Samolot na Majorkę odleciał bez pasażerów, których wyproszono z samolotu na chwilę przed startem

Linie Eurowings zgotowały pasażerom nieprzyjemną niespodziankę.
Linie Eurowings zgotowały pasażerom nieprzyjemną niespodziankę. / Fot. shutterstock.
W sobotni poranek na lotnisku w niemieckim Saarbrucken doszło do sytuacji, która zaskoczyła 180 pasażerów linii Eurowings. Samolot, który miał zabrać ich na słoneczną Majorkę, odleciał… bez nich na pokładzie. Co szczególnie ciekawe podróżni byli wcześniej w samolocie, ale zostali z niego wyproszeni. Decyzja ta, choć uzasadniona z punktu widzenia przewoźnika, wywołała lawinę pytań i frustracji wśród niedoszłych podróżnych.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Obserwowanie z płyty lotniska jak samolot, który ma zabrać nas na urlop, odlatuje bez nas przypomina raczej scenariusz złego snu wywołanego stresem przed podróżą. Jednak ta sytuacja zdarzyła się naprawdę.

Początkowo nic nie wskazywało na to, że lot na Majorkę, zaplanowany na godzinę 11:05, zakończy się tak nietypowo. Pasażerowie zgodnie z procedurami weszli na pokład, lecz chwilę później pilot poinformował ich o opóźnieniu spowodowanym złymi warunkami pogodowymi na lotnisku w Palmie. Po dwóch godzinach oczekiwania pilot poprosił pasażerów o opuszczenie samolotu, sugerując, aby „rozprostowali nogi” i zabrali ze sobą bagaże podręczne - relacjonuje portal Fly4free, zajmujący się rynkiem lotniczym.

Niespodziewanie, zaledwie kilka minut później, samolot zaczął kołować, a następnie wystartował – bez pasażerów na pokładzie. Jak się okazało, przewoźnik otrzymał wcześniej niż oczekiwano zgodę na start od lotniska w Palmie i stanął przed trudnym wyborem: ponowne załadowanie pasażerów na pokład, co zajęłoby około 30 minut, lub utrata slota na lądowanie, co wiązałoby się z odwołaniem lotu i kolejnymi opóźnieniami. Ten sam samolot miał bowiem odebrać turystów kończących pobyt na Majorce. 

Złożone decyzje operacyjne w lotnictwie

Decyzja Eurowings była podyktowana koniecznością zachowania slota na lądowanie na lotnisku w Palmie. W branży lotniczej, szczególnie w popularnych destynacjach, jak Majorka, sloty na lądowanie są przydzielane w precyzyjnie określonych oknach czasowych. Ich utrata oznaczałaby, że lotnisko nie mogłoby przyjąć samolotu o planowanej porze, co mogłoby spowodować znaczące opóźnienia w całym harmonogramie przewoźnika - relacjonuje Fly4Free. Zdecydowano więc, że lepiej będzie spisać na straty i tak opóźniony lot z Saarbrucken, zamiast powodować kolejne opóźnienia i ewentualne roszczenia pasażerów wracających z Majorki.

Takie sytuacje zdarzają się przede wszystkim w tanich liniach lotniczych. Jednak emocje rozgrzewa fakt, że pasażerowie lotu do Palmy byli już w samolocie i zdawało się, że wszystko idzie zgodnie z planem. Dezycja o wypuszczeniu pasażerów na płytę lotniska w celu "rozprostowania nóg" wydaje się dziwna. Trudno ją obronić. Pojawiają się pytania dlaczego pasażerowie mieli zabrać swoje rzeczy z samolotu?

Czarny PR wokół zachowania linii Eurowings 

Rzeczniczka Eurowings wyjaśniła, że opóźnienie w ponownym załadunku pasażerów mogłoby spowodować, że załoga przekroczyłaby swoje dopuszczalne godziny pracy, co z kolei uniemożliwiłoby wykonanie lotu. W tej sytuacji przewoźnik zdecydował się na trudną decyzję, która miała zminimalizować zakłócenia w dalszych operacjach lotniczych. Z punktu widzenia biznesowego da się zrozumieć przewoźnika. Z drugiej strony oszczędność środków za wszelką cenę nie jest zbyt dobrym pomysłem. Eurowings zagwarantował sobie czarny PR - a sytuacja w jakiej znaleźli się pasażerowie niedoszłego lotu szybko zyskała rozgłos i wzbudza spore emocje czytelników w europejskich mediach.

 Koszmar polskich przedsiębiorstw: Co piąta firma spisuje niezapłacone faktury na straty

Konsekwencje dla pasażerów

Dla pasażerów pozostałych na lotnisku w Saarbrucken decyzja przewoźnika była szokująca i frustrująca. Eurowings zaproponowało im alternatywne loty na Majorkę następnego dnia z innych niemieckich lotnisk. Choć oferta ta miała na celu zminimalizowanie niedogodności, dla wielu podróżnych oznaczała dodatkowe opóźnienia i komplikacje w planach urlopowych. 

Nieoczekiwane decyzje, takie jak ta podjęta przez Eurowings, przypominają, jak skomplikowana i pełna wyzwań jest branża lotnicza. Choć w kontekście globalnym takie zdarzenia mogą wydawać się błahe, mają one realny wpływ na doświadczenia pasażerów i funkcjonowanie przewoźników. W szerszej perspektywie, sytuacja ta może skłonić do refleksji nad tym, czy warto opierać cały urlop na biletach zakupionych w tanich liniach - szczególnie w sezonie urlopowym, kiedy wakacyjne destynacje są obciążone dużym zainteresowaniem. Overbooking, opóźnienia i wielogodzinne oczekiwanie na lotniskach to krajobraz lotniczy tego lata. 

Korea Północna szuka ratunku w turystach i otwiera się na zwiedzanie. Zimą spełni się marzenie globtroterów?