Szach mat w biznesie. Czego królewska gra może nauczyć nas w prowadzeniu firmy

Szachy mogą nauczyć graczy, także biznesowych, m.in. podejmowania decyzji pod presją czasu i przewidywania ruchów konkurencji.
Szachy mogą nauczyć graczy, także biznesowych, m.in. podejmowania decyzji pod presją czasu i przewidywania ruchów konkurencji. / Fot. shutterstock.
Jak adaptować strategie szachowe do biznesu i jakich obszarów dotyczą problemy, które mogą one wyeliminować? Kto jest kim na biznesowej szachownicy i jak zwyciężyć w tej rozgrywce? - na pytania odpowiada Michał Kanarkiewicz, szachista, autor 7 książek, przedsiębiorca, konsultant biznesowy i mówca, który przekłada myślenie mistrzów szachowych do świata biznesu.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Wiktor Cyrny: Latem, dokładnie 20 lipca, obchodziliśmy Międzynarodowy Dzień Szachów. Dużo słyszy się o umiejętnościach, które rozwijamy w czasie gry. Czy wiedza płynąca z szachów może mieć wpływ na zarządzanie w firmie?

Michał Kanarkiewicz: Tak, szachy zdecydowanie mają na to wpływ. Uczą dobrego dysponowania zasobami, podejmowania decyzji pod presją czasu i planowania scenariuszowego, dzięki czemu nawet w przypadku zmieniających się warunków otoczenia jesteśmy w stanie elastycznie zareagować. Szachiści zwykle podejmują decyzje w sposób analityczny, oparty na chłodnej kalkulacji i zachowują zimną krew podczas ich egzekucji – co również często jest przydatne w świecie zarządzania. Dzięki temu można oddzielić emocje, które są rzeczą ludzką i towarzyszą nam na co dzień, od racjonalnego podejmowania decyzji biznesowych.

Czy biznes również jest grą, na której polu nie ma miejsca na remis? Czy jedynie porażka przeciwnika jest w stanie zagwarantować nam sukces?

Szachy faktycznie są grą o sumie zerowej, gdzie jedyny sposób na zwycięstwo to pokonanie przeciwnika. Jednak moim zdaniem królewska gra istotnie różni się w tym zakresie od biznesu. Biznes jest grą bez końca, która uczy, że można zwyciężać poprzez kooperację. Nie trzeba wykradać kawałka tortu konkurencji, ponieważ można zwiększyć obecny lub stworzyć zupełnie nowy tort, np. używając Strategii Błękitnego Oceanu. Polega ona na tworzeniu innowacji wartości, czyli odkrywaniu nowej, niewykorzystanej dotąd przestrzeni rynkowej nieskażonej konkurencją. Na błękitnych oceanach o popyt się nie walczy, ale go kreuje. To bardzo przydatne podejście. W mojej książce Strategie Szachowych Mistrzów w biznesie opisuję, jak za jego pomocą tworzyłem niszę strategiczno-szachową na rynku szkoleniowo-doradczym w Polsce.

Czy możemy poznać przykłady tych strategii zaadaptowanych do biznesu? Jakich obszarów dotyczą problemy, które mogą one wyeliminować?

Jedną z kluczowych kompetencji, które można transferować z szachownicy turniejowej na szachownicę biznesu, jest myślenie scenariuszowe. Niekiedy nazywane „myśl na trzy ruchy do przodu – jak szachista”. Dzięki temu menedżerowie skupiają się w biznesie na przewidywaniu ryzyka oraz opracowywaniu planów jak je zniwelować.

Inną strategią z szachów, którą polecam, jest „granie swojego typu pozycji”. Regularnie zdarzają się sytuacje, gdy możemy podjąć jedną z dwóch decyzji, a z naszych analiz wynika, że obie są równorzędne albo różnica między nimi jest marginalna. Wtedy polecam zdecydować się na typ pozycji, który lubimy. W szachach uwielbiam otwarte, ofensywne pozycje, więc czasem wybiorę nawet ciut gorszy ruch, ale taki, który daje mi możliwość ataku, niż obiektywnie najlepszy, który jednak sprawi, że pozycja będzie defensywna. W biznesie to może dotyczyć m.in. wyboru klientów, z którymi współpracujemy. Niekiedy ten, który oferuje ciut mniejsze wynagrodzenie, jest lepszy według tej perspektywy, ponieważ np. lepiej nam się z nim współpracuje i wiemy, że dzięki temu cały projekt pójdzie sprawniej, niż gdybyśmy wybrali obiektywnie najlepszą ofertę.

Trzecim przykładem strategii szachowej, którą można adaptować do biznesu, są gambity – czyli poświęcenia w zamian za inne korzyści. W szachach jest to np. gambit królowej (polska nazwa oficjalna tego zagrania to gambit hetmański). Polega on na ofierze z pionka w zamian za uzyskanie przewagi przestrzennej na szachownicy. W biznesie może to oznaczać np. agresywną kampanię marketingową i inwestycję w ekspozycję firmy, dzięki której zbudujemy podwaliny do zdobycia większej części rynku, na którym operujemy.

Kto jest kim na szachowo-biznesowym polu? Czy pokusiłby się Pan o dopasowanie poszczególnych figur w szachach do przykładowych odpowiedników w biznesie?

Myślę, że bierki – czyli figury i pionki – mogą stanowić całkiem zgrabną analogię dla elementów składowych biznesu.

Sam stosuję najczęściej następującą: król to najważniejsza figura na szachownicy – w świecie biznesu królem jest zarządzanie; hetman (czyli królowa) to najsilniejsza figura na szachownicy – w biznesie jest to sprzedaż, bo bez sprzedaży nie ma biznesu; wieże to w królewskiej grze solidne fundamenty pozycji – w biznesie widzę tu produkcję i obsługę klienta; dalej mamy gońce, które muszą ze sobą współpracować – w biznesie to marketing i komunikacja; skoczki wykonują konieczne manewry – w biznesie to reklamacje i windykacja; i ostatecznie pionki, które w królewskiej grze wykonują podstawowe funkcje – dlatego w biznesie to odpowiednik podstawowych zadań.

Należy też pamiętać, że w biznesie – tak jak i na szachownicy – wszystkie elementy są istotne i w dużej mierze są od siebie zależne. Wśród szachistów popularne są takie powiedzenia: „Niech figura pionkiem nigdy nie pomiata, czasem zwykły pionek da królowi mata” i „Każdy pion to potencjalny hetman” (bo pionek po dojściu do linii końcowej może zostać promowany na hetmana, czyli królową). Myślę, że bardzo dobrze oddają również rzeczywistość biznesową, gdzie wszystkie działy czy zatrudnione osoby są od siebie w jakimś stopniu zależne.

Czy wygrana w szachach, czyli szach-mat, to walka między firmą a jej konkurencją albo między firmą a klientem, który docelowo ma coś kupić, a może między szefem a pracownikami? Jakie scenariusze Pan tu widzi?

Szach-mat oznacza zwycięstwo w partii i w moim odczuciu dotyczy głównie walki między firmą a jej bezpośrednią konkurencją. W kontekście firma – klient myślę, że lepiej skupić się na kooperacji. Zresztą tak samo jak między szefem a pracownikami. Pamiętajmy też, że życie nie jest czarno-białe – raczej ma odcienie szarości i warto być uważnym na to, komu dajemy szach-mat.

Czego jeszcze może nauczyć nas królewska gra?

Podejmowania decyzji pod presją czasu i przewidywania ruchów konkurencji. Do tego dodałbym jeszcze trening koncentracji oraz rozwój strategicznego myślenia. Nie bez powodu mówi się, że szachiści mają analityczne umysły. Wynika to z faktu, że od dziecka jesteśmy trenowani do analizowania i wyciągania wniosków, co również w biznesie jest bardzo ważne. Każdy popełnia błędy, ale nie każdy wyciąga z nich wnioski.

Istotna jest również umiejętność rozróżnienia perspektywy krótko- i długoterminowej. Podczas warsztatów strategicznych, które prowadzę dla klientów korporacyjnych, zauważam, że zbyt mało uwagi poświęca się długoterminowej strategii, a zbyt dużo gaszeniu pożarów, czyli, krótkoterminowemu myśleniu operacyjnemu. Tymczasem według badań „Harvard Business Review” to firmy, które osiągają słabsze rezultaty, poświęcają na gaszenie pożarów oraz działania taktyczne (operacyjne) aż o 83% więcej czasu. Z kolei zespoły osiągające sukcesy o 36% lepiej wyznaczają priorytety i określają kolejność zadań; poprzez przygotowanie firmy na odnoszenie sukcesów w przyszłości o 20,7% skuteczniej reagują na zmiany w teraźniejszości; oraz poświęcają o 54% więcej czasu na wyznaczenie kierunku, a następnie opracowanie wizji pomocnej w podejmowaniu decyzji o alokacji zasobów. Królewska gra opiera się na łączeniu podejścia strategicznego i taktycznego, więc dzięki niej możemy bardzo mocno rozwinąć umiejętność korzystania z tych dwóch perspektyw.

Na zakończenie – jakimi okołoszachowymi poradami podzieliłby się Pan z managerami?

W trudnych momentach, gdy spotyka nas coś mało przyjemnego, np. niespodziewana utrata najlepszego klienta, trudno jest zachować zimną krew. Jednak to od sposobu reakcji w tych trudnych chwilach zależą nasze sukcesy w przyszłości. Począwszy od reakcji na komunikat o zakończeniu współpracy (czy potrafimy z godnością przyjąć informację), przez przeanalizowanie sytuacji i niepopadanie w katastroficzne myśli, aż po racjonalne myślenie i przygotowanie planu wyjścia z tej trudnej sytuacji. Moim zdaniem najważniejsza rada w takim momencie to… prześpij się z tym, tzn. nie podejmuj decyzji na gorąco. I tak – wbrew pozorom – jest to rada mocno związana z szachami. Przykładowo zamiast walczyć ze sobą i nastrojem po porażce, lepiej skupić się na odpoczynku, a do analizy przegranej lub przygotowań do kolejnej rozgrywki wrócić następnego dnia rano. Dodatkowo w szachach istnieje coś takiego jak partia odłożona. Jeżeli na przykład upływa czas przeznaczony na grę, sędzia poleca zawodnikowi zapisać swoje najbliższe posunięcie na formularzu, który jest wkładany do koperty i zawodnicy następnego dnia zaczynają właśnie od tego miejsca. Partia odłożona była popularna przede wszystkim w XX wieku. Obecnie – w dobie komputerów, które szybko liczą pozycje – już się z niej raczej nie korzysta, ale mogliśmy to zobaczyć w jednym z odcinków serialu Gambit Królowej. Mając taki dodatkowy czas na spokojną analizę i przemyślenia, można się wydostać z naprawdę ciężkich sytuacji – i szachowych, i biznesowych. Dlatego jeśli w czwartek o 16:30 usłyszysz, że klient wypowiada umowę, to prześpij się z tematem i dopiero w piątek rano zacznij myśleć nad planem „B”.

ZOBACZ RÓWNIEŻ