Wskazówki dla startupowca

Przemysław Kot, prezes Mizzox, nie rozstaje się ze swoim Atlantic Worldmasterem.
Przemysław Kot, prezes Mizzox, nie rozstaje się ze swoim Atlantic Worldmasterem.
Czy zegarki służą startupowcom do celów biznesowych, tak jak przedstawicielom tradycyjnego biznesu? Zapytaliśmy o to polskich founderów.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 8/2024 (107)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Zegarki to nie tylko dwie wskazówki do odczytywania godziny – zresztą z tej archaicznej funkcji już rzadko korzystamy. Same w sobie też są wskazówką, bo zawsze coś komunikują. Ozdoba i integralny element mody. Dla niektórych synonim statusu, dla innych cenna pamiątka. Dla młodszego pokolenia smartwatche to asystenci w zarządzaniu sobą w czasie i mierzeniu parametrów podczas treningów. Co komunikują? Tożsamość i aspiracje. W niektórych przypadkach, to kolekcjonerskie dzieła sztuki, które korespondują z osobowością i stylem użytkownika. Czy koniecznie muszą być drogie? Absolutnie nie.

Osobista rzecz i obiekt zazdrości

W środowisku startupowym mówi się o dwóch markach jakie upodobali sobie founderzy: Apple Watch i Garmin. Nie jest jednak możliwe, by wszyscy preferowali te same brandy, więc postanowiłam zweryfikować gusta założycieli innowacyjnych biznesów. Przepytałam kilkudziesięciu założycieli i założycielki polskich startupów, chcąc dowiedzieć się, co zdobi ich nadgarstki. Bardzo chętnie opowiadali co i dlaczego noszą, o wartości rosnącej w czasie i jak bardzo są z nimi związani. Ale większość zastrzegła, by nie wymieniać ich z nazwiska w tym artykule. – Dlaczego? – pytałam zdziwiona. “Zegarek jest dla mnie, nie chcę się chwalić nim publicznie”, “Będą mi zazdrościć, nie chcę mieć nieprzyjemności” – odpowiadali. Po drugiej stronie barykady stali ci, którzy uważali, że ich zegarki są zbyt tanie, więc czytelnicy mogą stwierdzić, że biznesy nie idą im tak dobrze, jak przedstawiają w swoich social mediach. 

Co kraj to obyczaj – chciałoby się powiedzieć. Na portalu Time+Tide australijscy startupowcy bez skrępowania opowiadają o swoich zegarkach. Przekrój cenowy czasomierzy founderów z Antypodów jest podobny jak w Polsce: od niskokosztowego Daniela Wellingtona do najsłynniejszego Szwajcara w koronie. Jeden z tamtejszych CEO, Matt Bullock, założyciel Spinify, poszedł o krok dalej i w tym samym czasie na jednej ręce nosi Apple Watcha, a na drugiej Rolexa – Noszę dwa zegarki, ponieważ nie mogę przeczytać wiadomości tekstowej na moim Oysterze – mówi Matt. Chciałabym napisać “ma to sens”, ale jednak się powstrzymam.

Najbogatsi z najtańszymi

Aby nie stresować się wartością swojego zegarka można zawsze nie zakładać żadnego – co zresztą praktykuje wielu founderów – albo mieć dystans i być jak Bill Gates, który pokazuje się z Casio Duro wartym ok. 300 zł. Z kolei Oprah Winfrey, prezenterka i jedna z najbogatszych kobiet świata, której majątek jest wyceniany na 2,8 mld dolarów – nosi Apple Watcha, kosztującego w swojej droższej odsłonie ok. 6,5 tys. zł. To tanizna w porównaniu z jednym z najdroższych zegarków świata – ​​Patek Philippe Grandmaster Chime wartym 31 mln dol. Oczywiście wiadomo, że zamożne osoby, które zakładają zegarki z niższej półki, często posiadają też zegarki inwestycyjne, które chowają w swoich sejfach, by sprzedać w momencie, gdy czasomierz zwiększy znacznie swoją wartość.

– Rodzaj posiadanego zegarka nigdy nie miał wpływu na wynik moich spotkań biznesowych. W tym świecie zawsze może pojawić się ktoś, kto ma lepszy, większy czy droższy zegarek niż twój i po prostu cię przyćmi. Na spotkaniu biznesowym dzieje się wiele ważniejszych rzeczy niż przyglądanie się zgromadzonym nadgarstkom. Ale jeśli to ma dla ciebie duże znaczenie i chcesz zaimponować, wybierz coś oryginalnego, niedrogiego, ale trudniejszego do zdobycia – np. z limitowanej kolekcji – radzi jeden z najbardziej znanych polskich startupowców.

Zainwestuję, jak sprzedasz Rolexa

Czy w czasach mody na minimalizm epatowanie luksusem wśród founderów jest czymś spotykanym przez fundusze VC? Oczywiście musiałam to sprawdzić.

– Patrzysz na zegarek startupowca, kiedy przychodzi do ciebie po inwestycję? – pytam rodzimego inwestora, który również chciał pozostać anonimowy – Tak, bo to dużo o nim mówi. Jeśli jest przed rundą pre-seed, ma niewielkie przychody, a na ręce luksusowy zegarek, to wiem, że jest pozerem i raczej daleko nie zajdzie. Zresztą, starając się o finansowanie na jakimkolwiek etapie pokazywanie ekskluzywnych gadżetów nie jest dobrze widziane. Raz miałem taki przypadek, dwóch founderów przyszło do mnie z dobrym pomysłem. Potrzebowali 500 tys. zł – obaj dumnie prezentowali na rękach złote Rolexy. Mieli dokończyć produkt, by pozyskać klienta – wielką korporację. Wystarczyłoby im 150 tys. zł, by mieć bardzo intratną współpracę, a ich wycena z 5 mln zł mogłaby wzrosnąć nawet do 10.

Inwestor zaproponował, by sprzedali swoje zegarki, bo ich równowartość, to 2/3 kwoty, jakiej potrzebowali – To jest tylko zegarek. W moich oczach, tak jak i każdego innego inwestora, byliby wtedy bardziej atrakcyjni i moglibyśmy porozmawiać o inwestycji. Oczywiście zbulwersowali się. Powiedzieli, że przyszli po pieniądze, a nie beznadziejne porady. Nikt w nich zresztą nie zainwestował. Startup upadł, a oni wrócili na etaty.

Moi anonimowi rozmówcy, poza dwoma wspomnianymi na początku pewniakami (których była zdecydowana większość) zadeklarowali, że mają zegarki takich marek jak: Tissot, Frederique Constant, Albert Riele, Omega, Casio G-shock, Tag Heuer, czy – w dwóch przypadkach – Rolex.

Spójrzmy jeszcze na przeguby startupowców, którzy wysłali mi zdjęcia swoich zegarków i opowiedzieli ich historie.

Adrian Kruk, CEO CrocoCode.it, jest wierny szwajcarskiej tradycji i swojej Certinie.

Praktyczny i skromny amulet

Zegarek już dawno przestał być wykorzystywany tylko do odmierzania czasu. Funkcje te przejęły, telefony i inne urządzenia. Dzisiaj zegarki pełnią rolę biżuterii, ozdoby czy wyznacznika statusu – Tak postrzega ten gadżet Adrian Kruk, CEO modowej platformy CopCop i software house’u CrocoCode.it. – Noszę szwajcarski zegarek Certina, który otrzymałem na 21. urodziny. Ma dla mnie znaczenie symboliczne i jest moim amuletem. Z każdą rysą nabiera większego charakteru (Tak samo jest w biznesie – z każdą porażką kształtujesz swój hart ducha). Towarzyszył mi w dobrych i złych chwilach. Startupowiec powinien posiadać zegarek, który jest praktyczny i skromny, ponieważ można być odebranym jako ktoś, kto woli inwestować w osobiste zachcianki zamiast w rozwój swojego biznesu – Adrian potwierdza słowa inwestora.

Paweł Paczuski, założyciel upmedic, postawił na klasykę wśród startupowców, czyli Apple Watcha (SE 2020).

Wielozadaniowiec dla startupowca

Kolejnym z founderów, który zgodził się oficjalnie opowiedzieć o swoim zegarku jest Paweł Paczuski – założyciel i prezes medtechu upmedic. Zegarek mechaniczny czy smartwatch? Bez wahania ten drugi. Przedostatnim zegarkiem Pawła był Google Fitbit ale zrezygnował z niego, ponieważ nie mógł używać go jako trackera snu. Ostatecznie kolejny wybór padł na Apple Watcha – Ten zegarek skutecznie realizuje moje potrzeby. W ciągu dnia pozwala mi kontrolować plan spotkań z podziałem na kalendarze służbowe i prywatny, przypomina też, by oderwać się od biurka na rozprostowanie nóg, a w trybie “fajrant” pozwala mi śledzić postępy na basenie oraz ogólne tendencje dotyczące moich aktywności – opowiada Łukasz.

Atlantic Worldmaster z lat 70 należący do Przemysława Kota, prezesa Mizzox.

    Retro z duszą

    – Na co dzień najwygodniejszym i najbardziej użytecznym zegarkiem jest smartwatch. Jednak w każdym innym momencie, poza pracą, nie wyobrażam sobie dnia bez prawdziwego, szwajcarskiego, mechanicznego Atlantica Worldmaster z lat 70. Idealnie komponuje się zarówno z garniturem, jak i bardziej casualowym stylem. Czarna tarcza w połączeniu z czerwonym paskiem tworzy nietypowe, lecz eleganckie zestawienie, którego jestem fanem także w innych modelach – mówi Przemysław Kot, prezes Mizzox, spółki tworzącej intuicyjne narzędzie do zarządzania firmą. 

