Nie bójmy się CETA
© East Newsz miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 11/2016 (14)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
Trwające od 2013 r. negocjacje między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi w sprawie traktatu o Partnerstwie w dziedzinie Handlu i Inwestycji (TTIP) znalazły się w impasie po tym, jak ważni politycy Niemiec i Francji stwierdzili, że go nie popierają. TTIP wywoływał wielkie emocje i protesty różnych grup interesu, obawiających się, że będzie dla nich niekorzystny, a także antyglobalistów, którzy są generalnie przeciwnikami wolnego handlu. Podobne protesty budzi znacznie skromniejsze porozumienie między Unią Europejską a Kanadą, czyli CETA (EU-Canada Comprehensive Economic and Trade Agreement). Negocjacje z nim związane zakończyły się w sierpniu 2014 r., a w lipcu 2016 r. Komisja Europejska przedstawiła Radzie Europejskiej jego tekst do zaakceptowania. Traktat musi być też ratyfikowany przez parlamenty lub rządy członków UE. Przeciwnicy wejścia w życie CETA wysuwają w stosunku do niego podobne zarzuty, jak wobec TTIP. Twierdzą, że obniży standardy dopuszczania na rynek żywności i innych produktów, otworzy europejski rynek dla żywności genetycznie modyfikowanej i wzmocni pozycję międzynarodowych korporacji w relacjach z rządami państw europejskich. Krytykuje się także to, że umowa została wynegocjowana tajnie, bez informowania o jej przebiegu opinii publicznej i krajowych parlamentów. Przedstawiciele lobby rolniczego, w tym działacze naszego PSL, uważają, że nowoczesne, wielkoobszarowe rolnictwo kanadyjskie łatwo wygra konkurencję z europejskim.
Polski parlament prawdopodobnie zaakceptuje CETA, na co wskazuje jego przyjęta zdecydowaną większością głosów uchwała z 6 października, w której poparł KE i postanowił o ewentualnej formie ratyfikacji tego porozumienia dwiema trzecimi głosów posłów. Rząd też jest za, mimo sprzeciwu ministra Ziobry, że CETA ograniczy suwerenność polskich sądów wobec kanadyjskich podmiotów.
Kanada nie aż tak ważna
Kanada ma największą, po Rosji, powierzchnię ze wszystkich krajów, ale zamieszkuje ją zaledwie 36 mln ludzi. I choć jest jednym z najbogatszych państw, jej gospodarka, z PKB o wartości 1,5 mld dol., jest dopiero 10. w świecie. W październiku 2015 r. Unia Europejska zawarła umowę o wolnym handlu z Koreą Południową – krajem mającym zbliżony do Kanady PKB. Część umowy obowiązuje już od 2011 r. W tym czasie eksport towarów z UE do tego kraju wzrósł o 55 proc., a eksport usług o ponad 40 proc. Nie zanotowano żadnych negatywnych skutków, przed którymi przestrzegają antyglobaliści. Wzrost eksportu sprzyja tworzeniu miejsc pracy. Według wyliczeń, każdy dodatkowy 1 mld euro eksportu z UE tworzy średnio 14 tys. miejsc pracy, które w dodatku są lepiej wynagradzane niż przeciętnie. Dzięki umowie wymiana handlowa między Unią a Kanadą może się zwiększyć o ok. 23 proc., a wartość eksportu europejskiego do tego kraju – o 9 mld euro, co przełoży się na ponad 100 tys. miejsc pracy w UE.
Dla Unii Kanada jest 12. największym partnerem handlowym, zaś Unia dla Kanady trzecim. W ostatnich latach została zepchnięta z drugiego miejsca przez Chiny. Głównym europejskim partnerem Kanady jest Wielka Brytania. Po jej wyjściu z Unii znaczenie wymiany między UE a Krajem Klonowego Liścia jeszcze zmaleje.
Bilans wymiany handlowej jest ujemny dla Kanady. Państwa UE były w 2015 r. odbiorcami 7,22 proc. wartości eksportu z Kanady i dostarczyły 11,46 proc. jej importu. Dla Unii obroty handlowe z Kanadą to 1,8 proc. wszystkich jej obrotów.
