Raport Zielony Ład. Zostań zielonym prosumentem
Fotowoltaika to przyszłość, fot. Adobe Stockz miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 4/2021 (67)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
Partner raportu:
Prawie 0,5 mln – tyle było na koniec 2020 r. zarejestrowanych w Polsce prosumentów, czyli konsumentów zaangażowanych we współtworzenie energii elektrycznej w przydomowych fotowoltaicznych instalacjach. A już w 2030 r., jak zakłada nowa „Polityka Energetyczna Polski 2040”, będzie ich przynajmniej milion. Może nawet więcej, bo patrząc na dynamikę wzrostów w ostatnich pięciu latach, gdy z liczby 4 tys. prosumentów zrobiło się 0,5 mln (co oznacza wzrost aż o 11 tys. proc.), nie należy wykluczać kolejnych „prosumenckich” rekordów.
Świetlana przyszłość fotowoltaiki
Co spowodowało tę słoneczną rewolucję nad Wisłą? Zdaniem Jana Ruszkowskiego, eksperta Polskiej Zielonej Sieci, boom na fotowoltaikę jest koniunkcją kilku czynników.
– Rosnące ceny prądu i prognozy dalszych podwyżek przecięły się z taniejącą, coraz bardziej efektywną technologią, coraz większą konkurencją na rynku i prostym, a konkretnym wsparciem ze strony państwa w postaci termomodernizacyjnej ulgi podatkowej i programu dopłat „Mój Prąd” – mówi Ruszkowski.
Przypomnijmy: wszystko zaczęło się w 2016 r., gdy nowelizacja ustawy o OZE wprowadziła system opustów, dzięki czemu panele słoneczne zaczęły być opłacalne dla klientów indywidualnych. W kolejnych latach ilość i moc instalacji systematycznie rosły m.in. dzięki różnego rodzaju zachętom finansowym ze środków unijnych i krajowych. Kolejny przełom nastąpił w 2019 r., gdy nowelizacja ustawy o OZE przyznała status konsumenta również przedsiębiorcom. Kołem zamachowym rewolucji fotowoltaicznej były też niewątpliwie programy „Mój Prąd” i „Czyste Powietrze” gwarantujące finansowanie mikroinstalacji dla gospodarstw domowych. Wszystko to spowodowało, że na koniec 2020 r. moc zainstalowanej fotowoltaiki osiągnęła poziom 3,96 GWp (Wp, czyli Watopik to jednostka określająca maksymalną wydajność, z jaką pracują moduły fotowoltaiczne), a liczba prosumentów – prawie 0,5 mln osób.
– Fotowoltaika jest nie tylko głównym obszarem inwestycji w energetyce odnawialnej, ale także w całej polskiej elektroenergetyce. Jako jedyna branża OZE była w stanie w latach 2019–2020 zmobilizować więcej kapitału na inwestycje niż cała energetyka konwencjonalna. Jest też w stanie pozyskać zaufanie polskich i zagranicznych inwestorów kapitałowych – zauważa Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej (IEO).
Co ciekawe, boom na fotowoltaikę postępował wbrew pandemicznym scenariuszom dla gospodarki, gdy czasowo zamknięto część azjatyckich fabryk produkujących komponenty fotowoltaiczne. W czasie przesunęły się też niektóre zaplanowane inwestycje w farmy PV. Zachwiało to lekko rynkiem, ale tylko na moment, bo dzięki powszechnemu finansowaniu paneli słonecznych branża ostatecznie okazała się odporna na kryzys. Dziś w instalacje fotowoltaiczne angażują się też duże spółki Skarbu Państwa, takie jak PGE, PGNiG czy Energa. PGNiG zaczęło od swojego podwórka, czyli od montowania instalacji fotowoltaicznych na własnych budynkach i gruntach. Instalacje fotowoltaiczne zostały już uruchomione na dachu budynku centrali spółki w Warszawie, siedziby PGNiG Gazoprojekt we Wrocławiu, Exalo Drilling w Zielonej Górze czy PGNiG Obrót Detaliczny w Zabrzu i powstają następne. PGNiG chce rozwijać segment OZE również w obszarze farm fotowoltaicznych. Z kolei spółka córka PGNiG Obrót Detaliczny oferuje rozwiązania dla klientów indywidualnych pozwalające im na zdobycie finansowania, zakup i montaż instalacji na ich nieruchomościach.
