Przyszłość? To już dziś!

Kompetencje przyszłości, fot. Shutterstock
Kompetencje przyszłości, fot. Shutterstock
Rynek pracy przeżywa w ostatnich latach prawdziwą technologiczną i organizacyjną rewolucję. I wszystko wskazuje na to, że to dopiero początek. Kolejne dynamiczne zmiany to wielkie wyzwanie dla obecnych i przyszłych pracowników. Wymagają bowiem od nich zupełnie nowych umiejętności.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 8/2024 (107)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Analitycy Światowego Forum Ekonomicznego w raporcie „The Future of Jobs Report” wymienili listę kompetencji, które w najbliższych latach będą niezbędne, by utrzymać się na rynku pracy. Pierwsza grupa to tzw. kompetencje twarde obejmujące specjalistyczną wiedzę branżową, znajomość języków obcych, umiejętności z sektora STEM (nauka, technologia, inżynieria, matematyka) i szeroko rozumiane kompetencje cyfrowe. Druga grupa to tzw. kompetencje miękkie, czyli pewne umiejętności interpersonalne, społeczne i emocjonalne umożliwiające skuteczne radzenie sobie z wymaganiami i wyzwaniami życia codziennego (do których należy także praca). Umiejętność pracy w zespole, kreatywność, analiza i krytyczne myślenie, odporność na stres, komunikatywność, elastyczność, wreszcie gotowość do aktywnej nauki i dzielenie się wiedzą to tylko najważniejsze z nich. Co ciekawe, jeszcze całkiem niedawno kompetencje miękkie traktowane były po macoszemu - liczyło się wykształcenie (najlepiej wyższe) i doświadczenie zawodowe. Dziś pracodawcy cenią je sobie coraz bardziej i trend ten będzie się rozwijał. Z badań Deloitte Access Economics wynika, że pod koniec tej dekady niemal dwie trzecie pracodawców będzie zwracało większą uwagę przy rekrutacji na kompetencje miękkie niż twarde. Już dziś za niezwykle ważne uważa je 51 proc. z nich. Dlaczego? Bo to właśnie dzięki nim pracownicy są w stanie zbudować zgrany, zaangażowany, innowacyjny i efektywny zespół, a więc taki, na którym zależy każdemu przedsiębiorcy.

Zakuć, zdać, zapomnieć

Skoro jest potrzeba, powinien być odzew. Zwłaszcza ze strony instytucji oświatowych. Wszak to one są odpowiedzialne za edukację pracowników przyszłości. Czy sprostają temu zadaniu? Według raportu DeLab UW nie wierzy w to 80 proc. młodych ludzi. Zgodnie z zaleceniami Unii Europejskiej dzieci już od najmłodszych lat powinny, oprócz zdobywania wiedzy ogólnej, rozwijać kompetencje miękkie. Ba, uważane jest to za konieczność. Tymczasem polska szkoła nastawiona jest tylko na przekazywanie wiedzy. Nauczyciel mówi, uczeń słucha, potem pisze klasówkę, zdaje egzamin i… zapomina, czego się nauczył. Bo znajomość wzoru toluenu czy budowy pantofelka do niczego nie jest mu później potrzebna. Dlatego konieczne są zmiany! Nauczyciel pracownika przyszłości powinien nie tylko wymagać i oceniać, ale też być mentorem, który aktywizuje ucznia, skłania do eksperymentowania, zadawania pytań, projektowania i podejmowania działań sprzyjających samodzielnemu rozwiązywaniu problemów. W USA dzieciaki dyskutują, robią prezentacje, realizują projekty już w szkole podstawowej. I nieważne, że są to tylko prezentacje o życiu żółwia czy jeża. Ważne, że kształtują i rozwijają kompetencje miękkie. Do koledżu idą z umiejętnością opowiadania, argumentowania, pracy w grupie. A większość naszych dzieci wstydzi się występować przed kolegami, nie potrafi złożyć poprawnego zdania. Nie dlatego, że jest mniej zdolna, ale dlatego, że nikt ich z takimi sytuacjami nie oswoił. Są oczywiście nauczyciele pasjonaci, którzy starają się przygotować uczniów do wyzwań i rozwoju świata, ale większość, co tu ukrywać, chce po prostu dotrwać do emerytury.

