Zamieszki w chińskiej fabryce iPhonów. Pracownicy walczą o pensje
Fot. shutterstock.Protesty w fabryce wywołała polityka zarządu Foxconn, firmy która odpowiada za niemal 70 proc. dostaw telefonów z nadgryzionym jabłkiem. Na początku listopada w strefie ekonomicznej miasta Zhengzhou, gdzie znajduje się fabryka firmy Foxconn, zanotowano podwyższoną liczbę zachorowań na Covid-19.
Demonstracje głodujących pracowników
W związku z chińską polityką „zero-covid” fabryka zawiesiła działalność, a pracę w niej chwilowo straciło nawet 200 tys. osób. Ogólna liczba zatrudnionych według magazynu New York Times liczyła nawet 350 tys. osób. Firma wystosowała obietnicę wypłat specjalnych premii dla pracowników, jednak po czasie wycofała się z wcześniejszych deklaracji.
To wywołało protesty w fabryce i w mieście Zhengzhou. Na filmach zamieszczonych w mediach społecznościowych pracowników widoczne jest przemocowe tłumienie demonstracji przez policjantów.
Pracownicy Foxconn domagali się m.in. wypłacenia obiecanych bonusów, ale też zaległych pensji. Zwracali uwagę, że nie otrzymali wcześniej zagwarantowanej żywności, która w ich relacji nie docierała do kampusu fabryki w trakcie lockdownu, co sprawiło, że głodowali.
Setki pracowników, jak podają międzynarodowe agencje informacyjne, w środową noc protestowało ze względu na warunki w twardej izolacji (m.in. braki żywności w kampusie fabryki) oraz niewypłacone premie i pensje. Właśnie pokaźnym wynagrodzeniami (3500 dol. za dwa miesiące pracy) Foxconn miał w ostatnich tygodniach przyciągać nowych pracowników.
Foxconn łamie obietnice
O sprawie poinformował Finnacial Times. Jenny Chan ekspertka ds. pracy w Chinach cytowana przez magazyn zauważa, że Foxconn nie ma dobrej opinii.
– Foxconn obiecał duże pieniądze – do 15 tys. juanów miesięcznie – aby szybko zatrudnić tysiące nowych pracowników, ale wydaje się, że te obietnice nie zmaterializowały się. Dlatego pracownicy byli tak rozczarowani – mówiła Jenny Chan, ekspertka ds. pracy w Chinach z Hong Kong Polytechnic University. – Firma jest znana z tego, że twierdzi, iż zapewnia wysokie płace, a następnie łamie swoje obietnice – oceniła.
Po interwencji Appla, który wysłał na miejsce specjalny zespół do zbadania sprawy Foxconn przeprosił pracowników za „błędną komunikację”. Obiecał też, że będzie honorować swoje zobowiązania.
- Nasz zespół przyjrzał się sprawie i odkrył, że podczas procesu wdrażania nowych pracowników wystąpił błąd techniczny. (...) Przepraszamy za błąd w systemie i gwarantujemy, że rzeczywiste wynagrodzenie będzie takie samo jak uzgodnione i zapisane na oficjalnych plakatach rekrutacyjnych – przekazał Foxconn na nagraniu skierowanym do pracowników, do którego dotarł "FT".
Apple twierdzi, że wciąż bada sprawę. "Analizujemy sytuację i ściśle współpracujemy z Foxconnem, aby zapewnić, że obawy ich pracowników zostaną rozwiązane" poinformowała korporacja.
Tymczasem protesty pracowników negatywnie odbiły się na wynikach Foxconn na giełdzie. Zarząd Foxconn, w akcie depseracji, zaproponował nawet wypłacenie premii protestujacym pracownikom, byleby opuścili fabrykę i wrócili na kwarantannę.
Pracownicy dalej głodują
Jak podała stacja BBC umowy zostały przekształcone, jednak nie ma gwarancji, że pieniądze trafią do pracowników. Brytyjski nadawca przewiduje też dalsze problemy z dostawami jedzenia do głodujących pracowników.
Wiadomo już, że z powodu protestów i przerwy w pracy fabryki dostawy iPhonów na cały świat będą opóźnione. Szczególnie jeśli chodzi o najnowszy model słynnych smartfonów, czyli iPhona14.
Ceny urządzeń produkowanych przez markę Apple niedawno wzrosły w Polsce, co miało być uzasadnione umocnieniem amerykańskiego dolara.