Słupski Ojciec Chrzestny

© Łukasz Capar
© Łukasz Capar 21
Andrzeja Twardowskiego, doświadczonego przedsiębiorcę i zarazem prezesa klubu koszykarskiego Energa Czarni Słupsk, znają chyba wszyscy na Pomorzu Środkowym. U progu nowego wieku postawił na nogi upadające, w brzydki sposób, sportowe przedsięwzięcie i teraz kibice emocjonują się jego medalowymi, rok w rok, sukcesami.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 11/2016 (14)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Prezes słupskiego klubu jest z wykształcenia matematykiem i siedem lat przepracował w szkole jako nauczyciel. Dość szybko dostał propozycję objęcia stanowiska dyrektora liceum, co zaowocowało... porzuceniem pierwotnego zawodu.

– Poczułem, że jeśli na dobre wsiąknę w to środowisko, to nie zrobię kariery, która dla mnie samego byłaby satysfakcjonująca. A myślami sięgałem znacznie dalej – wspomina. Odszedł więc ze szkoły, zdając sobie sprawę, że to w zasadzie bilet w jedną stronę. Po pięciu latach traci się bowiem prawo do wykonywania nauczycielskiej profesji i chcąc do niej wrócić, trzeba zaczynać od najniższego szczebla.

Zresztą i tak zaczął od zera, zakładając ze wspólnikami hurtownię sprzętu AGD Andawa. Gdy po latach wychodził z tego biznesu (postanowił spieniężyć swoje udziały i rozejrzeć się za czymś innym), działał on już na skalę europejską. Myśl o nowym przedsięwzięciu Twardowski musiał jednak odłożyć na półkę: dopadła go życiowa tragedia – białaczka, przez którą jedną nogą był już na tamtym świecie. – Szczęśliwie okazało się, że mój brat może być dawcą. Będąc pacjentem, zacząłem tak bardzo interesować się swoją chorobą, że lekarze mieli mnie już kompletnie dosyć, bo irytowałem ich swoją wiedzą i ciągłymi pytaniami – opowiada. Ostateczny efekt był taki, że zaczęto go zapraszać na wykłady dla studentów medycyny, aby uczył ich o przeszczepie szpiku kostnego.

– Właściwie zrobiłem fakultet z hematologii i przy okazji przerobiłem to na własnej skórze.

Z niebytu po medale

Gdy już uporał się z chorobą, w 2000 r., jako przedsiębiorcy z sukcesami na koncie, zaproponowano mu zarządzanie klubem koszykarskim Czarni Słupsk. Zgodził się, nie wiedząc do końca, w co się pakuje. Choć klub rok wcześniej awansował do ekstraklasy (głównie za sprawą Mirosława Lisztwana, który do dziś jest asystentem trenera), był w fatalnej sytuacji finansowej. Na domiar złego do drzwi zaczęli pukać komornicy. Trupów w szafie było więcej (wraz z zarzutami prokuratorskimi dla poprzednich władz, dotyczącymi niegospodarności), a łączna wartość zobowiązań klubu sięgała 8,5 mln zł. I nie zanosiło się na to, że uda się je jakoś spłacić. Twardowski, jako pasjonat brydża i pokera, a za czasów młodości także szachista, zdecydował, że zagra va banque.

– Wierzycielom zaproponowałem redukcję ich należności o 75 proc. i przekonałem ich, że to jedyna szansa, by w ogóle otrzymali cokolwiek. Zgodzili się niemal wszyscy, a ja ustabilizowałem sytuację klubu, przy okazji intensywnie szukając sponsorów – wspomina.

