Wejdź na ścieżkę innowacji

Katarzyna Walczyk-Matuszyk i Patrycja Zeszutek
Katarzyna Walczyk-Matuszyk i Patrycja Zeszutek / Fot. materiały prasowe
Co zrobić, by innowacje zamiast do szuflady trafiały na rynek – podpowiadają Patrycja Zeszutek z Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej oraz Katarzyna Walczyk-Matuszyk z Centrum Projektów Badawczych UE, Instytut Podstawowych Problemów Techniki PAN.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 9/2024 (108)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Nie macie panie wrażenia, że pojęcie innowacji bardzo się ostatnio rozmyło?

Patrycja Zeszutek: Innowacyjne jest coś, co jest nowością dla firmy. Coś, czego wdrożenie poprawia jej pozycję rynkową. To jest moim zdaniem najważniejszy aspekt zagadnienia, o które pan zapytał. Dopóki działanie nie zostanie docenione przez klienta bądź pracownika, to nie ma mowy o innowacyjności. Wprowadzanie innowacji dla samego wprowadzania nie ma sensu, gdyż ten proces zawsze musi nieść za sobą jakąś wymierną wartość.

Co istotne, innowacyjność może być zarówno na poziomie procesów wewnątrz firmy, jak i na poziomie produktu. Tego pojęcia w żadnym wypadku nie należy wiązać wyłącznie z przełomowym i globalnym nowym rozwiązaniem technologicznym.

Wszelkie programy wspierające innowacje doceniają jednak przede wszystkim inicjatywy produktowe.

P.Z.: Na takie projekty związane z wdrożeniem innowacji procesowych środki też są dostępne, kwestia jednak jest w tym, że one są mniej popularne wśród wnioskodawców. Przedsiębiorcy wdrażają innowacje, żeby coś osiągnąć – najczęściej chodzi o oszczędności bądź zyski. Przeciwnym zjawiskiem, dostrzegalnym głównie na uczelniach, jest opracowywanie innowacji „do szuflady”. W ramach większości instrumentów wsparcia oferowanych w programie Fundusze Europejskie dla Nowoczesnej Gospodarki próbujemy wyciągnąć te innowacje z szuflady i zainteresować nimi biznes.

To chyba bolączka polskiego systemu bazującego na ocenach parametrycznych. Naukowcom nie opłaca się działać w świecie biznesu, bo więcej profitów daje im działalność ściśle naukowa.

Katarzyna Walczyk-Matuszyk: Dostępne opracowanie rzeczywiście wskazują na niską skłonność sektora nauki do komercjalizowania własnych prac badawczo-rozwojowych oraz szukania odbiorców i partnerów wśród przedsiębiorców. Nauka i biznes nie do końca potrafią ze sobą rozmawiać, jest problem z budowaniem relacji. FENG (Program Fundusze Europejskie dla Nowoczesnej Gospodarki) szczególnie mocno premiuje te inicjatywy, które są nakierunkowane na komercjalizację. Program nie wspiera projektów, w których nie określono szans na sprzedaż innowacji.

P.Z.: Duży wpływ na taki stan rzeczy ma fakt, że szczególnie młodzi naukowcy nie mają wiedzy niezbędnej do poruszania się w świecie biznesu. Znajomość strategii ochrony własności intelektualnej i komercjalizacji wyników prac naukowych, a także zależności związanych ze współpracą z sektorem przemysłowym wymagają poprawy.

Czy należy przywiązywać dużą wagę do wszelkich rankingów innowacyjności, z których wynika, iż nasz kraj raczej zostaje w tyle?

P.Z.: W Europejskim Rankingu Innowacyjności nie wypadamy najlepiej, co może o tyle dziwić, że na rozwój innowacyjności w naszym kraju od dawna kładzie się niemały nacisk. Pamiętajmy jednak, że wiele wskaźników branych pod uwagę w najnowszej edycji rankingu pochodzi sprzed kilku lat, więc stan faktyczny może być bardziej obiecujący niż wskazywałoby na to badanie. Polska jest uznawana za wschodzącego innowatora, a do naszych mocnych stron należy projektowanie aplikacji, duża liczba osób z wyższym wykształceniem czy coraz większa liczba szkoleń z zakresu rozwoju technologii oferowanych przez rodzime przedsiębiorstwa. Z pewnością mamy wiele atutów, które warto byłoby wykorzystać. I po to właśnie powstało Innovation Coach – musimy wygenerować nowych innowatorów, którzy z naszą pomocą najpierw będą aktywnymi beneficjentami programów wspierających projekty badawczo-rozwojowe, a później poradzą sobie sami.

W jaki sposób Innovation Coach pomaga – jak to pani ujęła – generować nowych liderów?

