Cztery dni i fajrant

Z tekstu dowiesz się m.in.:

- Jakie mity narosły wokół czterodniowego dnia pracy
- Czy pracownicy chcieliby wprowadzenia czterodniowego dnia pracy
- Jakie są wady i zalety czterodniowego dnia pracy
- Które firmy już teraz wprowadziły podobne rozwiązania

Całą tekst znajdziesz w miesięczniku My Company Polska lub po zalogowaniu z aktywnym dostępem do wszystkich treści na portalu mycompanypolska.pl

W marcu 1822 r. Henry Ford wprowadził w swojej fabryce drugą wielką rewolucję dotyczącą warunków pracy robotników. Po olbrzymiej, jak na ówczesne czasy, podwyżce pensji za dzień pracy (do 5 dol. z zaledwie 2 dol. 30 centów) i obniżeniu liczby godzin w czasie dnia do ośmiu (z dziewięciu), właściciel koncernu samochodowego zszokował świat, rezygnując z roboczych sobót. Jego syn w wywiadzie dla „New York Times” twierdził, że każdy potrzebuje odpoczywać co najmniej dwa dni. Dziś chcemy więcej.

Teraz czas na zagadkę. „Czas na krok w kierunku nowoczesnego modelu biznesowego, który priorytezuje produktywność, godną pracę i poprawioną jakość życia pracowników w całym kraju”. Kto to powiedział? Henry Ford? Nie, to słowa Marka Takano, republikańskiego członka amerykańskiej Izby Reprezentantów. Takano jest nieformalnym liderem 100-osobowej grupy, która od wielu miesięcy lobbuje w amerykańskim parlamencie wprowadzenie 32-godzinnego tygodnia pracy. Na razie nie zebrali wystarczającego poparcia, ale dyskusja o gruntownej zmianie wieloletniego podziału 3 x 8 (8 godz. pracy, 8 godz. odpoczynku i 8 godz. snu) przetacza się nie tylko przez Amerykę.

Mity wokół czterech dni

Dziś alternatywy dla 40-godzinnego tygodnia pracy wprowadzają liczne firmy na całym świecie. Jedną z pierwszych, która wprowadziła (i policzyła) ten system, była nowozelandzka Perpetual Guardian jeszcze 2018 r. Zdaniem jej twórców, skrócenie czasu pracy zwiększyło produktywność o 20 proc., przez co firma na zmianie nie straciła, a jej pracownicy wręcz zyskali. Dziś przedstawiciele Perpetual Guardian mają zresztą specjalny projekt „4dayweek”, który wspiera inne organizacje w zmianie klasycznego modelu pracy.

Najgłośniejszym przykładem takiej rewolucji jest japoński oddział Microsoftu, który w 2019 r. przeprowadził test polegający na skróceniu tygodnia pracy do czterech dni. Efekt? Wyższa produktywność i to aż o 40 proc. W dodatku firma skorzystała na znacznie niższych kosztach energii (o 23 proc.) czy też mniejszym zużyciu papieru (o 90 proc.) oraz na większym zadowoleniu pracowników. 

To, czy 4-dniowy tydzień pracy jest korzystny, trzeba przetestować w szerszej skali. Takie testy właśnie wystartowały – i to wspierane przez rządy. W Hiszpanii 200 firm będzie testowało skrócony czas pracy. Dzieje się to przy wsparciu państwa – rząd przeznaczył dla nich 60 mln euro na zrekompensowanie dodatkowych kosztów, m.in. narzędzi do pracy czy zatrudnienia dodatkowych osób. Test przygotował także rząd Szkocji, podobne eksperymenty promują także władze Japonii. Próbują one powtórzyć badania wykonane na Islandii w latach 2015–2019, które udowodniły, że krótszy czas pracy jest lepszy i dla pracowników, i dla pracodawców. 

Wokół całej sprawy panuje jednak wiele mitów. Po pierwsze, nie skrócono w nim tygodnia pracy do czterech dni, tylko o cztery godziny. Oczywiście wzrost zadowolenia i zmniejszenie stresu pracowników było faktem. Dziś niemal 90 proc. pracujących na wyspie ma skrócone godziny pracy. Tyle że w 2021 r. przeciętny czas...