W sidłach hossy

Giełda ma za sobą mocne otwarcie roku. Warszawski Indeks Giełdowy wzrósł w styczniu o 10,1 proc., co jest najsilniejszym otwarciem roku od 23 lat. Miesięcy, w których WIG wzrósł o dwucyfrowe wartości nie było w historii GPW zbyt wiele. Po raz ostatni taki okres przydarzył się w listopadzie 2022 r. Wówczas WIG wzrósł o 11,1 proc., a miesiąc wcześniej zyskał 9,7 proc., co łącznie daje skok o ponad 20 proc. Te statystyki są o tyle istotne, że skokowy wzrost notowań jest charakterystyczny dla narodzin giełdowej hossy, która powstaje trochę jak u Hitchcocka – najpierw trzęsienie ziemi, a później napięcie tylko rośnie. W 2001 r. hossa odrodziła się po krachu wywołanego pęknięciem bańki internetowej wzrostem WIG o ponad 15 proc. W 2009 r. start hossy WIG zapoczątkował wzrostem o 10,8 proc. (wówczas giełda odradzała się po kryzysie finansowym), w 2020 r. (po panice wywołanej wybuchem pandemii) WIG zaczął zwyżki od wzrostu o 10,8 proc. Dwa i pół roku później trend wzrostowy zaczął się w październiku od przywołanego już skoku o 9,7 proc. (i kontynuacji w listopadzie). Mocne zwyżki głównych indeksów są więc charakterystyczną oznaką początku hossy lub przynajmniej trendu wzrostowego.
Co więcej, od ostatniej wielkiej hossy na warszawskiej giełdzie (lata 2003-2007) dzieli nas już prawie 20 lat. Być może czas już na kolejną hossę pokoleniową, której motorem może być np. rosnąca świadomość Polaków dotycząca wysokości ich przyszłych emerytur.
Nadzieja na drugą falę
No dobrze, dwa lata temu hossa rzeczywiście budziła się do życia, WIG odbijał z 45 tys. pkt (pod koniec stycznia br. 87,6 tys. pkt), ale teraz? O jaki przełomie może być mowa?
Cóż, nawet po imponującym styczniowym skoku wartość WIG wciąż jest niższa niż w maju, czerwcu i lipcu ubiegłego roku, kiedy hossa się zatrzymała, a w kolejnych miesiącach zjechała po poręczy o dobrych 15 proc. Innymi słowy hossa zanotowała siedmiomiesięczny przystanek, w trakcie którego niewiele się na rynku działo, a inwestorzy mieli pełne prawo poczuć zmęczenie i zniechęcenie do nieruchomej giełdy (w skali całego 2024 r. WIG zyskał tylko 1,4 proc.). Wielu z nich przeniosło pieniądze na rynki, szczególnie do USA. Giełdy nowojorskie pędziły niesione nadziejami na hossę napędzaną nową technologią sztucznej inteligencji i inwestorzy z całego świata kupowali amerykańskie akcje kosztem rodzimych przedsiębiorstw. Amerykański indeks S&P wzrósł w ub.r. o ponad 23 proc.
Jednak początek tego roku wygląda zupełnie inaczej. Amerykańskie akcje już nie błyszczą, S&P zyskał w styczniu 2,7 proc. Chiński, szerzej nieznany do tej pory startup uruchomił własną aplikację AI, której powstanie miało kosztować ułamek tego, co amerykańskie wersje sztucznej inteligencji, co zagraża notowaniom akcji amerykańskich potentatów. Do tego Donald Trump podjął szereg decyzji o trudnych do przewidzenia konsekwencjach, inicjując wojnę celną z Kanadą i Meksykiem oraz nową rundę wojny handlowej z Chinami i pewnie Europą. Trudno...
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska

Więcej możesz przeczytać w 3/2025 (114) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.