Busy zamiast koni w transporcie nad Morskie Oko: "Imponujący zysk" humanitarnej zmiany
Ostatni argument przeciwników zmiany sposobu transportu turystów nad Morskie Oko wytrącony przez wyliczenia. / Fot. shutterstock.Ostatnie testy w transporcie turystycznym na trasie biegnącej do tatrzańskiego Morskiego Oka przynoszą nadzieje na zakończenie cierpienia zwierząt. Niedawne wydarzenia związane z przewozem turystów do stacji przy punkcie z malowniczym krajobrazem ponownie wywołały falę dyskusji na temat konieczności modernizacji tego systemu. Po upadku jednego z koni, który ciągnął zaprzęg z turystami, głosy o potrzebie zmian stały się głośniejsze. Górale, którzy od lat zarabiają na transporcie konnym protestują przeciwko wprowadzeniu innowacji w postaci busów z napędem elektrycznym. Do osób, do których nie dociera argument humanitarny, skierowano teraz wyliczenia udowadniające, że ta zmiana po prostu się opłaca nawet w świetle wysokich zarobków tatrzańskich fiakrów, bo jak wylicza fakt roczne obroty jednego z nich to nawet 150-190 tys. zł (wszystko zależy od pogody i sezonu).
Busy zamiast koni w transporcie nad Morskie Oko: "Imponujący zysk" humanitarnej zmiany
Bloger Piotr Rachwalski przedstawił wyliczenia, które pokazują, że zastąpienie konnych zaprzęgów elektrycznymi busami przyniesie góralom dużo większe zyski. Posłużył się prostym przykładem. Jak zaznaczył - wynajęcie elektrycznego busa marki Mercedes od firmy Mercus kosztowałoby około 25 tys. zł miesięcznie, co daje 800 zł dziennie. Bus ten ma 20 miejsc siedzących oraz dodatkowe miejsca stojące i jest w stanie pokonać 350 km na jednym ładowaniu, co wystarcza na sześć kursów w górę i w dół trasy do Morskiego Oka.
Rachwalski zakłada, że bilet na przejazd takim busem kosztowałby 50 zł za miejsce siedzące, co przy pełnym obłożeniu na 6 kursach dziennie daje łączny przychód 12 tys. zł dziennie. Porównując to z kosztami wynajmu, które wynoszą 800 zł dziennie, potencjalny zysk jest ogromny.
„Dzienny przychód z wszystkich kursów to 12 000 zł przy koszcie wynajmu taboru wynoszącym jedyne 800 zł. Nawet przy niższym obłożeniu, potencjalne zyski pozostają imponujące," wylicza Rachwalski.
Przepis na jednorożca. Czy ElevenLabs powstał na jego podstawie?
434 konie pracujące na trasie nad Morskie Oko trafiły do rzeźni
Obecnie na trasie do Morskiego Oka pracuje około 300 koni. W 2022 roku aktywiści fundacji VIVA podali, że w latach 2012-2022, z pracy na tej trasie wycofano 712 koni, z czego 61% trafiło do rzeźni, a 23 konie zmarły i zostały poddane utylizacji. Średni czas pracy tych zwierząt wynosił zaledwie 36 miesięcy, a w chwili śmierci miały one średnio 9 lat.
Rachwalski wyjaśnia dodatkowo, że rocznie Morskie Oko odwiedza tylu ludzi, że "daje to codzienną prace dla minimum 10 elektrobusów kursujących po 6 x w górę I w dół. A w weekendy, sezon nawet i dla 100 takich busów. Tak, stu busów jeżdżących po 6 x w górę I w dół. Roboty więc starczy dla każdego. Ale nawet zakładając że kierowca sprzeda ledwo połowę miejsc w busie to na 6 parach kursów ma przychód 6000 zł dziennie przy wspomnianym koszcie taboru 800zł. Bo na "paliwo" czyli prąd będzie kasa z miejsc których nie liczymy (stojące, dodatkowe).(...) Pracując codziennie, cały rok, wykonując 6 par kursów (6 x góra i dół, to oznacza jakieś 8, max 9-11 godzin pracy z przerwami), można uzyskać przychód roczny rzędu ... 4 380 000 zł - czyli prawie 4,4 mln przychodu, przy koszcie najmu taboru wynoszącym max 300 000zł (12x 25000zł). Nawet jeśli z jakiegoś nieznanego mi powodu miałbym w swych rachunkach się pomylić o połowę, to i tak zostaje 2 mln przychodu. 2 mln. Z jednego samochodu" - podkreśla bloger.
Pozostaje kwestia liczby Górali, którzy obecnie prowadzą biznesy związane z transportem konnym. Takie licencje wydaje Tatrzański Park Narodowy. Obecnie ma je 60 woźniców. By każdy zarobił, jeżdżą co drugi dzień naprzemiennie. Czy to im przypadłoby pierwszeństwo do prowadzenia działalności w zmienionej formie? To pytanie pozostaje bez odpowiedzi.
Przyszłość transportu pod Morskim Okiem
Ministerstwo Środowiska po ostatnich wydarzeniach spotkało się z góralami obsługującymi zaprzęgi, a testy elektrycznych busów zakończyły się sukcesem. Zbigniew Kowalski z Tatrzańskiego Parku Narodowego, podkreśla na łamach Bankier.pl że: "auto sprawdziło się dość dobrze, jeżeli chodzi o akumulatory, bo pełne ładowanie wystarczyło nawet na sześć kursów."
Czy to koniec ery konnych zaprzęgów?
Decyzja o ewentualnym zastąpieniu konnych zaprzęgów busami leży teraz w rękach polityków. Minister Hennin-Kloska zauważyła, że ministerstwo nie ma bezpośredniego wpływu na zakazanie konnym zaprzęgom przejazdu do Morskiego Oka, ponieważ droga należy do starostwa powiatowego. Jednakże, jeśli wyniki testów będą pozytywne, a opinia publiczna i aktywiści będą naciskać na zmiany, możliwe że już niedługo zobaczymy elektryczne busy kursujące na tej popularnej trasie.
Nowa era rekrutacji: Zagraj w grę i zgarnij pensję. Ikea płaci za pracę w Robloxie