Głównym przedmiotem unijnego eksportu na ten rynek są maszyny, sprzęt transportowy i produkty chemiczne. Sprzedaż usług komercyjnych – głównie transportowych, podróżnych, ubezpieczeniowych i komunikacyjnych – przekracza 26 mld euro.
Unia Europejska jest drugim co do wielkości inwestorem zagranicznym w Kanadzie, a Kanada czwartym największym inwestorem zagranicznym w UE.
W 2014 r. wartość europejskich inwestycji w tym kraju wyniosła prawie 274,7 mld euro, a kanadyjskich inwestycji bezpośrednich w UE – 165,9 mld euro. Są to wielkości znaczące, ale niewielkie w porównaniu z inwestycjami USA w Unii i Unii w USA, które są przeszło 10-krotnie większe.
W 2015 r. polski eksport do Kanady wart był 1,1 mld euro, a import 334,8 mln euro. To mniej niż wynoszą nasze obroty handlowe z Łotwą.
Co zawiera CETA?
Umowa między Kanadą a Unią Europejską przewiduje zniesienie wszystkich ceł na towary przemysłowe, które dziś obciążają europejskich eksporterów sumą 600 mln euro rocznie. Większość zostanie zniesiona zaraz po wejściu umowy w życie, czyli prawdopodobnie na początku 2017 r. W ciągu siedmiu lat zostaną wyeliminowane wszystkie cła na wyroby przemysłowe.
Również prawie 92 proc. produktów unijnego rolnictwa oraz wytworzonej w UE żywności będzie wywożone do Kanady bezcłowo.
W przypadku win i napojów spirytusowych CETA zniesie nie tylko taryfy celne, lecz także inne istotne bariery w handlu. W przypadku kilku ważnych produktów rolnych, takich jak wołowina, wieprzowina, kukurydza cukrowa po stronie UE i produkty mleczne z Kanady, traktat ograniczy preferencyjny dostęp poprzez określone wysokości kwot. Nie spowoduje natomiast po żadnej stronie otwarcia rynku drobiu i jaj.
Dzięki zniesieniu taryf celnych przemysł przetwórczy UE uzyska lepszy dostęp do kanadyjskich łowisk ryb. Obie strony będą równolegle dbały o to, by rybołówstwo było zrównoważone. Stosować będą monitoring i nadzór oraz prowadzić wspólną walkę z nielegalnymi połowami.
CETA przewiduje dostęp europejskich firm do kanadyjskich zamówień publicznych na wszystkich szczeblach sektora rządowego i samorządowego. Co roku tamtejszy rząd federalny, prowincje i gminy kupują od prywatnych przedsiębiorstw towary i usługi warte ponad 30 mld euro. Kanada stworzy również wspólną stronę internetową elektronicznych zamówień publicznych, na której zgromadzone zostaną informacje na temat wszystkich przetargów. Dzięki temu przedsiębiorstwa z UE będą mogły łatwiej skorzystać z otwierających się przed nimi możliwości.
Traktat wzmocni też prawa własności intelektualnej. Właściciele patentu będą mogli odwołać się od decyzji w sprawie pozwoleń na dopuszczenie do obrotu w Kanadzie, a Kanada lepiej dostosuje swój system ochrony danych do systemu UE.
O ile bariery celne w handlu międzynarodowym zostały obniżone dzięki kolejnym rundom negocjacji w ramach Międzynarodowej Organizacji Handlu, to pozostały przeszkody związane z różnymi procedurami dopuszczania towarów na krajowy rynek – np. z normami technicznymi. W ramach CETA obie strony zgodziły się wzajemnie akceptować certyfikaty dopuszczające na rynek takie produkty, jak sprzęt elektryczny, zabawki i aparatura pomiarowa. Jednostka oceniająca zgodność wyrobów z normami w UE może testować unijne towary przeznaczone na eksport do Kanady zgodnie z tamtejszymi przepisami i na odwrót. Pozwoli to uniknąć podwójnego testowania i obniży koszty. To jest ważne zwłaszcza dla małych i średnich firm.
