Tempo wzrostu inflacji wciąż wysokie. Mamy kolejny rekord, a ceny żywności niemal przebiły 20 proc.

Adam Glapiński
Adam Glapiński / Fot. mat. pras. NBP.
Inflacja we wrześniu wyniosła 17,2 proc. - wynika z szybkiego szacunku GUS. To tyle, ile spodziewał sie Związek Banków Polskich, ale znacznie powyżej konsensusu rynkowego (16,5 proc.).

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Jeśli chodzi o konkretne kategorie, żywność i napoje bezlakoholowe w ciągu roku podrożały o 19,3 proc., ale w porównaniu do sierpnia o 1,7 proc. Ceny nośników energii wzrosły o 44,2 proc. - w tym o 3,7 proc. w porównaniu do sierpnia, a paliwo podrożało w skali roku o 18,3 proc. (spadek o 2,1 proc. w porównaniu do sierpnia).

Zdaniem ekspertów, najnowszy wskaźnik jest problematyczny głównie jeśli chodzi o poziom inflacji bazowej, czyli w uproszczeniu wzrost cen nie wynikający z np. międzynarodowych zmian cen surowców. Ta wynosi już 10,7 lub 10,8 proc. - co oznacza, że wzrosła w porównaniu do sierpnia.

 

Co to oznacza? Najprawdopodobniej kolejne podwyżki stóp procentowych, bo to właśnie one mogą wpłynąć na obniżenie inflacji bazowej. Obecnie główna stopa (referencyjna) wynosi 6,75 proc. Podczas ostatniego wystąpienia prezes NBP, Adam Glapiński, sugerował albo zakończenie cyklu podwyżek albo niewielką podwyżkę o 25 pkt. bazowych (do 7 proc.). Decyzja może być jednak inna. Najbliższe posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej decydującej o poziomie stóp odbędzie się już 5 października. 

 

Komentarz Bartosza Sawickiego, analityka Cinkciarz.pl:

Nie spełniły się nadzieje wyrażane tego lata przez członków Rady Polityki Pieniężnej. W III kw. br. szczytu inflacji nie było. We wrześniu dynamika CPI podniosła się z 16,1 do 17,2 proc. i była najwyższa od 1997 r. W porównaniu z sierpniem ceny wzrosły aż o 1,6 proc. – to największy miesięczny skok od maja.

Podobnie jak w przypadku Niemiec, gdzie inflacja konsumencka osiągnęła wartości dwucy-frowe, także w Polsce wzrosty cen żywności i energii przeważyły efekt taniejących paliw. 

Szansę dawała ropa, ale zaprzepaścił złoty

Ten ostatni czynnik w najbliższym czasie mógłby przynieść więcej ulgi domowym budżetom Polaków, gdyby nie wzrost kursu dolara. Pięcioprocentowa zwyżka kursu amerykańskiej waluty z wrześnie częściowo zniwelowała bowiem kilkunastodolarową przecenę kursu baryłki ropy na londyńskiej giełdzie, gdzie cena surowca spadła do poziomów sprzed napaści Rosji na Ukrainę.

Inflacja to jednak nie tylko nośniki energii i żywność. Drożeje praktycznie wszystko. Presja cenowa rozlała się po całej polskiej gospodarce. Firmy przerzucają rosnące koszty na kon-sumentów, zachodzą tzw. efekty drugiej rundy. Oznacza to, że inflacyjną czkawką w cenach dóbr i usług odbija się dziś skok cen paliw i energii po wybuchu wojny na Ukrainie.

Dwucyfrowa inflacja bazowa

Blisko dwie trzecie składowych koszyka inflacyjnego notuje dwucyfrowe wzrosty cen w po-równaniu z ubiegłym rokiem. Inflacja bazowa (nieuwzględniająca cen energii i żywności) w trzecim kwartale znów wykonywała ostry skok, jej roczna dynamika wyraźnie przekroczyła 10 proc. Ta część źródeł presji na ceny jest szczególnie uporczywa i będzie najtrudniejsza do wygaszenia.

Kiedy w Polsce można spodziewać się zatrzymania szaleńczego wzrostu cen? Inflacyjny szczyt powinniśmy osiągać za kilka miesięcy. Może on przekraczać 20 proc. rok do roku.

Dla ścieżki inflacji konsumenckiej w 2023 r. kluczowy będzie kształt programów osłonowych rządu i czas ich utrzymywania. Można jednak ostrożnie szacować, że na koniec przyszłego roku dynamika cen wciąż osiągać będzie wartości dwucyfrowe.

Kolejne podwyżki stóp procentowych

Nadzieje na letni szczyt inflacji nie ziściły się m.in. dlatego,  że złoty jest rekordowo słaby. Ponad 5 zł płaciliśmy ostatnio nie tylko za dolara, ale też za franka szwajcarskiego, a kurs euro dochodził do 4,80 zł. W rezultacie Rada Polityki Pieniężnej musi kontynuować cykl za-cieśniania polityki rozpoczęty w październiku ub.r. 

 – W przyszłym tygodniu RPP powinna dokonać dwunastej podwyżki w cyklu i podnieść sto-pę referencyjną o 25 punktów bazowych, do 7 proc. Po dzisiejszych danych nie można wykluczyć jednak powrotu do bardziej zdecydowanych ruchów, ale praktycznie wykluczona jest deklaracja, że cykl został zakończony – ocenia analityk Cinkciarz.pl.

---

Komentarz Mariusza Zielonki, eksperta ekonomicznego Konfederacji Lewiatan

Inflacja nadal  przyspiesza. Tym razem przekroczyliśmy kolejną barierę 17%. We wrześniu płaciliśmy średnio za towary i usługi o 17,2% więcej niż przed rokiem i o 1,6% więcej niż przed miesiącem. Nic nie wskazuje na to, że najbliższe miesiące przyniosą jakąś ulgę i odwrócenie trendu. Popyt konsumpcyjny nie zmniejsza się w stopniu mogącym chociażby częściowo zastopować wzrosty cen. A rząd swoimi działaniami jeszcze bardziej go wspiera. Widać to po sierpniowych danych o sprzedaży detalicznej, która wybiła się dzięki szerokiemu uruchomieniu wakacji kredytowych. Polacy zamiast oszczędzać ruszyli do sklepów. 

Niepokojąco, choć przewidywalnie, zachowują się ceny żywności, które w skali miesiąca wzrosły aż o 1,7%. To drugi miesiąc z rzędu, kiedy wzrosty przekraczają 1,5%. To wynik wzmożonego popytu na podstawowe produkty. Polacy zmieniają zwyczaje zakupowe i zamiast dóbr trwałego użytku (AGD, RTV itd.) kupują częściej podstawowe produkty. 

Rząd jak nie rozumiał, tak nie rozumie, że kluczowa w powstrzymaniu takiej skali wzrostu cen jest pomoc przedsiębiorcom, którzy obecnie są zmuszani do przerzucania wyższych kosztów na konsumentów. Zamiast tego dowiadują się o przygotowywanym podatku od nadzwyczajnych zysków, który miałby objąć wszystkie duże firmy. 

ZOBACZ RÓWNIEŻ