Energiczne klastry i spółdzielnie
Ale generacja rozproszona to coś więcej niż panele słoneczne na prywatnych domach. Nowelizacja ustawy o OZE z 2016 r. wprowadziła bowiem także definicję klastrów energii, w które mogą inwestować firmy i samorządy. Chodzi o porozumienia cywilnoprawne dotyczące wytwarzania i równoważenia zapotrzebowania, dystrybucji lub obrotu energią z odnawialnych źródeł energii lub z innych źródeł lub paliw. Członkami takiego klastra mogą być zarówno osoby fizyczne, jak i osoby prawne, jednostki naukowe, instytuty badawcze oraz samorządy.
Aktualnie w Polsce działa 66 klastrów energii, a te, które uzyskały specjalny certyfikat, mogą np. handlować z Towarową Giełdą Energii. Co istotne, lokalny charakter przedsięwzięcia zagwarantować mają np. ograniczenie go do pięciu gmin lub jednego powiatu. I tak w Jarocinie pięć gminnych spółek rozpoczęło w 2020 r. budowę instalacji złożonych z blisko 2 tys. paneli fotowoltaicznych na powierzchni ponad 3 tys. mkw. Koszt inwestycji to 3 mln zł. Z kolei w gminie Michałowej na Podlasiu stworzono niemal autonomiczny system działający prawie niezależnie od całej sieci elektroenergetycznej. Dlaczego? Ponieważ mają tam własną biogazownię wraz układem kogeneracyjnym o mocy 0,5 MWe (produkując jednocześnie ciepło i prąd), farmę fotowoltaiczną o mocy 0,5 MWp oraz własne mikroinstalacje (m.in. na zespole szkół).
Przykładów jest więcej, bo samorządy już dostrzegły, że nie muszą kupować prądu tylko od dużych spółek energetycznych, ale mogą wytwarzać własny prąd dla swoich mieszkańców. Ci zresztą też potrafią się zorganizować, żeby korzystać z odnawialnych źródeł energii. Jak np. twórcy i członkowie Krakowskiej Elektrowni Społecznej, czyli pierwszej w Polsce tego typu oddolnej inicjatywie, choć w samej Europie zrzeszonych w organizacji REScoop jest ponad 1,5 tys. spółdzielni i kooperatyw energetycznych, do których należy ponad milion członków.
Jak to działa? Członkowie KES na początek inwestują w fotowoltaikę, czyli wykupują udziały. Na koniec roku podsumowują zysk spółdzielni, który jest dzielony między członków w zależności od ilości udziałów. Natomiast klienci mają dwie opcje do wyboru: pierwsza gwarantuje, że przez czas trwania umowy, 10–15 lat, koszty energii będą dokładnie takie same. Druga to po prostu niższa cena prądu. Wybór pakietu zależy od preferencji klienta i zużycia przez niego energii. KES szacuje wtedy koszt inwestycji, czyli ile paneli fotowoltaicznych byłoby w stanie pokryć to zużycie. Klient nie inwestuje swoich środków, są to fundusze członków spółdzielni. To idealne rozwiązanie dla osób, które chcą korzystać z OZE, ale nie mają takiej możliwości finansowej.
Nie tylko panele słoneczne
Prace nad rozpowszechnieniem klastrów energii i społeczności energetycznych dopiero nabierają rozpędu, a Ministerstwo Klimatu i Środowiska cały czas główkuje nad tym, jak ułatwić im działanie. Dlatego w resorcie powołało specjalne zespoły zadaniowe ds. energetyki rozproszonej, które zajmują się nowelizacją przepisów dotyczących klastrów i spółdzielni. Generacją rozproszoną, ze szczególnym uwzględnieniem klastrów i spółdzielni, zajmują się też jednostki naukowe – przykładem może być projekt „klastER”, który działa na AGH w Krakowie, a którego zadaniem jest opracowanie modeli ekonomicznych dla klastrów energii.
– Pamiętajmy, że boom na fotowoltaikę dopiero się zaczyna. Zauważmy, że na razie zawdzięczamy go niemal wyłącznie prosumentom indywidualnym, mieszkającym w domach jednorodzinnych. Do połowy przyszłego roku Polska – podobnie jak i wszystkie kraje członkowskie – ma obowiązek wdrożyć bardzo ważną dyrektywę RED II o promowaniu energetyki rozproszonej. Na rządzących wymusi ona poluzowanie oligarchicznego rynku energii, a społeczeństwu umożliwi wreszcie rozwinięcie pozostałych segmentów energetyki rozproszonej – tworzenie prosumentów zbiorowych, wirtualnych, czy zakładanie spółdzielni energetycznych, których w Europie są tysiące. Oddolny ruch prosumencki, o ile nie będzie się mu przeszkadzać, niewątpliwie przyspieszy transformację energetyczną – podsumowuje Ruszkowski. A Sebastian Bodzenta, dyrektor Departamentu Finansowania Ekologii w Banku Ochrony Środowiska S.A., dodaje: – Obecnie w ramach systemów lokalnych rozwijają się przede wszystkim fotowoltaiczne instalacje prosumenckie, jednak warto pamiętać, że w ideę gospodarki obiegu zamkniętego doskonale wpisują się też biogazownie oraz kotłownie wykorzystujące lokalną biomasę – mówi Bodzenta.
------------------------------------------------
Fotowoltaika – czeka nas dalszy rozwój branży. Oto przyczyny
→ Dalszy wzrost cen prądu – zapowiadane od lat wyższe opłaty, których przyczyną są rosnące koszty energetyki węglowej.
→ Większe zużycie prądu – z powodu pandemii wielu Polaków pracuje i uczy się w domu, co odbija się na rachunkach za prąd. To może ich zachęcać do poszukiwań tańszych rozwiązań.
→ Coraz tańsze podzespoły fotowoltaiczne – całkowity koszt instalacji fotowoltaiki z roku na rok spada – między 2010 a 2019 r. zmniejszył się o ok. 80 proc. (dane Międzynarodowej Agencji Energii Odnawialnej).
→ Sprzyjające otoczenie prawne – od 2016 r. nowelizowane ustawy o OZE ułatwiają rozwój instalacji fotowoltaicznych, a planowane w br. prace nad zmianami do tej ustawy mają m.in. ograniczyć obowiązek koncesjonowania instalacji fotowoltaicznych czy przedłużyć pomoc publiczną (np. w formie mechanizmu opustów, systemu aukcyjnego).
------------------------------------------------
Jakiego można oczekiwać wsparcia obecnie i w Perspektywie UE 2021–2027
Starając się o unijne środki na energetykę trzeba pamiętać, że jednym z kluczowych kryteriów, które zostaną poddane ocenie, jest gotowość do realizacji projektu. Chodzi tu nie tylko o przygotowanie odpowiedniej dokumentacji, ale także o udokumentowanie zapotrzebowania na produkowaną energię czy źródła finansowania inwestycji. Pomogą w tym listy intencyjne lub umowy przedwstępne z potencjalnymi odbiorcami, które należy załączyć do wniosku o dofinansowanie (ten warunek nie będzie obowiązywać, jeśli wyprodukowana energia zużywana będzie w całości na potrzeby własne). Z kolei przy finansowaniu projektu z innych źródeł niż środki własne i dotacja UE warto zadbać o przygotowanie dodatkowych dokumentów, np. w przypadku pożyczek o dokumentację finansową potwierdzającą dobrą kondycję finansową pożyczkodawcy. W przedsięwzięciach realizowanych w formule „project finance” niezbędne jest zapewnienie udziału środków własnych w wysokości minimum 15 proc. kosztów kwalifikowanych przedsięwzięcia wniesionych w postaci udziału kapitału zakładowego pokrytego wkładem pieniężnym. Należy również pamiętać, że działalność polegająca na wytwarzaniu, przesyle czy dystrybucji energii, niezależnie od tego czy jest to energia elektryczna czy cieplna, jest działalnością regulowaną i może wymagać uzyskania koncesji prezesa Urzędu Regulacji Energetyki. Kryteriami, które decydują o wyborze do dofinansowania projektów z dziedziny energetyki, są przede wszystkim kryteria dotyczące efektywności kosztowej mierzonej jako nakład środków finansowych UE na wyprodukowanie 1 MWh energii, wybudowanie 1 MW mocy, szacowany spadek emisji dwutlenku węgla czy szacowany wzrost efektywności energetycznej. Dodatkowe punkty mogą otrzymać projekty realizowane przez członków klastra energii lub spółdzielni energetycznej. Projekty cechujące się wysoką produktywnością wspieranej instalacji również otrzymują dodatkowe punkty, a w ostatnim naborze to kryterium miało wpływ na wysokość umorzenia przyznanej pożyczki (maksymalnie do 50 proc. kosztów kwalifikowalnych).
Maksymalny udział dofinansowania w wydatkach kwalifikowalnych projektu jest ustalany zgodnie z przepisami pomocy publicznej – może wynieść maksymalnie 85 proc. w zależności od wielkości przedsiębiorstwa (duże lub MSP), lokalizacji projektu (na obszarze woj. mazowieckiego lub poza) oraz kosztów inwestycji referencyjnej. Dofinansowanie może być udzielone w formie bezzwrotnej (dotacja) lub zwrotnej (pożyczka z możliwością częściowego umorzenia). Łączna wartość wsparcia ze środków publicznych (ze wszystkich źródeł) dla jednego przedsiębiorcy na jeden projekt nie może przekraczać 15 mln euro.
Źródło: Gram w Zielone
------------------------------------------------
Przechodzimy na zieloną stronę mocy
Arkadiusz Sekściński, wiceprezes PGNiG SA ds. rozwoju
Produkcja czystej energii na własne potrzeby oraz zwiększanie efektywności energetycznej budynków i instalacji należących do spółek z naszej Grupy Kapitałowej to element zielonego zwrotu PGNiG. Zidentyfikowaliśmy ponad 35 ha gruntów i ok. 77 tys. mkw. powierzchni dachowej pod uruchomienie fotowoltaiki. Szacujemy, że na tym obszarze zainstalujemy 20 MW mocy. Zaczynamy od swojego podwórka, ale z pewnością nie ograniczymy się tylko do niego. Docelowo w GK PGNiG chcemy dysponować mocą wytwórczą na poziomie nawet 900 MW. Będziemy sondować rynek OZE i szukać takich inwestycji, które zapewnią nam zarówno odpowiednią stopę zwrotu, jak i stabilne przepływy pieniężne. Najbardziej interesują nas projekty związane z energetyką wiatrową i fotowoltaiką. To technologie o największym potencjale inwestycyjnym.
Rozwój segmentu odnawialnych źródeł energii pozwoli nam nie tylko na budowanie wartości spółki, na wzrost i stabilizację jej przychodów, ale także na intensywniejsze włączenie się w transformację w kierunku gospodarki nisko- i zeroemisyjnej. Równolegle włączamy się w rozwój rynku paliw alternatywnych, takich jak wodór czy biometan. Ten drugi chcemy wykorzystać, aby w stosunkowo łatwy sposób „zazielenić” gaz, który trafia do naszych odbiorców. Jest to o tyle ważne, że elektrownie gazowe mogą pełnić funkcję stabilizatorów systemu wykorzystującego energię wiatrową i słoneczną, a więc silnie uzależnionego od warunków pogodowych. Moce gazowe można łatwo włączać i wyłączać w zależności od potrzeb, a jeżeli będzie w nich wykorzystywany biometan, a więc gaz pochodzący z surowców odnawialnych, to cały system staje się jeszcze bardziej ekologiczny. Zwłaszcza że wytwarzanie biometanu pozwoli znacznie ograniczyć emisję gazów cieplarnianych do atmosfery. Dodatkowo, przez pomnożenie własnych zasobów gazu, zwiększamy bezpieczeństwo energetyczne kraju, a rozwój sieci biometanowni wpisuje się w postulat rozwoju energetyki rozproszonej.
Więcej możesz przeczytać w 4/2021 (67) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.