Pogadajmy jak Sztuczna ze Sztuczną
Igor Zalewski. / Fot. mat. pras.z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 5/2024 (104)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
Zewsząd słyszę kto tego używa i do czego. Znajomy opowiadał mi, ile już ludzi zwolnił z firmy i kogo jeszcze zwolnić może. Studenci zapewniają, że bez najnowszej wersji chata GPT trudno będzie pisać prace semestralne i niestety trzeba zainwestować w te wersję. Licealiści pewnikiem robią podobnie. Programistom pot spływa z czoła, bo USA zwolnili ich już 50 tys., a jak coś się dzieje w USA, to prędzej czy później (raczej prędzej) przyjdzie i do nas. Humaniści z kolei zacierają ręce, bo ich emocje i brak logiki mogą nabrać wartości. Tylko hydraulicy nie okazują emocji – oni zawsze będą potrzebni.
Ostatnio brałem udział w szkoleniu, podczas którego prowadząca zdradziła tajemnicę: podczas składania wniosków grantowych, w niektórych punktach prosi o pomoc Sztuczną. Ta jej coś pisze, a ona wkleja, gdzie trzeba. To idealnie podpada pod tajemnice poliszynela. Ja jeszcze przed tym szkoleniem, robiłem identycznie. Co więcej – nie zdziwię się, jeśli komisja przyznająca granty robi podobnie: wrzuca Sztucznej wszystkie wnioski, a potem tylko sprawdza czy Sztuczna w tak zwanym międzyczasie nie nauczyła się żartować i dla jaj nie wybrała najgłupszych wniosków. W każdym razie świat, w którym ludzie udają, że wykonują jakąś pracę, a ich szefowie udają, że ją kontrolują jest bardzo blisko. Tak naprawdę będą to sprawy między Sztucznymi.
Ta wizja przypomniała mi jedenastą podróż Ijona Tichego z „Dzienników gwiazdowych” Stanisława Lema. Na pewno pamiętacie, a jeśli nie pamiętacie albo nie czytaliście, to przeczytajcie koniecznie. Najlepiej całe „Dzienniki gwiazdowe”, bo podróż jedenastą niestety zaspojleruję. To ta opowieść, w której Kalkulator (czyli mózg statku kosmicznego Bożydar II) buntuje się, a sepleniący telegrafista wysyła słynny komunikat: „Karkulowsiał zwartusiał, ratuwsianku Bożywsio”, co zdaniem ekspertów znaczyło „Kalkulator zwariował. Ratunku. Bożydar”.
Potem służby ustaliły, że Kalkulator zaanektował jedną z planet, na której założył Państwo robotów. Wysyłały tam kolejnych agentów (w przebraniu robotów), ale ich los zawsze był podobny. Po kilku meldunkach kontakt urywał się bezpowrotnie. Agenci przepadali. Nic więc dziwnego, że w końcu zwrócono się do słynnego podróżnika Ijona Tichego, którego z typowym dla siebie entuzjazmem zgodził się rozwikłać zagadkę, jaka skrywała odległa planeta opanowana przez Kalkulatora. Opisu przygód Tichego w krainie robotów nie będę już streszczał, bo to po prostu trzeba przeczytać. W końcu jednak Tichego zdekonspirowano jako lepniaka (co w żargonie robotów oznaczało człowieka). Oszczędzono go jednak, lecz zaproponowano współpracę: miał nadal funkcjonować w przebraniu robota, by rozpoznawać innych lepniaków. To jest, tfu, ludzi.
Tichy jak zwykle rozwiązuje zagadkę. Okazuje się, że na planecie robotów nie ma robotów. Wszyscy są ludźmi przebranymi za roboty. Nie ma też zbuntowanego Kalkulatora. To był test służb specjalnych dla agentów, którego nikt nie zdał. Wszyscy agenci w chwili próby zdradzali i szli na współpracę z Kalkulatorem.
Co to ma wspólnego ze sztuczna inteligencją? Myślę, że świat opisany przez Lema w podróży jedenastej jest pewną odpowiedzią. Ale zupełnie na odwrót. Nie wiem, co będzie za lat 20 czy 50 i czy Sztuczna przejmie władzę nad światem. Ale na razie wszyscy będziemy udawać. Tylko że nie ludzie będą udawać robotów. Przeciwnie: będą udawać, że nie są robotami. Bo przecież kiedy ktoś pochwali naszą prezentację, to nikt przy zdrowych zmysłach nie powie: „To nie ja, to moja Sztuczna”. Tak jak nikt nie będzie przeglądał tej prezentacji. Zrobi to jego Sztuczna i po prostu powie, czy była fajna.
Więcej możesz przeczytać w 5/2024 (104) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.