Zielono nam! Jak zmienia się branża ubezpieczeniowa
Ubezpieczenia czasem się przydają, fot. Shutterstockz miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 8/2024 (107)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
Branża ubezpieczeniowa w końcu zdała sobie sprawę z konsekwencji katastrofy klimatycznej. To nie tylko gwałtownie rosnąca liczba szkód. To także konieczność dostosowania się do zupełnie nowych warunków biznesowych, w których premiowane są te firmy i produkty, które pokazują, że zysk to nie wszystko.
W 2023 r. Polska Izba Ubezpieczeń przygotowała duży raport na temat wpływu zmian klimatycznych na branżę. Autorzy podkreślili, że firmy ubezpieczeniowe po prostu muszą szybko przygotować odpowiedź na wiele nowych wyzwań. W ciągu tylko trzech lat (2019-2021) łączne szkody na całym świecie wynikające z katastrof naturalnych przekroczyły 600 mld dol. A będzie tylko gorzej! Szacuje się, że do 2050 r. roczny koszt tych katastrof wzrośnie dwukrotnie. Do 2100 r., aż o 700 proc.!
Jak to wygląda w Polsce? W latach 2016-2021 firmy ubezpieczeniowe w Polsce wypłaciły 3,622 mld zł odszkodowań za szkody uznane jako „zdarzenia katastroficzne”. To m.in. powodzie, silne wiatry, nawalne deszcze czy gradobicia. PIU zwróciła także uwagę, że w kraju od huraganów ubezpieczonych jest 71 proc. budynków jednorodzinnych, a 63 proc. od ryzyka powodzi.
Polska musi się zbroić
Zagrożenia naprawdę są poważne. PIU sygnalizuje, że ekstremalna susza hydrologiczna i meteorologiczna na terenie większości kraju jest niemożliwa do ubezpieczenia, bo firmy działające w Polsce (i reasekuratorzy) nie dysponują tak wielkim kapitałem. Do tego trzeba dodać inne zagrożenia: huragany czy masywne opady prowadzące do powodzi błyskawicznych (coraz częściej występujących w Polsce). Zgodnie z wyliczeniami większość nieruchomości jednorodzinnych (bo nieco gorzej jest z ogólnie liczonymi lokalami) jest od tych ryzyk ubezpieczona. Mieszkańcy mogą spać spokojnie, ale jeśli liczba szkód będzie rosła, to problemy będą mieli ubezpieczyciele. W praktyce kierunkiem będzie albo szybki wzrost składek, albo poszukiwanie narzędzi do lepszego prognozowania ryzyka wystąpienia takich szkód.
Dla firm ubezpieczeniowych strategicznie ważnym punktem będzie szerzenie wiedzy o ryzykach – także u klientów. W 2010 r. doszło do jednej z większych powodzi w historii Polski. Ucierpiało ok. 25 tys. rodzin, a łączne straty oszacowano na 12 mld zł. Jak wynika z artykułu przygotowanego przez Eleonorę Ratowską-Dziobak z Uniwersytetu Łódzkiego, tylko 13 proc. z poszkodowanych było ubezpieczonych. Popłynęło do nich 1,7 mld zł plus 900 mln zł z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Dziś jest nieco lepiej, choć wciąż trzeba to podkreślić – 30 proc. domów w Polsce nie jest ubezpieczona od najbardziej prawdopodobnego zjawiska, jakim są huragany. Jeśli doliczymy do tego wszystkie lokale mieszkalne (według GUS daje to łącznie ponad 11 mln lokali w całym kraju), to okaże się, że ubezpieczenie ma zaledwie 40 proc. z nich.
Nowe pomysły
Na powyższe wyzwania można odpowiedzieć poprzez promocję produktów ubezpieczeniowych obejmujących szkody wynikające z katastrofy klimatycznej oraz dbanie o to, by wartość ubezpieczonego mienia odpowiadała kwocie, za jaką można go odbudować. Pamiętajmy, że przez ostatnie lata mieliśmy w Polsce inflację, która np. podniosła ceny materiałów budowlanych o kilkadziesiąt procent. Wielu ubezpieczonych nie indeksowało jednak kwoty ubezpieczenia.