Praktyka i jeszcze raz praktyka

Wyższe uczelnie także, nie zawsze, potrafią podołać nowym realiom. Powód jest właściwie ten sam, czyli skupianie się na teorii i indywidualnym wyniku. A to, zdaniem wielu, strata czasu. Edukacja pracowników przyszłości musi bazować na łączeniu wiedzy z praktyką, jak najwcześniejszym nabywaniu umiejętności kluczowych w danej branży, a także promowaniu pracy zespołowej, a nie walki o miano najlepszego studenta na roku. Nagrody za wielkie osiągnięcia zgarniają teraz nie samodzielnie działający naukowcy, ale zespoły! Ważne jest także dostosowywanie na bieżąco - a nawet wyprzedzanie! - programów nauczania do potrzeb rynku pracy. Jedne zawody wymierają, inne powstają. Potrzebne są więc nowe kierunki studiów. Coraz głośniej mówi się też o konieczności zmiany modelu nauczania na bardziej indywidualny, w którym to student, przy wsparciu mentora, będzie decydował, czego i w jaki sposób chce się uczyć. Niektóre prywatne uczelnie już ten model wdrażają. Zmiany w sposobie nauczania powinny oczywiście nie dotyczyć tylko szkolnictwa wyższego, ale także zawodowego. Przyszły pracownik fabryki będzie miał na co dzień do czynienia z technologią. Powinien więc się na tej technologii uczyć, a nie oglądać ją tylko na zdjęciach lub o niej czytać. Tylko jak, skoro wyposażenie techniczne wielu szkół ciągle pozostawia wiele do życzenia, a na dodatek brakuje wykładowców? Ratunkiem są przedsiębiorcy, którzy w ramach strategii dzielenia się wiedzą delegują do szkół swoich specjalistów oraz zapraszają uczniów do siebie na warsztaty i praktyki z prawdziwego zdarzenia. Ale oni nie załatają wszystkich kompetencyjnych dziur. Zamiast więc zwoływać kolejną konferencję i dyskutować o potrzebie zmian w polskiej edukacji, czas na konkretne działania. Inaczej nasze dzieci nie będą konkurencyjne na przyszłościowym rynku pracy.

Czas na naukę

I na koniec ci, którzy znajdują się w samym centrum rewolucyjnych zawirowań na rynku pracy, czyli osoby aktywne zawodowo. Ich bliska, ale i dalsza przyszłość to nauka, nauka i jeszcze raz nauka. Podnoszenie kwalifikacji (zwłaszcza cyfrowych) u dorosłych to jeden z kluczowych celów edukacyjnych Wspólnoty Europejskiej. Unia chce, by do końca tej dekady 60 proc. wszystkich zatrudnionych uczestniczyło co roku w szkoleniach, bo upskilling i reskilling to być albo nie być na rynku pracy. Lifelong learning to idea, która będzie towarzyszyć pracownikom przyszłości przez całe zawodowe życie. Dlaczego? Bo w cyfrowej rzeczywistości kompetencje szybko będą się przedawniać. Zniknie też wiele zawodów. Oczywiście powstaną nowe, ale będzie się to wiązało z koniecznością zdobycia zupełnie nowych umiejętności. Czy pracownicy są na to gotowi? To zależy. Jak wynika z badania przeprowadzonego przez SW Research dla Gi Group Holding, najbardziej otwarci na przebranżowienie są ludzie młodzi, dla których naturalny jest fakt, że w ciągu swojego życia będą kilkakrotnie zmieniać zawód. Gotowość taką zadeklarowało niemal 57 proc. pracowników do 25. roku życia. Na drugim miejscu są pracownicy fizyczni i z branży produkcyjnej (48 proc.), którzy zdają sobie sprawę z tego, że muszą się rozwijać wraz z technologią, aby móc zachować swoje stanowisko pracy. Na trzecim są osoby zajmujące stanowiska kierownicze (niemal 50 proc.), które ciągły rozwój mają wpisany niejako w codzienne funkcjonowanie. Na przeciwległym biegunie są pracownicy średniego szczebla i ci, którzy na rynku pracy funkcjonują już długo, a ich kariera zbliża się do końca (odpowiednio 15 proc. i 8 proc.). Sytuacja zmienia się, gdy pojawia się groźba zwolnienia z pracy, wtedy chęć przebranżowienia deklaruje (według Barometru Rynku Pracy) 71 proc. zatrudnionych i to niezależnie od wieku. Jak więc widać, większość z nas ciągle potrzebuje bata, by wziąć się do nauki… A szkoda, bo świat nie poczeka.

--------------------------

Beata Jacak-Drabik, Belbin Polska

Często słyszymy, że przyszłość będzie należeć do pracowników uniwersalnych – skutecznych zarówno w pracy samodzielnej, jak i zespołowej. Potrzebna będzie umiejętność realizacji zadań bez pomocy innych i bez szczegółowych instrukcji, a przy tym aktywny udział w pracy zespołowej oraz proponowanie rozwiązań.

