Jak mówić o zdrowiu psychicznym pracowników
Problem kryzysu zdrowia psychicznego uległ zdecydowanej destygmatyzacji i normalizacji. Potrafimy normalnie o nim rozmawiać. / shutterstockz miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 10/2024 (109)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
W niedawnym badaniu Instytutu Gallupa amerykańscy pracownicy o przeciętnym lub słabym zdrowiu psychicznym oszacowali, że z tego powodu mają rocznie 12 dodatkowych dni nieobecności w pracy. Dla gospodarki to koszt 47,6 mld dol. W Polsce, według badań ICAN Institute, ze zwolnień lekarskich lub urlopu z powodu złej kondycji psychicznej korzystał w ciągu ostatniego roku co piąty pracownik. W tym przypadku średni czas nieobecności w pracy to 20 dni.
Nowe wyzwania
Jeszcze do niedawna kondycja psychiczna pracowników była tematem tabu. Swoistym game changerem w tej dziedzinie okazała się jednak pandemia. Lockdown oraz związany z nim kryzys gospodarczy, a później także wojna w Ukrainie, spowodowały ogromne obciążenie psychiczne społeczeństwa. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) stan zdrowia psychicznego pogorszył się wśród ludzi na całym świecie, a jedna na dwie osoby ciągu ostatnich 12 miesięcy doświadczyła objawów depresji lub stanów lękowych. W Polsce liczba wizyt psychiatrycznych i konsultacji psychologicznych od czasu pandemii wzrosła aż 2,5-krotnie.
Sytuacja ta przekłada się na biznes. Wysoki poziom absencji i obniżona efektywność wpływają bowiem na wyniki przedsiębiorstw. Polskie badania przeprowadzone przez firmę Medicover wykazały, że obecnie menedżerowie HR uznają zdrowie psychiczne za najważniejszy obszar dbania o pracowników. Z innych badań wynika też, że aż 58 proc. polskich pracowników oczekuje od firmy wsparcia w radzeniu sobie ze stresującymi sytuacjami zawodowymi.
Witamina zamiast leku przeciwbólowego
Nieco przewrotnie można powiedzieć, że ta trudna sytuacja ma jeden pozytywny efekt – problem kryzysu zdrowia psychicznego uległ zdecydowanej destygmatyzacji i normalizacji. W coraz większym stopniu potrafimy normalnie o nim rozmawiać. Nauczyliśmy się też cenić zdrowie psychiczne. Jak wynika z badania Talent Trends 2024 firmy rekrutacyjnej PageGroup 42 proc. pracowników odmówiłoby awansu, jeśli miałby on im popsuć dobre samopoczucie w pracy. To trend ogólnoświatowy. – Przestaliśmy wreszcie traktować profesjonalne wsparcie psychiczne jak lek przeciwbólowy, a zaczęliśmy widzieć w nim coś w rodzaju witaminy, która ma nas wzmocnić – pisze na łamach „Psychology Today” Joyce Marter, psycholożka i psychoterapeutka.
Mimo to wciąż jest wiele do zrobienia. Według Mental Health America ponad połowa osób z problemami ze zdrowiem psychicznym nie szuka leczenia, ponieważ nie wie, na czym polega terapia. – To stwarza przestrzeń dla pracodawców, którzy powinni oswajać temat – wyjaśnia Joyce Marter.
Słowa są ważne
Dlaczego stygmatyzacja kwestii zdrowia psychicznego jest tak groźna? – Bo z badań wynika, że każdy człowiek przynajmniej raz w życiu doświadczy jakichś trudności w tym obszarze – odpowiada dr Joanna Gutral, psycholożka i psychoterapeutka, twórczyni podcastu psychoedukacyjnego „Gutral Gada”. Nie oznacza to, że każdy z nas zachoruje na depresję czy będzie miał zaburzenia lękowe. – Wszystkich nas najpewniej dotkną jednak kłopoty związane z sytuacją rodzinną, żałobą czy utratą pracy. Powiedzmy sobie wprost – jeszcze się nie narodził taki, kto przeszedłby przez życie bez szwanku – zauważa.
Według ekspertki umiejętność mówienia o problemach ze zdrowiem psychicznym często zależy od wieku. – Pokolenie Z, które wkracza na rynek pracy, wydaje się pod tym względem bardzo świadome. Jego przedstawiciele umieją opisać trudności w tym obszarze i nazwać objawy, nie mają też kłopotu z otwartym mówieniem na ten temat. Większe opory mają starsi pracownicy, ale i to się zmienia – zauważa. – Kultura zap…dolu jest dziś, na szczęście, w odwrocie. Nie musimy już być ciągle gotowi do pracy na najwyższych obrotach. Dzięki temu możemy sobie pozwolić na mówienie wprost, że mamy kryzys lub że coś nas trapi. Przynajmniej w przekazie medialnym i społecznym jest to obecnie standard – dodaje.
Dr Gutral podkreśla, że mówienie o problemach to często pierwszy krok do naprawy sytuacji. Dotyczy to np. mobbingu. – Gdy o tym nie rozmawialiśmy, byliśmy w znacznej mierze bezbronni. Samo nazywanie problemu stało się narzędziem prewencji – zauważa.
