Biznes, który wspiera

Odkąd Katarzyna Gryzło pamięta, jej tata był przedsiębiorcą. W związku z tym ona postanowiła, że nie będzie. – Widziałam na własne oczy, że to ciężki kawałek chleba – wspomina. Początkowo wszystko szło zgodnie z tym planem – studia filmoznawcze w Wielkiej Brytanii, później kreatywna praca w agencji reklamowej. Ale że genów nie oszukasz, po jakimś czasie Katarzynę zaczęło ciągnąć do biznesu. – Obserwowałam, jak inni budują firmy i trochę zaczęłam im zazdrościć – opowiada.

Zanim stworzyła HearMe, trafiła do programu inkubacyjnego Demium, gdzie spotkała Michała Pośnika i Pawła Pierścionka. – Był rok 2019, poszłam tam bez zespołu i bez pomysłu. Organizatorzy zaproponowali formułę speed datingu z różnymi founderami, a mnie najlepiej się rozmawiało właśnie z Michałem Pośnikiem i Pawłem Pierścionkiem. Postanowiliśmy, że zrobimy coś razem – opowiada Katarzyna.

Zestresowany jak Polak

Szukając pomysłu na biznes, ktoś z trójki początkujących startupowców znalazł badania na temat kondycji psychicznej pracowników w różnych krajach Unii Europejskiej. Okazało się, że najwyższy poziom stresu mają Polacy, którzy jednocześnie najmniej chętnie dzielą się informacjami na ten temat. – Połączyły nam się nagle kropki – opowiada Katarzyna Gryzło. Właśnie z tego połączenia powstało HearMe, czyli platforma wsparcia zdrowia psychicznego dla pracowników.

Skąd zainteresowanie tą tematyką? Katarzyna Gryzło opowiada, że cała trójka założycieli znała w swoim otoczeniu kogoś, kto w pewnym momencie znalazł się w kryzysie zdrowia psychicznego. – Obserwowaliśmy, jak bezradne wobec tego wyzwania bywa otoczenie, ale też jak bardzo zawodzi system. Jednocześnie to był czas, gdy polskie firmy wydawały ogromne pieniądze na benefity pracownicze. Tyle że wśród nich nie było troski o zdrowie psychiczne – wyjaśnia Katarzyna.

Pomysł na startup wydawał się jednak kontrowersyjny. Wówczas temat zdrowia psychicznego był bowiem w polskim społeczeństwie prawdziwym tabu, a firmy niespecjalnie chciały się nim zajmować. Benefity pracownicze kojarzyły się głównie z siłownią i owocowymi piątkami, a w najlepszym razie z wykupieniem opieki medycznej. – Początkowo, gdy rozmawialiśmy z mentorami biznesu, pokazywali nam dłonie i powtarzali, że prędzej im tutaj wyrośnie kaktus, niż pracodawca opłaci pracownikom psychoterapię. A nawet jeśli jakimś cudem wykupi, to ludzie nie będą chcieli z niej korzystać – wspomina Kasia Gryzło.

Cztery miesiące później przyszedł gamechanger w postaci pandemii.

Po pierwsze: bezpieczeństwo

– Już na początku pandemii instynktownie poczuliśmy, że w nowej rzeczywistości temat zdrowia psychicznego nabierze prędkości – wspomina Katarzyna Gryzło. Dodaje, że od początku do prac nad HearMe zaangażowali psychoterapeutów, psychologów i coachów. Zaczęli od prostego rozwiązania: na platformie zakładało się konto, a jego właścicielowi oferowano sesje z psychologami i psychoterapeutami. Opłacał je pracodawca, ale dla niego konto było anonimowe. Jednocześnie firma dostawała ogólną informację zwrotną na temat wykupionych usług, która ułatwiała jej planowanie programów wellbeingowych.

– Szybko się zorientowaliśmy,...