Druga kwestia to rozwój produktów odpowiadających na zmieniające się warunki biznesowe. Bo katastrofa klimatyczna już teraz przyniosła szereg zmian. Chociażby w energetyce. W całej Europie powstają farmy fotowoltaiczne czy wiatrowe, rozwijana jest energetyka offshore czy trwają prace nad rozwojem zupełnie innowacyjnych źródeł energii. W Polsce masowo zaczęto montować panele fotowoltaiczne – także w przedsiębiorstwach. Na rynku pojawiło się więc mnóstwo produktów, które ubezpieczają takie mienie, zwłaszcza że wymagają one bardziej specyficznego podejścia (większe ryzyko pożarów i olbrzymie zagrożenie ze strony gradu). Duzi ubezpieczyciele już od lat oferują produkty polegające na zabezpieczeniu elektrowni fotowoltaicznych czy wiatrowych, uwzględniając nie tylko same szkody z powodu katastrof klimatycznych, ale także odpowiedzialności cywilnej wynikającej z ich posiadania. Dziś pojawiają się nowe wyzwania. Przykładowo, rozwój magazynów energii, które wydają się fundamentem niezbędnym do odejścia od energii z paliw kopalnych.
Zgodnie z danymi PIU w Polsce mamy już co najmniej kilka produktów obejmujących takie kategorie, jak: ∙ ochrona w całym cyklu eksploatacji projektów dotyczących energii odnawialnej (w tym np. energetyki geotermalnej) ∙ ochrona przed awariami w działaniu technologii odnawialnych ∙ gwarancja uzyskania oczekiwanych efektów ekonomicznych dla prosumentów energii odnawialnej (PV, pompy ciepła, itd.) ∙ ochrona ubezpieczeniowa dla klientów detalicznych w zakresie domowego sprzętu wykorzystującego zieloną energię ∙ ochrona ubezpieczeniowa alternatywnych źródeł energii ∙ ochrona przed ryzykiem m.in. odpowiedzialności z tytułu zdarzeń powodujących zanieczyszczenia środowiska, przerwy w działalności i odpowiedzialności za transmisję dwutlenku węgla.
Kwestię zielonych ubezpieczeń można także sklasyfikować w podziale na kategorie. Dlaczego? Bo może to otworzyć oczy na produkty, które mogą okazać się istotne z perspektywy przedsiębiorstwa, a które nie są oczywiste biorąc pod uwagę myślenie o dotychczasowym stanie gospodarki. Opieramy się tu na opracowaniu przygotowanym przez PIU.
Innowacje zrównoważone
∙ Promocja zrównoważonego podejścia u ubezpieczonych, np. wprowadzenie mechanizmu składki zależnej od poziomu emisji dwutlenku węgla)
∙ Produkty ubezpieczeniowe, które wymagają spełnienia określonych warunków ekologicznych przed podpisaniem umowy
∙ Budowa efektywności ekologicznej operacji firm ubezpieczeniowych, np. ekologiczne zarządzanie roszczeniami (chociażby ograniczenie zużycia papieru) czy też ekologiczne inwestowanie aktywów własnych firm ubezpieczeniowych
Innowacje produktowe
∙ Nowe produkty opierające się na zrównoważonych rozwiązaniach ubezpieczeniowych, np. bezpośrednie odniesienie się do ryzyk i możliwości środowiskowych
∙ Komponent zrównoważony w istniejących produktach, np. rozszerzenie dodatkowych korzyści dla ubezpieczeniowych po spełnieniu warunków środkowiskowych
∙ Tworzenie produktów, które promują np. ograniczenie zużycia energii – celem jest zapobieganie zmian klimatycznych, poprzez pośrednie zachęcanie ubezpieczonych do zmian w ich biznesach
∙ Produkty ściśle dopasowane do nowych wzywań, np. rozwój produktów zabezpieczających straty wynikające z warunków pogodowych w sektorze rolnym
∙ Wspieranie gospodarki o obiegu zamkniętym – umieszczenie w polisach warunków promujących użycie materiałów nadających się do recyklingu do naprawy uszkodzonych przedmiotów
Nowy, strategiczny kierunek ubezpieczycieli widać dosłownie w skali globalnej. Kilka tygodni temu dwie z największych firm na światowym rynku ubezpieczeniowym: firma ubezpieczeniowa Zurich i broker Aon stworzyli projekt, którego celem jest wsparcie rozwoju sektora wodorowego. Firmy chcą ubezpieczać ryzykowne, ale innowacyjne projekty małych elektrolizerów wodoru (o wartości do 250 mln dol.), które mają obecnie problem z pozyskaniem takich produktów. Joseph Peiser, jeden z szefów Aon, stwierdził, że brak takich produktów na rynku sprawiał, że wiele inwestycji po prostu nie mogło powstać. A wodór to jeden z najbardziej obiecujących kierunków do rozwoju nowoczesnej energetyki. Firmy zapowiedziały, że będą w stanie finansować od 10 do 20 projektów rocznie.
