Luigi Mangione będzie miał naśladowców? Czy CEO gigantów mogą nadal czuć się bezpiecznie?
Firmy w USA obawiają się reakcji łańcuchowej po czynie Luigiego Mangione i inwestują w bezpieczeństwo swoich CEO. / Fot. shutterstock.Niedawne zabójstwo dyrektora generalnego UnitedHealthcare, Briana Thompsona, o które nowojorska Wielka Ława Przysięgłych oskarżyła Luigiego Mangione, wywołało ogólnokrajową debatę na temat bezpieczeństwa kadry zarządzającej, zwłaszcza w branżach postrzeganych jako nieetyczne. Mangione, 26-letni programista, rzekomo zaatakował Thompsona z powodu pretensji wobec przemysłu ubezpieczeń zdrowotnych, który uważał za wyzyskujący - podaje Reuters.
Luigi Mangione będzie miał naśladowców?
Po incydencie reakcje społeczne były podzielone. Niektórzy, sfrustrowani rosnącymi kosztami opieki zdrowotnej i chciwością korporacji, wyrazili poparcie dla działań Mangione, traktując je jako formę sprawiedliwości wymierzonej na własną rękę. To nastawienie uwidoczniło się w postaci licznych plakatów, rozwieszanych w przypadkowych miejscach Nowego Jorku. Na nich widniały wizerunki przedstawicieli firm związanych z ochroną zdrowia i szefów największych korporacji i przedstawicieli Wall Street, z opisem "będziesz następny" oraz "poszukiwany". Plakaty sugerowały, że CEO niektórych firm nie mogą czuć się bezpiecznie - informuje New York Post.
Plakaty z wizerunkami CEO i opisem "będziesz następny"
Pojawienie się tych materiałów w przestrzeni Big Apple wzbudziło obawy wśród organów ścigania i ekspertów ds. bezpieczeństwa korporacyjnego dotyczące możliwości naśladowania działań, o które oskarża się Luigiego Mangione. Jak ostrzegają eksperci na łamach Wall Street Journal gloryfikacja czynów Mangione przez niektóre grupy może zainspirować osoby o podobnych poglądach i pretensjach do rozważenia przemocy wobec liderów korporacyjnych. Władze aktywnie badają pochodzenie tych plakatów i monitorują dyskusje online, aby ocenić ryzyko kolejnych ataków.
Reakcja korporacji i środki bezpieczeństwa
W odpowiedzi na zwiększone zagrożenie wiele firm, zwłaszcza w sektorze opieki zdrowotnej i finansowym, ponownie ocenia swoje protokoły bezpieczeństwa. Zaleca się, aby kadra zarządzająca zwiększyła środki ochrony osobistej, zachowała czujność i zgłaszała wszelkie podejrzane działania. Niektóre firmy zwiększają ochronę fizyczną w biurach i podczas wydarzeń, inne inwestują w cyberbezpieczeństwo, aby monitorować i łagodzić zagrożenia online - wspomina portal Polskie Radio 24. Dodatkowo CEO niektórych firm inwestują w osobistych ochroniarzy.
"Eurobarometr": Liczba palaczy nie spada
Nierówności w USA i refleksja wielkich firm
Jak wskazuje amerykański Forbes incydent skłonił branże oskarżane o nieetyczne praktyki do głębszej refleksji. Czy rzeczywiście tak jest? Trudno ocenić po tak krótkim czasie od zdarzenia. Z pewnością firmy są teraz bardziej świadome głęboko zakorzenionej niechęci społecznej wobec tzw. chciwości korporacyjnej i rozważają reformy mające na celu poprawę przejrzystości oraz standardów etycznych. Do tej pory podzielone amerykańskie społeczeństwo jest w tej kwestii wyjątkowo zgodne, z obu stron politycznego sporu płyną nawoływania do bardziej sprawiedliwych praktyk i lepszego rzecznictwa na rzecz pacjentów w związku z działalnością firm z branży opieki zdrowotnej. Politycy wygłaszają przemowy o konieczności odbudowy zaufania publicznego. Jednak ich wpływ na trudną rzeczywistość USA można ocenić jako znikomy.
Wbrew przyjętym narracjom o amerykańskim śnie i promowaniu w popkulturze narracji "od pucybuta do milionera" w USA nierówności są dużo wyraźniejsze niż w Europie. Dużo trudniej pokonać bariery między klasami. W Polsce szansa na to, że człowiek z ubogiej rodziny zostanie lekarzem jest nieporównywalnie większa niż w Stanach Zjednoczonych, gdzie takie studia są nie tylko wysokopłatne, ale wymagają odpowiedniej nauki już od wczesnego wieku. Wbrew przekonaniom nie każdy może otrzymać kredyt studencki.
Zmiana stanowiska Polaków: Ponad połowa chce utrzymania zakazu handlu w niedzielę
Przemoc nie jest odpowiedzią. Obawa przed reakcją łańcuchową
Eksperci podkreślają, że choć niezadowolenie z systemu opieki zdrowotnej w USA jest zrozumiałe, to stosowanie przemocy jest absolutnie nieakceptowalne i nie prowadzi do konstruktywnych zmian. Zamiast tego zalecają angażowanie się w pokojowe formy protestu i dialogu w celu reformy systemu.
Obecnie na łamach amerykańskich mediów dywaguje się, czy przypadek Luigiego Mangione może wywołać pewnego rodzaju reakcję łańcuchową i przyciągnąć więcej zwolenników przemocowych "rozwiązań". W sieci pełno jest przychylnych komentarzy dla czynu Mangione. Nie brakuje również scen w mediach, które tę sympatię wyrażają. Sam oskarżony otrzymuje w więzieniu setki listów od swoich „fanów”. Dotychczas przekazano mu także wsparcie pieniężne. Użytkownicy mediów społecznościowych dzielą się swoimi trudnymi doświadczeniami z branżą opieki zdrowotnej i wyrażają poparcie dla oskarżonego. Jak wskazuje Newsweek po ujawnieniu nazwiska Mangione przez policję, jego konta w mediach społecznościowych, takie jak @PepMangione na platformie X i @luigi.from.fiji na Instagramie, zyskały dziesiątki tysięcy nowych obserwujących. Na platformie X szybko zdobywa popularność hashtag #FreeLuigi. Na fundusz obrony Luigiego Mangione w ciągu kilku dni zebrano 175 tys. dolarów. To pokazuje, że choć dla jednych jest on mordercą, innym jawi się jako bohater ludowy upominającym się o ubogich i wykluczonych.
Sprawa Luigiego Mangione stanowi ostrzeżenie przed eskalacją przemocy jako formy wyrażania niezadowolenia społecznego. Podkreśla również konieczność podjęcia działań mających na celu reformę systemu opieki zdrowotnej w USA, aby zapobiec dalszej radykalizacji postaw i zapewnić bezpieczeństwo wszystkim obywatelom.