I to nie tylko tych lokalnych, ale z całej Polski, bo – jak mówi prezes – nie miał tu żadnych zahamowań czy kompleksów. Prawdziwy przełom nastąpił w 2005 r., gdy pojawił się sponsor tytularny, gigant w branży energetycznej – Energa. Stabilizacja przyniosła ze sobą sukcesy sportowe i krajowe medale. Zawsze brązowe, lecz prezes słupskiego klubu patrzy na to tak: w ekstraklasie jest 16 drużyn, w tym jakaś połowa ma większe pieniądze niż jego zespół. Z budżetem w środku stawki udaje mu się więc to, co nie wychodzi znacznie bogatszym, i co uważa także za spory sukces organizacyjny. Oczywiście pierwiastek szczęścia w sporcie zawsze jest obecny, ale, jak powiedział podobno któryś ze słynnych brydżystów, „im lepiej gram, tym więcej mam szczęścia”.

– Rzecz jasna, porażki się zdarzają, co natychmiast jest mi wytykane. W końcu koszykówka w Słupsku budzi wielkie emocje, a ja przekonałem się, że prowadzenie klubu to taka sinusoida – ocenia po 16 latach Twardowski, którego często określają jako Ojca Chrzestnego słupskiej koszykówki, człowieka do zadań specjalnych, nieuleczalnego pracoholika.

Mecze koszykówki to w jego mieście prawdziwe święto, zresztą żyje nimi w sumie cały region. W końcu, od czasu wejścia do najwyższej klasy rozgrywek, tylko w jednym sezonie drużyna Energi Czarnych Słupsk nie grała w play-off. A tak – zawsze walczy o medale. Siłą rzeczy lokalne media śledzą jej losy, a prezes jest stale na świeczniku (lub na widelcu).

Pasja i duch współzawodnictwa

Twardowski prowadzenie klubu sportowego uważa za fascynujące doświadczenie. A że z czasem stał się na Pomorzu postacią zdecydowanie rozpoznawalną, postanowił to wykorzystać, ubiegając się o fotel prezydenta Słupska. Ostatecznie przegrał z Robertem Biedroniem (który mocno obciął samorządowe wydatki i dziś prezes spiera się z nim o zwiększenie wsparcia dla klubu będącego wizytówką miasta). Niemniej założone przez niego Słupskie Porozumienie Obywatelskie wprowadziło czterech radnych do 23-osobowej rady miasta.

– Ponownie kandydować już raczej nie będę. Ale o emeryturze nie myślę. Angażuję się na sto procent, żyję tym, co robię – deklaruje stanowczo Twardowski.

Mimo sześćdziesiątki na karku, zajęć mu nie brakuje. Paradoksalnie, w jego pracy najwięcej rzeczy do zrobienia jest w wakacje, a nie w sezonie rozgrywek. Bo wtedy trwa budowanie zespołu i organizowanie budżetu. A gdy liga rusza, można wreszcie wyjechać na urlop, z którego Twardowski korzysta sumiennie dwa razy w roku.

Z czasem stał się biznesowym mentorem, doradcą kilku firm, osobą zapraszaną na konferencje poświęcone promocji miast i zarządzaniu w sporcie. Jak sam przyznaje, doświadczenia życiowe tylko go wzmacniały. Z zamiłowaniem do gier łączy się zaś jego duch współzawodnictwa, przewidywanie wiele kroków naprzód czy pewna znajomość psychologii. – Swoje życiowe perypetie traktuję też jako lekcję, by stale robić coś lepszego i nowego, nie stać w miejscu. Być może niedługo nie będę mógł być tak aktywny fizycznie jak obecnie, ale zawsze pozostanie zaangażowanie intelektualne – uśmiecha się. 

--------------------------- 

Andrzej Twardowski

Nauczyciel matematyki w latach 80.

Przedsiębiorca w latach 90., współwłaściciel hurtowni sprzętu AGD Andawa.

Od 2000 r. prezes klubu Czarni Słupsk (od 2005 r. Energa Czarni Słupsk). Obecnie także jego udziałowiec z pakietem 8 proc. akcji.

Przewodniczący Słupskiego Porozumienia Obywatelskiego i Słupskiej Rady Sportu.

Pasjonat szachów, brydża sportowego i pokera.

Ma 60 lat.

My Company Polska wydanie 11/2016 (14)

Więcej możesz przeczytać w 11/2016 (14) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie