Gigantyczny rachunek za prąd z przyszłości zawisnął w Katowicach

prąd
Rachunek przyszłości / Fot. materiały prasowe
Naprzeciwko katowickiego Spodka, w którym odbywa się Europejski Kongres Gospodarczy, zawisnął olbrzymi baner z rachunkiem za prąd z 2040 r. pokazujący jasno, o ile więcej zapłacą wszyscy Polacy za energię, jeśli nie podejmiemy natychmiastowych działań i nie zainwestujemy w OZE.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

42 m2 ma baner wiszący przy ul. Korfantego 42, vis-à-vis katowickiego Spodka, który odnosi do wirtualnego kalkulatora rachunków przyszłości zamieszczonego pod adresem Niechbedzietaniej.pl. Oblicza on szacowaną cenę energii przy założeniach, że a) obecna sytuacja, czyli uzależnienie od (kończącego się lub kupowanego za granicą) węgla i gazu nie ulegnie zmianie oraz b) wdrożone zostaną podstawowe postulaty uwalniające potencjał OZE, czyli najczystszego, najbezpieczniejszego i niezależnego źródła energii.

Model taryfikatora przyszłości opracowany został w oparciu o szacunki Polskiego Stowarzyszenia Energii Wiatrowej, wg których każdy gigawat zainstalowanej energii tylko z lądowych farm wiatrowych to cena na rachunku niższa o ponad 9 zł za megawatogodzinę (MWh). Zgodnie z przyjętym modelem, wytworzenie 1 megawatogodziny z wiatru kosztować będzie dziś 350 zł, a z węgla prawie trzy razy więcej, czyli 1000 zł. W obliczeniach uwzględniono zwiększające się zapotrzebowanie na prąd (dzisiaj zużycie wynosi ok. 170 terawatogodzin prądu rocznie, w 2040 r. będziemy potrzebować już ponad 300 TWh). Obecnie ceny energii elektrycznej w Polsce należą do najwyższych w Europie, co ma przełożenie chociażby na ceny w sklepach.

- Dziś jest ten moment, w którym albo ulegniemy sentymentowi powrotu do węgla, albo wreszcie uwolnimy moce OZE, co w świetle chociażby doświadczeń wojny w Ukrainie wydaje się wyborem oczywistym. Raz, że tylko wiatr i słońce nie mają narodowości, dwa – że nigdy się nie skończą. Trzy: bo energia z nich jest czysta, a przypomnę, że nadal nasze miasta mają najgorszą jakość powietrza w Europie, no i przede wszystkim – że rozwój OZE ma realne, ogromne przełożenie na cenę energii – mówi Paweł Przybylski, prezes ONDE, lidera branży OZE w Polsce.

Baner zawieszono symbolicznie naprzeciwko wejścia do katowickiego spodka w trakcie Europejskiego Kongresu Gospodarczego, największej konferencji na styku biznesu i polityki – w zeszłorocznej edycji wzięło udział 17 tysięcy osób, 1200 prelegentów, którzy wzięli udział w ponad 180 merytorycznych debatach, akredytowano 650 dziennikarzy.

– To najważniejsze wydarzenie o takiej skali w Polsce, co roku zjeżdża się biznes, politycy, publicyści, przedstawiciele think-tanków. Choć padają tu wielkie słowa, to niewiele z nich przekuwane jest w równie wielkie czyny. Branża OZE już wiele razy liczyła na przełom i z zakasanymi rękawami czekała na wbicie łopat pod zapowiadane inwestycje. Ta opieszałość znajdzie niestety odzwierciedlenie w cenach energii w 2040 r. Zapłacą nie tylko debatujący uczestnicy kongresu, ale wszyscy Polacy – komentuje Paweł Przybylski.

Branża postuluje przede wszystkim o uproszczenie ścieżki legislacyjnej, równoczesne procedowanie decyzji środowiskowych i planu zagospodarowania (co skróciłoby czas realizacji o połowę), dofinansowanie i udrożnienie Urzędu Regulacji Energii, zmiany prawne dot. repoweringu i walkę z projektami zombie, które blokują dostęp do sieci. Czas samej budowy projektu jest relatywnie krótki. Jeśli rząd zrealizowałby powyższe postulaty, które przyspieszyłyby wydawanie zgód na realizację, bylibyśmy w stanie zwiększyć udział OZE w miksie energetycznym o nawet 30% w najbliższe pięć lat.

ZOBACZ RÓWNIEŻ