Ostra nadczynność legislacyjna

Ostra nadczynność legislacyjna
92
35 280 stron aktów prawnych najwyższego rzędu – ustaw, rozporządzeń i umów międzynarodowych wytworzono w rekordowym 2016 r. Dwa lata później nasz Sejm VIII kadencji wyśrubował kolejny niesamowity rezultat, uchwalając aż 272 ustawy. Oklaski!
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 11/2019 (50)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Ciężka, znojna praca legislacyjna, która doprowadziła do takiego wspaniałego wyniku, trwała bez chwili wytchnienia, praktycznie całą dobę. Tak komentował ją śp. biskup Tadeusz Pieronek: „W średniowieczu powstrzymywano się od wyrokowania w nocy. Noc uznawano za czas szatana. Judasz wyszedł wydać Chrystusa nocą. W dwa dni nie dokonuje się zmian, które prawnie należałoby przeprowadzić przez kilka miesięcy. Jeśli ktoś uważa, że nadzwyczajną okolicznością do szybkich zmian przeprowadzanych nocą są zwycięskie wybory, to znaczy, że chce dokonać rewolucji”. Do historii polskiego parlamentaryzmu i światowego stanowienia prawa przeszedł 29 listopada 2016 r. Wówczas Sejm, Senat (nazywany żartobliwie Izbą Refleksji!!!) oraz prezydent Andrzej Duda wspólnie ustanowili nowe zasady wyliczania kwoty wolnej od podatku. Wszystko w jeden dzień! W kolejnych latach legislacyjny ekspres „dobrej zmiany” nieznacznie przyhamował, ale w bieżącym roku znowu ruszył z szybkością Pendolino. I to w dodatku takiego, co się nie psuje. Jak wynika z opracowania „Barometr stabilności otoczenia prawnego w polskiej gospodarce przygotowanego przez firmę audytorsko-badawczą Grant Thornton, w pierwszym półroczu 2019 r. przyjęto 11 800 stron aktów prawnych, co oznacza znowu wzrost o 6 proc. w porównaniu z analogicznym okresem ub.r. Aplauz! 

Biorąc pod uwagę założenie, że jedną znormalizowaną stronę maszynowego tekstu czytamy jakieś 3 min, wychodzi więc 590 godz. takiej lektury. I to wcale nie łatwej. Przypomina ona raczej złożonością i stopniem skomplikowania „Ulissesa” Jamesa Joyce’a, który w swojej kultowej powieści napisał: „Po Bogu, Shakespeare stworzył najwięcej”. My możemy za to sparafrazować słynnego Irlandczyka, głosząc wszem i wobec: „Po Bogu, polski Sejm stworzył najwięcej”. Może nawet nie byłoby nic aż tak nadzwyczajnego w tym, skądinąd pięknym stwierdzeniu, ale ilość legislacyjnego urobku jest na dodatek odwrotnie proporcjonalna do czasu pracy nad uchwalaniem prawa. Przecież od roku nasz Sejm jest systematycznie „wygaszany”. Oto bowiem w 2018 r. posłowie spotkali się na posiedzeniach 53 razy, a w pierwszym półroczu tego roku – kiedy efektywność niższej izby parlamentu znacząco wzrosła – obradowali zaledwie 21 razy. Paradoks? Wcale nie. Oficjalny komentarz brzmi: posłowie pracują efektywniej niż w Sejmie poprzedniej kadencji, a tego dowodem ma być większa liczba uchwalonych ustaw. Rzeczywiście są one standardowo przyjmowane nie jako przedłożenia rządowe, co wymaga długotrwałych konsultacji społecznych i zasięgania opinii, ale jako tzw. wrzutki poselskie. Wystarczy zatem 15 szabel oraz niezłomna polityczna wola. Nie liczy się za to żadna transparentność procedur, zgodność z konstytucją oraz spójność z innymi regulacjami prawnymi, ale wyłącznie szybkość. Jest ona dowodem siły, potęgi, determinacji i sprawności organizacyjnej. Każda w taki sposób przyjęta przez Sejm ustawa była bowiem wspaniałym lewym prostym wymierzonym wprost w nieogoloną szczękę totalnej opozycji. 

Czasami oczywiście zdarzały się spektakularne pomyłki, a cios nie dochodził do celu. Do niebywałej sytuacji doszło w czerwcu tego roku kiedy to w Dzienniku Ustaw został opublikowany akt prawny podpisany przez osobę prywatną niesprawującą żadnej funkcji. Rozporządzenie ministra finansów z 12 czerwca 2019 r. w sprawie deklaracji o rezygnacji z dokonywania wpłat do pracowniczych planów kapitałowych (Dz.U. z 2019 r. poz. 1102) zostało bowiem sygnowane przez „Minister Finansów: T. Czerwińska”. Tymczasem funkcję ministra finansów przestała ona pełnić już tydzień wcześniej – 4 czerwca. I co? I nic. Czy to rozporządzenie w ogóle obowiązuje? Nie wiadomo. 

Wniosek analityków oceniających tę naszą ostrą nadczynność legislacyjną nie jest zaskakujący: nadprodukcja prawa wyrządziła w ostatnich dwóch dekadach wiele złego polskim przedsiębiorcom i polskiej gospodarce. Zmienność otoczenia prawnego stała się systemową barierą rozwoju naszego kraju. W nieco bardziej frywolnej frazie Jamesa Joyce’a brzmi to trochę inaczej: „Nic nie poradzisz / Nie ma pomyłek / Opuszczaj gatki / Wystawiaj tyłek”. Czy nowy Sejm IX Kadencji pobije kolejne rekordy?

 

My Company Polska wydanie 11/2019 (50)

Więcej możesz przeczytać w 11/2019 (50) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