Jesteśmy w ścisłej czołówce kosmicznego wyścigu
Paweł Rymaszewski / Fot. materiały prasowez miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 5/2024 (104)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
Ostatni raz rozmawialiśmy dwa lata temu. Jak przez ten czas rozwinął się rodzimy sektor kosmiczny?
Polska branża kosmiczna wreszcie dojrzewa do tego, by skutecznie konkurować z resztą świata. Firmy w naszym kraju już okrzepły, mają ogrom doświadczenia, stajemy się rozpoznawalni na arenie europejskiej. Co ważne, nie kojarzy się nas już wyłącznie z innowacyjnymi działami R&D. Nad Wisłą powstają konkretne produkty znajdujące zastosowanie w przestrzeni kosmicznej. Rozwój nastąpił szybciej niż zakładałem jeszcze jakiś czas temu.
Co spowodowało tak dynamiczny skok?
Klasyczna reakcja łańcuchowa – polskie firmy opracowują interesujące innowacje i dowożą projekty, więc nawiązują coraz ciekawsze partnerstwa. Na świecie znacząco wzrosło zaufanie do rodzimego sektora kosmicznego. Kiedyś przedstawiciele największych gospodarek mocno wahali się przed nawiązaniem jakiejkolwiek współpracy z Polakami, dziś działamy z nimi jak równy z równym.
Technologia w naszej branży ma kluczowe znaczenie. Jako kraj może zaczęliśmy działać w sektorze nieco później niż reszta, za to niemal od początku opracowywaliśmy konkretne, użyteczne innowacje. Najwięksi gracze przespali minione lata, a Polska trafiła do ścisłej czołówki. Uważam, że w niedalekiej przyszłości najważniejsze centra space’owe będą powstawać właśnie w Europie Środkowo-Wschodniej.
Koncerny zlekceważyły mniejsze podmioty?
Jeśli masz monopol, to często nie widzisz potrzeby zmian. Ponadto w Polsce mamy genialnych inżynierów, myślących szerzej. Zagranicznym firmom brakuje świeżej krwi, nie mają kadr do prac nad innowacjami. Tamtejsi eksperci to oczywiście świetnie wykwalifikowani fachowcy, jednak skażeni pewnego rodzaju naleciałościami – raz nauczyli się pewnych schematów i trudno im poza nie wyjść.
Trzeba również zauważyć, że przewagą rodzimych podmiotów jest fakt, że dają sprawczość młodym talentom – specjaliści nie są wyłącznie trybikami w korporacyjnej machinie, mają realny wpływ na ostateczny produkt. Wizja jest dla nas kluczowa, jeśli ktoś zatrudnia się w Thorium Space wyłącznie ze względów finansowych, to on raczej nie odnajdzie się w naszej firmie. Kiedy w przeszłości pracowałem we Francji, często moje propozycje były torpedowane na zasadzie: „daj spokój, przecież to się nie uda”. W Polsce zwykle słyszę: „okej, super, spróbujmy!”. Uwielbiam ludzi dociekliwych, a w naszym kraju jest takich mnóstwo. Zachód może nam zazdrościć odwagi działania poza procedurami.
Talenty talentami, ale usłyszałem niedawno, że – jeśli chodzi o sektor kosmiczny – rodzimi specjaliści mają problem z komercjalizacją swoich pomysłów.
Posiadanie wybitnego R&D, a zarabianie na innowacjach to dwa różne światy, dlatego jako Thorium Space w pewnym momencie sięgnęliśmy także po ludzi od robienia pieniędzy, a nie innowacji. Dokładnie zbadaliśmy, czego potrzebują klienci, co w sporym stopniu wpłynęło na zakres naszej działalności. Inne polskie firmy również podążają już podobną ścieżką, zaczynając po prostu zarabiać na opracowywanych technologiach.
W jakim momencie jest teraz Thorium Space?
W końcu zbudowaliśmy potężny dział sprzedażowy, nawiązując tym samym współpracę z największymi podmiotami. Nasza technologia się obroniła – okazało się, że jesteśmy jedną z zaledwie kilku firm pracujących nad tego typu projektami. Wiedzieliśmy, że mamy szansę ugryźć duży kawałek tortu, nie spodziewaliśmy się jednak, że aż tak duży. Choć pracujemy nad najistotniejszymi kamieniami milowymi w naszej historii, realnie patrzymy na rzeczywistość i z niektórych projektów po prostu rezygnujemy. To dla nas niezwykle intensywny czas, ale właśnie dla takiego momentu powstaliśmy!
Więcej możesz przeczytać w 5/2024 (104) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.