Unikać pseudowsparcia
Normalizacja tematu trudności psychicznych to bowiem pierwszy krok do stworzenia w miejscu pracy przestrzeni wzajemnego wsparcia. Jak podkreśla dr Joanna Gutral, większość badań pokazuje, że najważniejszym elementem wsparcia psychicznego jest po prostu uważna obecność drugiego człowieka. - Często boimy się powiedzieć komuś w firmie: „zauważyłam, że byłaś kiedyś bardziej uśmiechnięta” albo „kiedyś częściej przychodziłeś do biura”. Wydaje nam się bowiem, że takie komentarze mogą być odebrane jako nadużywające. Tymczasem wypowiedziane życzliwie nie są oceną, lecz stwierdzeniem faktu oraz daniem sygnału, że dostrzegamy i akceptujemy słabości czy trudne sytuacje. Tworzy to dynamikę relacji, która drugiej osobie pozwala poczuć się kimś ważnym i przynależnym, ale też buduje poczucie bezpieczeństwa – przekonuje ekspertka. Jednocześnie radzi, by unikać pseudowsparcia, które tak naprawdę nie pomaga drugiej osobie, a jedynie zdejmuje napięcie z nadawcy komunikatu. – Pocieszenia typu „wszystko będzie dobrze” albo „do wesela się zagoi” nie są pomocne, a do tego są też nieprawdziwe. Bo przecież nie wiemy, jaka będzie przyszłość – mówi dr Gutral.
Na podstawie dowodów
Jak w takim razie rozmawiać o zdrowiu psychicznym w pracy? Dr Joanna Gutral odpowiada krótko, że najlepiej wprost, rzeczowo i zgodnie z dowodami. Nie można się opierać tylko na intuicji, bo te mogą być złudne.
Specjalistka przyznaje, że czasami ze zgrozą przygląda się opisom różnych warsztatów czy szkoleń, które zostały przeprowadzone w firmach czy korporacjach. – Nieraz propagują one metody, których skuteczność nie jest udowodniona, albo takie, które były trendem, powiedzmy, w latach 80., ale już dawno uległy dyskredytacji – ostrzega.
Z tym się wiąże pojęcie psychowashingu, czyli sytuacji, w której pracodawca wprowadza pewne działania dotyczące zdrowia psychicznego jedynie po to, by poprawić sobie wizerunek. – Problemu braków kadrowych, nadmiaru obowiązków czy trudności organizacyjnych w firmie nie rozwiążemy bezpłatną godziną jogi dla pracowników – mówi dr Joanna Gutral. Podkreśla, że nie chodzi tu bynajmniej o krytykę jogi, bo w dobrze funkcjonującej organizacji może być ona doskonałym benefitem pracowniczym.
– Ale rzucanie na oślep w kierunku pracowników modnymi technikami, bez właściwej diagnostyki i konceptualizacji problemów, które dotykają organizację, może jedynie pogorszyć sprawę. Oznacza bowiem, że to nie z ludźmi jest coś nie tak, lecz z organizacją – tłumaczy. I dodaje: – Jeśli w firmie czuję się ważna i bezpieczna, bezpłatny dostęp do platformy z e-bookami, do których mogę spokojnie zajrzeć w domu po skończeniu pracy, może się okazać świetnym pomysłem. Ale gdy w biurze muszę notorycznie zostawać po godzinach, a szef regularnie wydzwania do mnie wieczorami do domu, to raczej te e-booki nie zadziałają na mnie motywująco i nie poprawią mojej kondycji psychicznej – mówi obrazowo dr Joanna Gutral.
Jej słowa znajdują potwierdzenie w badaniach naukowych. O tym, że duża część warsztatów psychologicznych oferowanych pracownikom nie przynosi efektów, już kilka miesięcy temu alarmowali naukowcy na łamach „Industrial Relations Journal”. Główny autor opisanego badania prof. William Fleming z University of Oxford przebadał aż 46 tys. pracowników z Wielkiej Brytanii. Okazało się, że lepsze rezultaty niż oferowane przez pracodawców warsztaty przynosi często wolontariat pracowniczy oraz… dobra atmosfera w pracy.
Nie wszystko trauma, co martwi
W upowszechnieniu tematyki zdrowia psychicznego w pracy specjaliści dostrzegają jeszcze inny problem. Wiąże się on z rozpowszechnianiem tzw. kultury terapeutycznej. Sytuacja, gdy wszyscy są w permanentnej terapii, a do tego wszystkie kłopoty wyjaśniają problemem zdrowia psychicznego, też nie jest dla pracodawcy zdrowa. – Jeśli raz powiem szefowi, że mam grypę i w związku z tym nie mogę przyjść do pracy, najprawdopodobniej to zrozumie. Ale jeśli będę miała grypę codziennie, to uzna, że coś jest nie tak. Podobnie jest ze zdrowiem psychicznym. Ono również nie powinno rzucać się cieniem na wszystkie aspekty pracy i życia. W dzisiejszych czasach zdarza się nam nadużywać takich określeń jak „depresja” czy „trauma”. W rzeczywistości, gdy się pokłócę z koleżanką w biurze, to nie mam do czynienia z traumą, lecz trudną sytuacją, z którą prawdopodobnie bez problemu uda mi się uporać za pomocą własnych zasobów. A jeśli objawy po trudnej sytuacji będą się przedłużać i utrudniać funkcjonowanie, to warto zwrócić się z prośbą o pomoc do specjalisty z obszaru zdrowia psychicznego: psychologa, psychiatry czy psychoterapeuty – wyjaśnia Joanna Gutral.
Więcej możesz przeczytać w 10/2024 (109) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.