P.Z.: Lubię tę inicjatywę nazywać „żłobkiem innowacji”. Usługa jest skierowana do firm, które nie prowadziły wcześniej działań innowacyjnych, w szczególności opartych na pracach badawczo-rozwojowych. Nie ograniczamy się wyłącznie do młodych startupowców, ponieważ w dobie rosnącej konkurencji na rynku nawet doświadczeni przedsiębiorcy powinni więcej myśleć o innowacjach.

K.W-M.: Zwracamy się do prowadzących biznes, którzy chcieliby rozpocząć działalność innowacyjną bazującą na środkach publicznych, ale nie wiedzą, jak się za to zabrać, więc potrzebują kogoś, kto by nimi pokierował. Wsparcie Innovation Coach jest ściśle skrojone pod konkretnych przedsiębiorców. Wydelegowani eksperci – wspólnie z firmami – dokonują analizy związanej z całym procesem badawczo-rozwojowym. Pamiętajmy, że prace nad innowacjami poprzedza szereg przygotowań. Przedsiębiorca musi zastanowić się, w jakim miejscu się znajduje, jak działa konkurencja, czy potrzebuje wielkiego pivotu w działalności czy może jednak nieznacznych modyfikacji. Trzeba zadać sobie mnóstwo pytań, a w uzyskaniu odpowiedzi pomagają nasi eksperci – ludzie w dużej mierze wywodzący się ze środowiska naukowego, a jednocześnie dobrze znający poszczególne branże również pod kątem biznesowym. Innovation Coach wspiera w stworzeniu ścieżki dotarcia do innowacji, a czy przedsiębiorcy z tej ścieżki skorzystają, zależy już wyłącznie od nich.

P.Z.: Jesteśmy jednocześnie w trakcie opracowywania projektu grantowego przeznaczonego dla absolwentów

Innovation Coach – takim, którzy z programu wyniosą wnioski zakończone pomysłem na faktyczną innowację. W odróżnieniu od IC, która jest usługą bezpłatnego doradztwa, w projekcie grantowym będziemy oferować uczestnikom konkretne dofinansowania w kwocie do 200 tys. euro na ich pierwszy projekt badawczo-rozwojowy.

Czy któreś branże są szczególnie mile widziane w programie? FENG duży nacisk kładzie np. na zielone technologie.

K.W-M.: Klasyfikujemy firmy zgodnie z Krajowymi Inteligentnymi Specjalizacjami. Z naszych najnowszych danych wynika, że po wsparcie Innovation Coach najchętniej sięgają podmioty związane z technologiami informacyjnymi, komunikacyjnymi oraz geoinformacyjnymi. Obserwujemy również coraz więcej firm z sektorów automatyzacji i przemysłu, inteligentnego budownictwa czy nowoczesnego rolnictwa i leśnictwa.

Należy w tym momencie wspomnieć, że – zgodnie z wymogami programu Fundusze Europejskie dla Nowoczesnej Gospodarki – de facto wszystkie projekty muszą być utrzymane zgodnie z zasadą 6R, czyli pomyśl, odmawiaj, ograniczaj, używaj wielokrotnie, odzyskuj, naprawiaj. Nasi coachowie podpowiadają takie działania, by innowacje opracowywano w duchu zrównoważonego rozwoju.

Co więc poradziłyby panie polskim przedsiębiorcom i innowatorom, którzy chcieliby skorzystać z pomocy takich inicjatyw jak Innovation Coach, ale z jakichś względów mają przed tym opory? Jak ich ośmielić?

P.Z.: Innovation Coach jest usługą informacyjną, bezpłatną, dlatego zgłaszając się, niczym nie ryzykują. Ważne, by do współpracy z nami podejść rzetelnie i uważnie wsłuchiwać się w podpowiedzi naszych doświadczonych doradców. Otwarcie się na nowości jest kluczowe w utrzymaniu przewagi konkurencyjnej. Rodzimym przedsiębiorcom często brakuje szczegółowej wiedzy dotyczącej funkcjonowania poszczególnych sektorów gospodarki, a my tę wiedzę dostarczamy.

K.W-M.: Podejmując współpracę z Innovation Coach, trzeba pamiętać, że każda zmiana wymaga zaangażowania, czasem trzeba podjąć ryzyko, którego nie wolno się bać! Czasy, kiedy przewagę konkurencyjną dało się osiągnąć „po kosztach” bezpowrotnie mijają. Innowacje są tym, na co należy stawiać, jeśli poważnie myślimy o rozwoju własnego potencjału.

My Company Polska wydanie 9/2024 (108)

Więcej możesz przeczytać w 9/2024 (108) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