Wojna opóźnia postępy w legalizacji marihuany. Biden ułaskawił skazanych, ale co dalej?

Joe Biden
Joe Biden, prezydent USA, fot. Shutterstock
Na początku października, Joe Biden ułaskawił osoby skazane za posiadanie marihuany. Przez chwilę wydawało się, że jest nadzieja na rychłą, pełną legalizację marihuany w USA. Tak się jednak nie stało, a przyczyną jest wojna na Ukrainie. Więcej w analizie Paweł Majtkowski, analityka eToro.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Joe Biden stwierdził, że nie ma sensu, aby marihuana podlegała takim samym ograniczeniom jak heroina na mocy prawa federalnego. Był to długo oczekiwany pierwszy krok w kierunku federalnej dekryminalizacji rekreacyjnej marihuany. Ale do ostatecznego zakończenia tego procesu droga jest cały czas daleka, ponieważ rozwikłać trzeba wiele problemów prawnych i faktycznych.

Szukasz pomysłu na biznes?

USA i legalizacja marihuany. Potrzebne decyzje?

W USA funkcjonuje obecnie istna mozaika przepisów stanowych i sprzecznych z nimi przepisów federalnych. Firmy związane z tą branżą oraz inwestorzy zdecydowanie liczyli na szybszy postęp.

Został on jednak opóźniony, najpierw przez pandemię, a teraz przez skupienie się polityków na inflacji oraz problemach międzynarodowych, w tym konflikt na Ukrainie. Opóźnienia odbija się mocno na spadku cen spółek z tej branży. Skupiający je ETF Alternative Harvest (MJ) spadł w tym roku o 58 proc., a branża marihuany stanowi niewielki ułamek w zakresie wielkości i rentowności podobnych sektorów tytoniu i alkoholu.

W Europie punktem zwrotnym w myśleniu o marihuanie i biznesie z nią związanym będzie jej legalizacja w Niemczech. Realizacja tego postulatu to element umowy koalicyjnej między SPD, Zielonymi i FDP, stanowiącej podstawę działań rządu Olafa Scholza. Legalizacja jest priorytetem rządu, jednak prace nad nią spowolniła pandemia i wojna. Prace postępują powoli: trwają społeczne konsultacje proponowanych rozwiązań. Szczegółowy projekt ma zostać przedstawiony do końca 2022 roku. Wstępne założenia projektu zakładają, że każda osoba dorosła będzie mogła posiadać i kupować marihuanę w licencjonowanych punktach. Sprzedaż ma także zostać opodatkowana. Według przedwyborczych zapowiedzi FDP opodatkowanie marihuany, analogicznie do papierosów, powinno przynieść rocznie około 1 mld euro dodatkowych dochodów do budżetu.

Według niezależnych analityków, ta kwota jest jeszcze wyższa i może sięgnąć nawet 5 mld euro. Niemcy mogą stać się tym samym największym rynkiem legalnej marihuany na świecie. Nie dziwi zatem wielokrotnie wyrażane zainteresowanie amerykańskich firm tym rynkiem. Obecnie medyczna marihuana jest legalna w 47 krajach i 37 stanach USA. Użytkowanie rekreacyjne jest legalne w siedmiu, takich jak Kanada, Meksyk i RPA, a także w 19 stanach USA. Przy okazji nadchodzących wyborów do kongresu, które odbędą się 8 listopada w USA, głosowanie nad rekreacyjnym używaniem konopi odbędzie się w pięciu kolejnych: Arkansas, Missouri, Północnej i Dakocie Południowej oraz Maryland.

Marihuana popularną używką

Według statystyk obecnie 16 proc. Amerykanów przyznaje się do korzystania z marihuany. Dla porównania 11 proc. pali papierosy, a 45 proc. pije alkohol. Jednak sytuacja na rynkach kapitałowych jest zupełnie inna. Dziesięć największych akcji firm z branży alkoholu i wyrobów tytoniowych ma odpowiednio 740 miliardów dolarów i 410 miliardów dolarów kapitalizacji rynkowej.

To wielokrotnie więcej od 17 miliardów dolarów kapitalizacji branży marihuany. Największa spółka z tej branży – Curaleaf, zwiększa sprzedaż o 30 proc. rocznie, ale z niską marżą brutto wynoszącą 15 proc. Dla porównania tytoniowy gigant Philip Morris zwiększa sprzedaż tylko o 6 proc., ale jego marża wynosi 66 proc. To pokazuje, jak duży przyszłościowy potencjał drzemie w tej bardzo poobijanej ostatnio branży. 

ZOBACZ RÓWNIEŻ