Czy jest możliwe, by wszystkie te kompetencje były reprezentowane w jednej osobie? Wydaje się, że nie. Chodzi raczej o mocne kompetencje u różnych osób zebrane w jednym zespole. Dlatego ważną kompetencją przyszłościbędzie umiejętność współpracy. Wysoki poziom współpracy charakteryzuje organizacje, które zwinnie dostosowują się do zmian, są bardziej odporne i lepiej prosperują. Skąd takie wnioski? Mówi o tym wprost wydany w 2023 r. raport „Global Index. The Anatomy of Work” opracowany na podstawie badania przeprowadzonego przez GlobalWebIndex na zlecenie firmy Asana. Wyniki są o tyle wartościowe, że w badaniu wzięło udział blisko 10 tys. pracowników umysłowych. Okazało się, że aż 55 proc. organizacji, w których współpraca jest na wysokim poziomie, odnotowało w ostatnich trzech latach wzrost przychodów (dla porównania w firmach o niskim poziomie współpracy wynik wyniósł tylko 28 proc.). Warto wziąć pod uwagę, że okres ten obejmuje czas pandemii, który był wyjątkowo wymagający dla większości branż i segmentów. Kolejna bezdyskusyjna różnica dotyczy gotowości na nadchodzące wyzwania. Wynik wynosi 79 proc. vs. 20 proc. – oczywiście na rzecz organizacji z wysoką umiejętnością współpracy (to czterokrotnie więcej!). Ostatnia liczba opisuje poczucie wartości i sensu wykonywanej pracy, czyli jednego z kluczowych czynników zaangażowania.

Aż 92 proc. pracowników firm dobrze współpracujących deklaruje, że ma takie poczucie. Na drugim biegunie mamy jedynie 50 proc. członków zespołów słabo współpracujących. Pora więc, by organizacje, które mają ambicje rozwoju, przyjrzały się potencjałowi współpracy i zaczęły postrzegać ją jako kompetencję, którą nie tylko można, ale należy rozwijać. Bo nie jest to kwestia umiejętnego konkurowania, lecz przetrwania.

Beata Jacak-Drabik, Belbin Polska, założycielka i Master Trainer Belbin Polska. Co-founderka platformy rozwojowej HR Power Mentor wspierającej transformacyjne uczenie się HR Business Partnerów. Konsultantka zarządzania biznesem, coach zespołów zarządzających i executive coach, trenerka umiejętności przywódczych, facylitatorka procesów grupowych. Wykładowczyni akademicka, realizuje się jako badaczka przywództwa zespołowego.

--------------------------

ZAWODY PRZYSZŁOŚCI

Zdaniem ekspertów z Oxford University w ciągu najbliższych 25 lat z powodu zmian technologicznych zniknie połowa istniejących dziś zawodów. Natomiast McKinsey Global Institute przewiduje, że całkowicie zniknie tylko 5 proc. zawodów, ale 45 proc. z nich zostanie całkowicie zautomatyzowanych, co w sumie sprowadza się do tego samego, czyli „wyeliminowania” człowieka.

Profesje, które znikają

To przede wszystkim te związane z wykonywaniem powtarzalnych czynności (np. pracownik produkcji, sprzątaczka), prostą pracą biurową (np. sekretarka), księgowością, analizą danych, szeroko rozumianą obsługą klienta (np. kasjer, pracownik sklepu, call center), częścią sektora usług (np. ubezpieczenia, logistyka), a nawet w zawodach kreatywnych, jak grafika komputerowa czy copywriting. Ludzie, którzy w nich pracują, będą musieli się przekwalifikować.

Profesje, które się rodzą

Jednak automatyzacja i cyfryzacja to nie tylko likwidacja stanowisk pracy i wymieranie zawodów. To także powstanie nowych. Najszybciej, czyli w ciągu kilku lat, bardzo potrzebni będą specjaliści od zmian klimatu, energii odnawialnej, cyberbezpieczeństwa, bioinformatyki, technologii żywności, np. produkcji żywności alternatywnej. Gdy AI zacznie zataczać coraz szersze kręgi, pojawi się zapotrzebowanie na specjalistów do jej obsługi, czyli na badaczy AI, menedżerów produktu ds. AI, specjalistów ds. etyki AI itd., itp. Lista jest bardzo długa i ciągle będzie się wydłużać, bo nikt nie zna potrzeb które pojawią się w przyszłości. Jedno jest pewne – umiejętności technologiczne będą niezbędne na przyszłym rynku pracy, bo aby współpracować z robotami, musimy je przede wszystkim zrozumieć.

My Company Polska wydanie 8/2024 (107)

Więcej możesz przeczytać w 8/2024 (107) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