Kawa, która zmienia świat

Inclusive Barista
Inclusive Barista - kawiarnia stworzona, by łączyć / Fot. Materiały prasowe
Twórcy kawiarni Inclusive Barista uciekli do Polski przed prześladowaniami ze strony białoruskiego reżimu. Nad Wisłą postanowili założyć biznes, który integruje osoby z niepełnosprawnością, migrantów i mieszkańców warszawskiej Pragi.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 11/2024 (110)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Eleganckie, dizajnerskie wnętrze, nastrojowa muzyka i zapach świeżo mielonej kawy sprawiają wrażenie, że to kolejna modna kawiarnia w Warszawie. Ale obniżony bar (by był dostępny dla osób z niepełnosprawnościami), barista na wózku, a także napisy w różnych językach pokazują, że to nie jest zwykły biznes. Otwarta w kwietniu przez Aliaksandra Audzevicha i Ryhora Terenteva kawiarnia Inclusive Barista to miejsce, w którym spotykają się migranci z Białorusi i Ukrainy, osoby z niepełnosprawnością i lokalna społeczność modnego osiedla Port Praski.

Z Białorusi do Polski

Cała historia zaczęła się siedem lat temu w Białorusi, gdy Aliaksandr Audzevich, białoruski aktywista na rzecz osób z niepełnosprawnością, otworzył swoją pierwszą inkluzywną kawiarnię. On sam od kilkunastu lat porusza się na wózku. Gdy w 2011 r. w groźnym wypadku motocyklowym złamał kręgosłup, stwierdził, że skoro przeżył, musi brać z życia, ile tylko się da. A przy okazji zmieniać świat na lepsze W Białorusi angażował się w projekty społeczne, pracował dla agendy ONZ.

Prowadził też szkolenia baristyczne dla osób z niepełnosprawnościami, ale narastała w nim frustracja, że mimo posiadanych kompetencji nie mogą oni znaleźć pracy. Wreszcie w 2017 r. w Mińsku założył kawiarnię Inclusive Barista, gdzie sam zatrudnił takie osoby. Biznes się rozwijał, w listopadzie 2020 r. Aliaksandr otworzył swoją drugą kawiarnię, a jej kierownikiem został Wasilij Pawlikow, pierwszy w Białorusi szef z zespołem Downa. W sumie powstały jeszcze lokale w Lidzie, Brześciu i Mohylewie. O sukcesie Aliaksandra głośno było w białoruskich mediach, które chwaliły go za to, że daje szansę wykluczonym.

Gdy wybuchła pandemia, pomysłodawca i twórca inkluzywnych kawiarni postanowił pojechać w dłuższą podróż po świecie na rowerze ręcznym. Był w Gruzji, później na Wyspach Kanaryjskich, wreszcie trafił do Francji. W tym czasie sytuacja w Białorusi mocno się jednak zmieniła, po sfałszowanych przez Alaksandra Łukaszenkę wyborach wybuchły protesty, brutalnie stłumione przez reżim. Osoby związane z opozycją, ale też działacze organizacji pozarządowych, zaczęli być prześladowani. – Znajomi dzwonili do mnie i ostrzegali: „Sasza, jeśli nie chcesz skończyć w trumnie, wyjedź z Białorusi” – wspomina Aliaksandr. Ostatecznie trafił do Polski, gdzie schronienie znalazło wtedy wielu Białorusinów.

Wśród nich był Ryhor Terentev, pochodzący z Pińska białoruski działacz na rzecz ekologii. W ostatnich latach mieszkał w Brześciu, gdzie pracował dla NGO-sów, ale i on po fali protestów w swoim kraju zdecydował się na opuszczenie ojczyzny. Z Aliaksandrem poznali się już na emigracji, w Warszawie. W kontakcie pomógł prowadzony przez Aliaksandra blog podróżniczy i materiały wideo wrzucane do sieci przez Ryhora.

Kawiarnia, która ułatwia integrację

Białoruskie kawiarnie założone przez Aliaksandra działają nadal, ale prowadzi je już ktoś inny. Pomysł, by coś podobnego zrobić w Polsce, przyszedł w sposób naturalny. Swoją działalność nad Wisłą wraz z Ryhorem rozkręcali krok po kroku. Najpierw otworzyli mobilną kawiarnię, sprzedając kawę na imprezach takich jak festiwal kultury białoruskiej czy forum biznesu. Organizowali też szkolenia baristyczne dla osób z niepełnosprawnościami. Przez kilka miesięcy przygotowywali się do otwarcia stacjonarnej kawiarni.

– W grudniu ubiegłego roku znaleźliśmy pomieszczenia, które trzeba było wyremontować i dostosować do potrzeb osób z niepełnosprawnościami. W kwietniu udało nam się otworzyć lokal i przyjąć pierwszych gości – mówi z dumą Ryhor. – Początkowo mieliśmy pieniądze na opłacenie czynszu przez trzy miesiące, ale postanowiliśmy zaryzykować – dodaje Aliaksandr. Nie było łatwo. Polskie przepisy i urzędy nie są przyjazne cudzoziemcom, a osoba z niepełnosprawnością ma jeszcze bardziej pod górkę. Z jakiegoś powodu Aliaksandr na polskie orzeczenie o niepełnosprawności czekał aż osiem miesięcy. Przewidziane prawem terminy załatwiania spraw nie są przestrzegane, procedury, na które, według ustawy, urząd ma miesiąc, potrafią trwać trzy miesiące albo dłużej. Ale Aliaksandr i Ryhor nie chcą narzekać. Wolą cieszyć się z tego, co się udało.