Ochrona inwestycji
Podobnie jak w przypadku umowy ze Stanami Zjednoczonymi protesty przeciwników CETA wywołuje konstrukcja ochrony praw zagranicznych inwestorów. W umowie TTIP miała obowiązywać zasada ISDS (Investors – State Dispute Settlement). Procedura ISDS pozwala inwestorowi z zagranicy dochodzić swoich praw przed międzynarodowym arbitrażem i skarżyć państwo, w którym ulokował inwestycję, jeśli zmienia ono prawo, pogarszając jego warunki działania. Według ISDS toczył się najsłynniejszy arbitraż zagranicznej firmy przeciwko Polsce – Eureko w sprawie PZU.
Mechanizm ten nie jest nowy, zawiera go większość międzynarodowych porozumień handlowych. Klauzulę ISDS przewiduje umowa handlowa między Polską a Stanami Zjednoczonymi zawarta na początku lat 90.
W umowie CETA zamiast mechanizmu ISDS przewiduje się procedurę Investment Court System, czyli ICS. Utworzony zostanie stały trybunał składający się z 15 sędziów, z Kanady i UE, rozstrzygający spory między inwestorami a rządami wszystkich objętych traktatem państw. Inwestorom wolno będzie wnosić roszczenia w ograniczonej liczbie, w ściśle określonych przypadkach naruszenia postanowień CETA i dyskryminacji ze względu na przynależność państwową inwestora. Będą musieli wykazać, że postanowienia CETA naruszono w określony sposób, aby nie pozostawiać członkom trybunału pola do ich swobodnej interpretacji.
A pamiętajmy, że im lepsza ochrona prawna inwestora zagranicznego, tym większy napływ zagranicznych inwestycji. Domaganie się przez niektórych naszych polityków, by to polskie sądy rozstrzygały spory Polski z zagranicznymi inwestorami obniży wiarygodność inwestycyjną naszego kraju.
Strachy, propaganda i rzeczywistość
Europejczycy są bardzo uwrażliwieni na problemy ekologii i zdrowej żywności. Tego nie mogą lekceważyć politycy, którzy zapewniają, że CETA w żadnym wypadku nie naruszy przepisów dotyczących żywności czy ochrony środowiska w UE. Kanadyjscy producenci będą mogli eksportować do Unii towary i sprzedawać je na jej rynkach pod warunkiem, że będą one w pełni zgodne z odpowiednimi przepisami europejskimi – bez żadnych wyjątków. CETA nie zniesie ograniczeń UE dotyczących wołowiny zawierającej hormon wzrostu lub GMO. Zawiera zobowiązanie do przestrzegania unijnych norm i nieosłabiania ich dla celów komercyjnych.
Przesadzone też wydają się obawy przed konkurencją wydajnego kanadyjskiego rolnictwa. Podobne obawy istniały wśród polskich rolników przed wejściem do Unii Europejskiej. Tymczasem to właśnie oni są grupą, która najbardziej zyskała na akcesji, i to nie tylko z powodu dopłat bezpośrednich, ale też za sprawą otwarcia rynku europejskiego dla naszego eksportu rolnego. Polska jest największym producentem i eksporterem jabłek w UE. W 2015 r. nasi sadownicy zebrali 3,2 mln ton jabłek. Teraz będą mieli możliwość sprzedawać je bez przeszkód do Kanady.
UE, jako jeden z głównych producentów żywności wysokiej jakości, może skorzystać na lepszym dostępie do kanadyjskiego rynku, na którym konsumenci dysponują wyższymi dochodami.
Koronnym argumentem antyglobalistów przeciwko umowom międzynarodowym, jak ACTA, TTIP czy CETA, jest rzekomy brak informacji o przebiegu związanych z nimi negocjacji i ostatecznego ich wyniku. Tymczasem 5-letnie pertraktacje w sprawie CETA nie budziły większego zainteresowania, mimo że do dialogu zapraszane były rozmaite organizacje pozarządowe, a postępy w negocjacjach relacjonowano na bieżąco w internecie. Dopiero gdy umowa ma wejść w życie. antyglobaliści uznają, że ich argumenty nie zostały wysłuchane.
Więcej możesz przeczytać w 11/2016 (14) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.