    Ten konkretny egzemplarz jest dla Przemka szczególnie ważny, ponieważ otrzymał go od swojego ojca – poprzedniego właściciela. – Ma on dla mnie ogromną wartość sentymentalną. W świecie biznesu zegarki wciąż są postrzegane jako symbol klasy i stylu ich właścicieli. Niemniej jednak, ich rola jako atrybutu sukcesu stopniowo ustępuje miejsca innym wskaźnikom – mówi Przemysław.

    Basia Andrzejewska, założycielka Stretchme Warsaw sięga gwiazd z Omegą Constellation.

    Coś wyjątkowego na specjalne okazje

    W biznesie sportowym i zdrowotnym dużą wagę przywiązuje się do danych biometrycznych, pomiarów aktywności i snu. Dlatego większość startupowców z tych branż nosi smartwatche. – Ja jednak w tym zakresie postawiłam na pierścionek, a zegarek wolę mieć bardziej klasyczny. Ten, który najczęściej noszę (Omega) dostałam od mojego męża na urodziny. Zakładam go na ważne spotkania biznesowe lub wyjścia. Jest dla mnie ozdobą, ale też daje mi pewność siebie i dodaje biznesowego charakteru każdej stylizacji. Sama nazwa zegarka – Constellation – motywuje, żeby sięgać gwiazd i dążyć do celu. Przypomina mi także, że mam dużo wsparcia, a to przy prowadzeniu startupu jest bardzo istotne, bo sytuacja potrafi się zmieniać bardzo dynamicznie – mówi Basia Andrzejewska, CEO i founder Stretchme Warsaw – studia strechingowego.

    Monice Jackowskiej, CEO Lilou Maison, zegarek już zawsze będzie się kojarzył z pomysłem na biznes.

    Od zegarka do startupu

    Takiej historii się nie spodziewacie! Zegarek zainicjował powstanie biznesu mojej kolejnej rozmówczyni: – Któregoś dnia zaczęłam z koleżanką wspólne treningi. Wciąż miałam wrażenie, że efekty przychodzą jej szybciej, więc kupiłyśmy takie same zegarki sportowe, XIAOMI Mi, by porównywać ilość kroków. Okazało się, że mam nierówną konkurencję w postaci czterech łap towarzyszących mojej znajomej, bo z psem kroków dziennie robi się średnio o 10 tys. więcej niż bez psa! I tak po jakimś czasie w moim życiu pojawił się pies Borys – wspomina Monika Jackowska, CEO Lilou Maison butikowych hoteli domowych dla psów. 

    Czworonożny przyjaciel zainspirował Monikę do psiego biznesu – ukończyła szkoły, kursy i studium by założyć hotel dla psów i stworzyć gotowy model biznesowy dla osób, które chcą posiadać podobną działalność.

    Należymy do jednego klubu

    Karol Jedliński, założyciel i partner zarządzający hagen comm – butikowej agencji, specjalizującej się w usługach PR i investor relations dla innowacyjnych firm, często doradza startupowcom w temacie zegarków. Co sam nosi? Starego Garmina. – Czasem spotykam się z zaciekawieniem startupowców, pytających, co to za nowy model, bo oni takiego nie widzieli. U nich widzę zwykle większe busole z topowych modeli Garmina – mówi Karol.

    A jakie są trendy wyborach założycieli innowacyjnych firm? Główna zasada – pasek powinien kontrastować z kopertą, a na dedykowanym ekranie musi się zmieścić maksymalnie dużo informacji. Model nie powinien być starszy niż 2 lata. Kobiety-founderki mają inne preferencje: cenią design nad rozmiarem i wybierają Apple Watche. Te ze złoceniami mają największe wzięcie.

    – Zegarek w branży innowacji – trochę niczym na spotkaniach starszych kolegów z Polskiej Rady Biznesu – jest etykietą i informacją, że należymy do tego samego klubu, choć tu nie ma być statusem bogactwa, a stylu życia. I w startupach nie brakuje osób idących pod prąd i noszących sportowe “smartstarocie”. Wspólny przekaz ludzi od innowacji wydaje się dość spójny: wydaję na zegarek-gadżet maksymalnie kilka tysięcy złotych – to dość racjonalna cena, bez szaleństw i nowobogackiego obciachu. Do tego dbam o siebie (kardio, siłka, szosa) i jestem 24/7 połączony z technologią. No i po cichu wierzę, że jak biznes wypali to jednak kiedyś będzie nas stać na Roleksa – uśmiecha się tłumacząc perspektywę młodych founderów.

    My Company Polska wydanie 8/2024 (107)

    Więcej możesz przeczytać w 8/2024 (107) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


    Zamów w prenumeracie

    ZOBACZ RÓWNIEŻ