– W Warszawie nasz projekt ma charakter hybrydowy. Pracują u nas nie tylko osoby z niepełnosprawnością, ale też migranci, którzy przyjechali do Polski po protestach w Białorusi i wybuchu wojny w Ukrainie – tłumaczy Ryhor. Dlaczego właśni nia nadaje się na miejsce integracji osób wykluczonych na rynku pracy? – W Białorusi bariery architektoniczne dla osób z niepełnosprawnością są nawet większe niż w Polsce, przez co wiele osób na wózkach zostaje w domu – opowiada Ryhor. – W dodatku panuje stereotyp, że tacy ludzie głównie żebrzą pod kościołem czy cerkwią. Miejsca pracy na ogół nie są przystosowane dla osób z dysfunkcjami ruchowymi. Tymczasem kawiarnia to miejsce, w którym takie osoby mogą normalnie pracować i mieć kontakt z ludźmi. A gdy jeszcze zarabiają pieniądze, nie są na niczyjej łasce – wyjaśnia Ryhor. – Dodatkowo kawiarnie są dziś coraz bardziej modne, co pozytywnie wpływa na społeczny wymiar naszej działalności. Praca w takim miejscu ułatwia osobom z niepełnosprawnościami socjalizację – dodaje.

Nie tylko kawiarnia

Obecnie biznes Aliaksandra i Ryhora to nie tylko stacjonarna kawiarnia. W ramach cateringu bariści (osoby z niepełnosprawnością) obsługują też wydarzenia zewnętrzne do 100 osób, takie jak festiwale, szkolenia czy seminaria. Przygotowują wszystkie rodzaje napojów kawowych, używając także mleka owsianego czy sojowego. Z kolei Szkoła Inclusive Barista przygotowuje do zawodu osoby z niepełnosprawnościami. Od sierpnia ubiegłego roku organizowana jest też trzydniowa impreza o nazwie Inclusive Barista Coffee Festival (najbliższa edycja odbędzie się 22-24 listopada). Łączy ona warsztaty kawowe dla przyszłych baristów z dniem otwartym, w ramach którego można się delektować napojami przygotowanymi podczas festiwalu. Ostatnio w wydarzeniu uczestniczyło ponad 200 osób.

Warto wspomnieć o czymś jeszcze – otóż w Polsce dla Aliaksandra i Ryhora słowo inclusive nabrało dodatkowego znaczenia. Integracja dotyczy bowiem nie tylko osób z niepełnosprawnościami, ale też społeczności migrantów. W ich lokalu pracują głównie osoby z Białorusi i Ukrainy. Część deserów przygotowują migranci ze Wschodu, szczególną popularnością cieszy się białoruski miodownik. – Polacy być może nie zdają sobie sprawy z tego, że będąc migrantem, bardzo trudno jest wejść na rynek pracy – tłumaczy Ryhor. – Na co dzień stykamy się z barierami prawnymi, organizacyjnymi, ale też mentalnymi. Nie każdy chce zatrudniać osoby z obcym paszportem, trudniej jest też nam znaleźć mieszkanie – dodaje. Rozwiązaniem jest rozwijanie networkingu z osobami, które mierzą się z podobnymi wyzwaniami.

Nic dziwnego, że lokal przy ul. Okrzei staje się kolejnym punktem na mapie Warszawy, w którym spotykają się migranci ze Wschodu – obok takich miejsc jak np. Free Belarus Museum czy hipsterski pub Karma przy moście Poniatowskiego. Projekt Inclusive Barista Social Club staje się dla wielu szansą nie tylko na zdobycie zawodu, ale także na nawiązanie kontaktów, zarówno profesjonalnych, jak i towarzyskich.

Przyszłość jest inkluzywna

Projekt Inclusive Barista został już dostrzeżony. Napisała o nim m.in. francuskaagencja AFP, a jego twórcy zostali laureatami w konkursie „Startupy Pozytywnego Wpływu 2024” organizowanym przez Akademię Leona Koźmińskiego. Wyróżnienie otrzymali w kategorii Dostawcy Pozytywnej Zmiany. W planach jest rejestracja podmiotu jako przedsiębiorstwa społecznego i otwarcie nowych punktów w Warszawie, a także kolejne projekty integracyjne dla osób z niepełnosprawnościami i migrantów.

– Ale planów nie ograniczamy do Polski. Chcielibyśmy znaleźć partnerów w innych krajach Unii Europejskiej – mówi Ryhor. – Fajnie byłoby kiedyś w Paryżu czy Rzymie zobaczyć szyld Inclusive Barista obok KFC – dodaje z uśmiechem.– Chcemy skalować nasz model przedsiębiorczości społecznej – dodaje Aliaksandr. - W planach jest otwieranie nowych lokali na zasadzie franczyzy. Ale takiej, którą nie każdy może zdobyć, bo poprzeczka jest zawieszona wysoko. Trochę jak Michelin albo Rolex - opowiada. Marzy mu się, by pracą w Inclusive Barista ludzie chwalili się tak, jak chociażby zatrudnieniem w Google’u. – Chciałbym, żeby to był dla nich wyznacznik sukcesu, a jednocześnie doświadczenie, które przełamuje stereotyp, że osoba z niepełnosprawnością potrzebuje pomocy i wsparcia – mówi. Dlatego wraz z Ryhorem dbają, by ich kawiarnia spełniała najlepsze standardy jakości. – Przyszłość jest inkluzywna – podsumowuje.

My Company Polska wydanie 11/2024 (110)

Więcej możesz przeczytać w 11/2024 (110) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