Efekt Sławosza

Sławosz Uznański-Wiśniewski
Sławosz Uznański-Wiśniewski / Fot. materiały prasowe
To nie tylko kwestia narodowej dumy! Podajemy pięć powodów, dla których lot Polaka w kosmos stanie się ważnym impulsem rozwoju polskiego przemysłu kosmicznego.

Gdy 25 czerwca 2025 r. o 8.31 rano z przylądka Canaveral rakieta ze Sławoszem Uznańskim-Wiśniewskim poleciała w kierunku kosmosu, wraz z nim wzniosło się nad ziemię 37 mln Polaków. Start drugiego – po Mirosławie Hermaszewskim – Polaka w kierunku gwiazd oglądała na żywo cała Polska. O tym, że łodzianin poleci w kosmos, wiedzieliśmy już od dwóch lat, gdy ogłosiła to Europejska Agencja Kosmiczna. Astronauta najwyraźniej zdawał sobie sprawę z zamieszania, jakie wzbudza wśród rodaków, bo w przestworza wziął ze sobą flagę Polski, bursztyn, wiersze Szymborskiej, nuty do „Mazurka” Chopina, polskie znaki diakrytyczne, pamiątki po Marii Skłodowskiej-Curie i pierogi.

Duma i ekonomia

Fala narodowej dumy nieco przykryła nam jednak ekonomiczny wymiar całego projektu. W czasach Hermaszewskiego nikt o takich sprawach nie rozmawiał. Zresztą nie miały one w zasadzie większego znaczenia, bo liczył się przede wszystkim geopolityczny wymiar podboju kosmosu. Z drugiej strony w ostatnich latach o lotach na orbitę mówiono głównie w kontekście miliarderów fundujących sobie ekscentryczne wyprawy poza atmosferę. To też nie jest kierunek, który napędza nowoczesną branżę kosmiczną. Na szczęście dla Polaków sławoszomania ma szanse stać się pod tym względem zejściem na ziemię. Dlaczego? Bo loty w kosmos to nie tylko kosztowna rozrywka dla bogaczy, ale też ważny impuls technologiczny i ekonomiczny.

Sławosz Uznański-Wiśniewski brał udział w misji Axiom-4, na którą polski resort rozwoju i technologii przeznaczył ok. 65 mln euro. To około 80 proc. wszystkich kosztów, wśród których jest m.in. opłata za miejsce w kapsule i obsługę logistyczną. Resztę sfinansowała Europejska Agencja Kosmiczna (ESA), zapewniając zaplecze szkoleniowe, nadzór biometryczny i transmisję danych z Columbus Control Centre. Dzięki takiemu rozłożeniu udziałów finansowych Polska zyskała częściowe prawa do własności intelektualnej wyników badań, co gwarantuje nam pierwszeństwo w ich komercjalizacji.

Paradoksalnie dla naszego kraju korzystne jest to, że lot, w którym brał udział Polak, nie jest typową misją NASA lub ESA. „Klasyczne” misje na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej trwają bowiem kilka miesięcy i obejmują zadania związane z funkcjonowaniem i utrzymaniem stacji. Lot Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego odbył się w ramach komercyjnych, więc jej uczestnicy byli z takich obowiązków zwolnieni. Czy to znaczy, że byli „kosmicznymi turystami”? W żadnym wypadku! Znaczenie przedsięwzięcia dla polskiej nauki i przemysłu kosmicznego może być nawet większe niż w przypadku udziału w typowej misji państwowej. W tych ostatnich zakres obowiązków astronauty jest bowiem z góry ustalany. Tymczasem w przypadku naszego astronauty program badań i eksperymentów przygotowała w znacznej mierze Polska Agencja Kosmiczna. Dzięki temu przez cały pobyt na orbicie mógł on realizować projekty opracowane przez polskich naukowców i firmy. Polska część misji ma nawet oddzielną nazwę - IGNIS.

Dzięki temu drugi w historii lot Polaka do gwiazd to ogromna szansa na rozwój krajowego sektora kosmicznego oraz impuls dla badań naukowych związanych z eksploracją kosmosu....

Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów

Masz już prenumeratę? Zaloguj się

Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl

Wykup dostęp

Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?

  • Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
  •   Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
  •   Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
  •   Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska

Dowiedz się więcej o subskrybcji

My Company Polska wydanie 8/2025 (119)

Więcej możesz przeczytać w 8/2025 (119) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