Nie zapomnijmy też o innowacyjnych projektach startupów. W Polsce mamy już kilka podmiotów z szeroko rozumianego insurtechu, które tworzą produkty albo rozwiązania wspierające zielone ubezpieczenia. Na świecie takich firm jest jeszcze więcej. Kilka miesięcy temu jeden z amerykańskich startupów specjalizujących się w ubezpieczeniach parametrycznych (pisaliśmy o nich w jednym z poprzednich numerów „My Company Polska”) pozyskał 60 mln dol. na rozwój tego typu projektów. W ubiegłym roku w Unii Europejskiej do insurtechów popłynęło łącznie 700 mln dol. To mniej niż w sutych, pandemicznych latach, ale trend jest niezmienny – nowe technologie służące do wzrostu efektywności ubezpieczycieli rozchodzą się jak świeże bułeczki.
Odpowiedzialny jak ubezpieczyciel
Jest jeszcze inny aspekt „zieloności” ubezpieczeń. Cała europejska gospodarka musi stać się odpowiedzialna. Popularnym hasłem jest ESG, czyli E – Środowisko (environmental), S – Społeczna odpowiedzialność (social responsibility) i G – Ład korporacyjny (corporate governance). Dziś ESG ma charakter również praktyczny. Firmy zobowiązane są (duże już teraz, średnie i mniejsze w przyszłości) do przygotowywania specjalnych raportów, w których wykażą, jaki jest wpływ ich biznesu na otoczenie w tych trzech aspektach. Firmy ubezpieczeniowe, podobnie jak cały sektor szeroko rozumianych finansów, są w tym kontekście szczególnie „zachęcane” do zmian. Strategia Unii Europejskiej zakłada w praktyce, że to właśnie instytucje finansowe będą jednym z narzędzi do transformacji gospodarki – m.in. poprzez wykluczanie nieekologicznych projektów z dostępu do finansowania zewnętrznego. To oczywiście rodzi wyzwania samo przez się (bo istotne, ale szkodliwe projekty – takie jak kopalnie węgla czy elektrownie na paliwa stałe, też będą wymagały i dostępu do środków i ubezpieczenia), ale jednocześnie wymusza na ubezpieczycielach tworzenie warunków i produktów do wsparcia proekologicznych projektów. Nie będziemy tu wchodzili w szczegóły prawne (np. dyrektywy unijne), ale z perspektywy czytelnika ważny jest kierunek – firmy ubezpieczeniowe w przyszłości będą stawiały na produkty wspierające transformację.
Będą też zmieniały swój własny biznes. Weźmy przykład PZU, czyli największej firmy ubezpieczeniowej w Polsce notowanej na Giełdzie Papierów Wartościowych. Firma w raporcie za 2022 r. (niestety, nie został jeszcze opublikowany ten za 2023 r.) wykazała, że zużycie papieru w porównaniu z rokiem poprzednim spadło o ponad 300 tys. t (do prawie 1,7 tys. t), mocno zredukowano także liczbę urządzeń elektronicznych, np. drukarek czy telefonów. Firma informuje także o projekcie związanym z likwidacją dystrybutorów z wodą na rzecz dystrybutorów wody bieżącej. Na koniec zaś szczegółowo rozpisane jest zużycie energii. Mimo że rośnie, to w prawie 90 proc. pochodzi ze źródeł odnawialnych.
Dlaczego o tym wspominamy? Aktualna strategia PZU opiera się na czterech aspektach. To nie tylko wzrost wyników finansowych, ale to także zrównoważony rozwój. Rozumiany jako nie tylko budowa efektywności organizacyjnej, ale także, tu cytat: „Z drugiej strony wzrost świadomości klimatycznej otwiera dla Grupy PZU możliwości rozwoju oferty produktowej w nowych obszarach biznesu ubezpieczeniowego i inwestycyjnego”.
Takim tropem idą też inne firmy ubezpieczeniowe. To nowy standard na rynku.
Więcej możesz przeczytać w 8/2024 (107) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.