o ruchu, to niestety nadal nie ma w nich wiarygodnych danych o jakości dróg. A wiemy przecież, że w wielu miejscach asfaltowa droga może być w tak złym stanie, że choć obowiązuje na niej limit prędkości 90 km/godz., to w praktyce trzeba będzie jechać 30 km/godz., więc nie tylko nie zaoszczędzimy czasu, ale też ryzykujemy uszkodzeniem opony i podwozia. Takie wpadki zdarzają się na drogach lokalnych, szczególnie w górach lub na Mazurach.

---

Dlaczego warto korzystać z nawigacji

Wiadomo, że gdy dobrze znamy jakąś trasę, rzadko kiedy sięgamy po nawigację, jadąc po prostu na pamięć. Nie zawsze jest to dobre rozwiązanie. Dlaczego? Otóż, szczególnie w trakcie szczytu komunikacyjnego (np. święta, ferie, wakacje, długi weekend), ruch jest mocno nieprzewidywalny. W tym przypadku nawigacja może pomóc, oczywiście tylko taka, która dysponuje najbardziej wiarygodną informacją o korkach – czyli m.in. Google Maps, Waze czy też NaviExpert.

Druga kwestia to remonty – w dobrych nawigacjach informacje o zamkniętych i remontowanych drogach (np. ruch wahadłowy) powinny być wpisywane na bieżąco. Dzięki temu unikniemy niemiły niespodzianek i to już na etapie planowania trasy.

Coraz więcej nawigacji (od niedawna także Google Maps), przekształca się w medium społecznościowe i w konsekwencji zastępuje tradycyjne CB-Radio. Jak to działa? Otóż, każdy użytkownik mapy może oznaczyć na niej miejsce, w którym zdarzył się wypadek albo gdzie odbywa się kontrola drogowa. Kolejne osoby mogą ten fakt potwierdzić albo go zanegować. Oczywiście nawigacja przypomni również o lokalizacji fotoradarów i pokaże jakie są ograniczenie prędkości obowiązujące na danym odcinku.

Na koniec warto wspomnieć o wyszukiwaniu ciekawych miejsc. W wielu mapach zapisane są tzw. POI, czyli ciekawe punkty, w tym np. atrakcje turystyczne, czy też restauracje. Pod tym względem bezkonkurencyjne są mapy Google’a, ponieważ do katalogowania miejsc wykorzystują one ogromną, internetową społeczność, a nie tylko wpisy dokonywane przez kierowców.

My Company Polska wydanie 1/2020 (52)

Więcej możesz przeczytać w 1/2020 (52) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie